NHL: Wielki powrót Blues (WIDEO)
Widowiskowe spotkanie oglądać mogli minionej nocy kibice zgromadzeni w United Center. St. Louis Blues pokonali Chicago Blackhawks 6:5, pomimo tego że jeszcze na pierwszej przerwie to gospodarze prowadzili trzema bramkami. Ostateczny cios zadał „Jastrzębiom” w dogrywce Władimir Tarasienko.
Do „Wietrznego Miasta” hokeiści z Missouri dotarli drogą okrężną. We wtorek podopieczni Kena Hitchocka zmierzyli się z Los Angeles Kings, do Chicago mieli podróżować, jak zwykle na dzień przed meczem. Z powodu mgły samolot ekipy z St. Louis musiał wylądować w Milwaukee, do celu „Nutki” dotarły autokorem dopiero na kilka godzin przed rozpoczęciem spotkania. Nie przeszkodziło im to jednak w ograniu, niemal niepokonanych w United Center, wypoczętych „Jastrzębi”.
W składach obu drużyn zabrakło kilku kluczowych graczy, takich jak Duncan Keith, Marian Hossa, czy Paul Stastny, a pomimo tego pojedynek na lodowisku przy Madison Street okazał się prawdziwą hokejową ucztą. Lampy za plecami bramkarzy zapalały się często - siedem bramek w pierwszej tercji to przy starciach pomiędzy Blues i Blackhawks rzadkość. Nie zabrakło też agresywnych wejść, rzutów karnych i efektownych obron.
Już w trzeciej minucie wynik otworzył Marko Daňo, który do kadry ekipy z „Wietrznego Miasta” powołany został kilka dni temu w miejsce kontuzjowanego Hossy. Słowak znalazł się w odpowiednim miejscu, kiedy defensywa „Nutek” zgubiła krążek i bezzwłocznie wykorzystał swoją szansę notując pierwsze trafienie w barwach „Jastrzębi”. Nie minęła nawet minuta, a na tablicy wyników widniał już remis. Chwilę później Colton Parayko przeszkodził w akcji rywali na tyle niefortunnie, że gospodarzom przyznano rzut karny. Andrew Shaw bez większych problemów pokonał Briana Elliotta i ponownie dał Hawks prowadzenie.
Na listę strzelców w otwierającej mecz odsłonie wpisało się jeszcze czterech innych hokeistów, w głównej mierze byli to podopieczni Joela Quenneville’a. Po szalonej pierwszej tercji „Jastrzębie” prowadziły trzema trafieniami i wydawało się, że hokeiści z Missouri będą mieli spore problemy z wyrównaniem wyniku. W kolejnej odsłonie podopieczni Kena Hitchococka wyglądali jednak, jak zupełnie inny zespół, grający ofiarnie w defensywie i nie pozwalający rywalom na zbyt wiele. Z dobrej strony pokazała się także ofensywa gości aplikując Coreyowi Crawfordowi aż trzy bramki.
Hokeiści z St. Louis najprawdopodobniej pewniej czuli się, kiedy za ich plecami stał Jake Allen. 25-letni Kanadyjczyk zmienił w 18. minucie pomiędzy słupkami bramki Blues Elliotta, kiedy ten ucierpiał po kolizji z Jonathanem Toewsem. Młody golkiper zanotował świetny występ zaliczając 27 udanych interwencji.
W trzeciej tercji wynik nie uległ zmianie i mecz musiała rozstrzygnąć dogrywka. Po emocjonujących czterech minutach szalę zwycięstwa na stronę gości przechylił Tarasienko. Rosjanin miał sporo miejsca i czasu na oddanie strzału, przymierzył dokładnie i umieścił krążek tuż pod poprzeczką. Crawford nie zdążył zareagować.
Chicago Blackhawks – St. Louis Blues 6:5 (5:2, 0:3, 0:0, 0:1)
1:0 Daňo – Hartman 2:08
1:1 Steen – Parayko, Tarasienko 3:02
2:1 Shaw 4:37 (rzut karny)
3:1 Teräväinen – Daley 6:35
3:2 Fabbri – Backes 15:12
4:2 Seabrook – Kane, Teräväinen 17:09
5:2 Kane – Seabrook, Shaw 17:52 (w przewadze)
5:3 Steen – Parayko, Bouwmeester 23:11
5:4 Bouwmeester – Brouwer, Gomez 37:12 (w przewadze)
5:5 Backes – Pietrangelo, Fabbri 39:26
5:6 Tarasienko – Pietrangelo 63:54
Minuty kar: 4-10
Strzały na bramkę: 43-29
Widzów: 21,676
Pittsburgh Penguins otrząsnęli się po słabym początku sezonu. Podopieczni Mike’a Johnstona pokonali wczoraj na wyjeździe Vancouver Canucks 3:2 notując tym samym piąte zwycięstwo z rzędu. Bohaterem meczu został Phil Kessel, były zawodnik Toronto Maple Leafs co prawda nie wpisał się na listę strzelców, ale zaliczył dwie asysty. Amerykanin, który słynie z potężnych strzałów w trakcie meczu popisał się umiejętnościami. Krążek wystrzelony przez niego obił słupek bramki i... trafił do boksu ekipy ze „Stalowego Miasta”. Guma przeleciała zatem niemal połowę lodowiska.
Po rzutach karnych zakończył się wczorajszy pojedynek pomiędzy Anaheim Ducks i Florida Panthers. Po udanym najaździe Chrisa Stewarta komplet punktów zgarnęła kalifornijska ekipa. Wczorajsze zwycięstwo było dla podopiecznych Bruce’a Boudreau przełomowe, pierwszego gola w tegorocznej kampanii zdobył gwiazdor „Kaczorów” Corey Perry, a także po raz pierwszy w tym sezonie zespół z zachodniego wybrzeża wygrał dwa mecze z rzędu.
Aleksander Burmistrow, pomimo nienajlepszego występu został bohaterem wczorajszego starcia Winnipeg Jets z Toronto Maple Leafs. Na nieco ponad dwie minuty przed końcową syreną Rosjanin, tuż po wyjściu z boksu kar ustrzelił decydującego gola. Dla 24-latka, który powrócił do północnoamerykańskiej ligi po dwuletniej przerwie, była to zaledwie druga bramka w tym sezonie. „Odrzutowce” dołożyły jeszcze celne trafienie do pustej bramki i zakończyły mecz z dwubramkową przewagą – 4:2.
WYNIKI WSZYSTKICH WCZORAJSZYCH SPOTKAŃ
Komentarze