NHL: Bez litości (WIDEO)
Na rozgrzewce przed spotkaniem Los Angeles Kings z Boston Bruins fani powitali gromkimi brawami Milana Lucica, który po raz pierwszy od transferu do Kalifornii pojawił się w nowych barwach w TD Garden. Później nie mieli już powodów do wiwatowania, obyło się bez sentymentów, „Królowie” rozgromili rywali 9:2.
27-letni Kanadyjczyk spędził w Bostonie osiem sezonów, był częścią mistrzowskiej drużyny z 2011 roku. Organizacja ze wschodniego wybrzeża wytransferowała go do „Miasta Aniołów” w lecie. Wczoraj fani „Niedźwiadków” mieli okazję zobaczyć Lucica w czarno-srebrnych barwach, przywitali i pożegnali go oklaskami. - Nie potrafię podziękować kibicom wystarczająco za ten specjalny wieczór – powiedział po meczu doświadczony skrzydłowy.
Jako pierwsi na listę strzelców wpisali się gospodarze. Brad Marchand wykorzystał zamieszanie pod bramką Jonathana Quicka i umieścił krążek w siatce. Dla 27-letniego napastnika było to dziesiąte trafienie w ostatnich dziesięciu spotkaniach. W końcówce pierwszej tercji „Niedźwiadki” straciły kontrolę nad przebiegiem meczu. Podopieczni Darryla Suttera potrzebowali zaledwie półtorej minuty by pokonać Tukkę Raska dwukrotnie.
Na jednobramkowej przewadze hokeiści z zachodniego wybrzeża nie mieli zamiaru się zatrzymać. W drugiej tercji czerwona lampka za plecami bramkarzy bostońskiej drużyny zaświeciła się jeszcze cztery razy. Po trafieniu Dwighta Kinga na 4:1 trener Claude Julien zdecydował się na zmianę w bramce, na lodowisku pojawił się Jonas Gustavsson. Jednak nawet popularny „Monster” nie zdołał zatrzymać rozpędzonych „Królów”.
Na początku trzeciej tercji do protokołu meczowego wpisał się Lucic. Kanadyjski skrzydłowy polował na tego gola od początku spotkania. Anže Kopitar podał idealnie pod bramkę, hokeista o jugosłowiańskich korzeniach musiał tylko dołożyć kija. Pierwszy powrót do dawnego domu 27-letni Kanadyjczyk może uznać za udany, odnotował dwa punkty, a jego drużyna rozgromiła rywali.
Kalifornijczycy strzelali na bramkę rywali aż 57 razy, na listę strzelców wpisało się dziewięciu różnych zawodników. Dla Kings to świetny początek siedmiomeczowej serii wyjazdowej. - Chyba nigdy nie zdarzyło nam się zdobyć dziewięciu bramek -komentował po starciu Drew Doughty. - Świetnie się bawiliśmy.
Boston Bruins – Los Angeles Kings 2:9 (1:2, 0:4, 1:3)
1:0 Marchand – Beleskey, Chara 5:03 (w przewadze)
1:1 Carter – Muzzin, Doughty 18:21 (w przewadze)
1:2 Gáborík – Lecavalier 19:44
1:3 Andreoff 22:42
1:4 Doughty – Lucic, Gáborík 32:09 (w przewadze)
1:5 King – Toffoli, Carter 32:42
1:6 Lewis – Muzzin, Clifford 38:56
1:7 Lucic – Kopitar, Brown 43:41
2:7 Randell – Miller, Talbot 44:44
2:8 Schenn – Ehrhoff, Toffoli 53:50 (w przewadze)
2:9 Brown – Schenn, Ehrhoff 56:67
Minuty kar: 16-16
Strzały na bramkę: 37-57
Widzów: 17,565
Bez litości potraktowani zostali wczoraj także hokeiści Buffalo Sabres, którzy przed własną publicznością gościli Florida Panthers. Fani zgromadzeni minionej nocy w First Niagara Center mogli oglądać aż jedenaście bramek, ekipa z Sunrise zwyciężyła 7:4. Wysoki wynik można zapisać na konto wesołej obrony obu drużyn. Aż trzy razy rękawice zrzucali Evander Kane i Alex Petrovic, hokeiści mieli najwyraźniej jakieś nierozwiązane sprawy. Po ostatniej bójce sędziowie nałożyli na obu kary meczu, nie dopuszczając ich do kolejnej walki.
Już nigdy żaden zawodnik New Jersey Devils nie przywdzieje bluzy z numerem 30. Organizacja z Newark uhonorowała legendarnego bramkarza Martina Brodeura banerem pod dachem hali Prudential Center. 43-letni golkiper spędził w NHL ponad dwadzieścia lat, w północnoamerykańskiej lidze rozegrał 1266 spotkań. Następca Brodeura w bramce „Diabłów” - Cory Schneider oddał hołd dawnemu koledze z drużyny broniąc dziewiętnastu strzałów rywali i prowadząc swój zespół do wygranej. Gospodarze triumfowali 2:1, decydujące trafienie należało do Reida Bouchera.
Z powodów dyscyplinarnych we wczorajszym starciu pomiędzy Calgary Flames i Toronto Maple Leafs w składzie gospodarzy zabrakło Johnny’ego Gaudreau, Seana Monahana i Lance’a Boumy. Pomimo braków kadrowych „Płomienie” zdołały wygrać ten pojedynek 4:3. „Klonowe Liście” także miały kilka dziur do wypełnienia, wcześniej tego dnia wytransferowały do Ottawy pięciu zawodników, w tym kapitana drużyny Diona Phaneufa.
Piąte czyste konto w tej kampanii odnotował minionej nocy Martin Jones. 26-letni bramkarz San Jose Sharks zatrzymał 33 strzały hokeistów Chicago Blackhawks. Kalifornijczycy triumfowali 2:0 po trafieniach Patricka Marleau i Joe’a Thorntona. Zaważyła świetna gra „Rekinów” we fragmentach specjalnych, podopieczni Petera DeBoera wykorzystali swoją jedyną przewagę, zaś podczas każdej z trzech gier w osłabieniu nie pozwolili sobie na choćby jeden błąd.
Trzecie zwycięstwo z rzędu zaliczyli wczoraj Montreal Canadiens. Habs, którzy od kilku tygodni spisywani są przez hokejowych ekspertów na „straty”, pokonali Tampa Bay Lightning 4:2. Popis umiejętności dał minionej nocy Tomáš Plekanec, czeski środkowy dopisał do swojego konta trzy punkty. Wygrana kosztowała hokeistów z Quebec sporo, w drugiej tercji Canadiens stracili Nathana Beaulieu i Briana Flynna. Obaj nie powrócili na lód.
Po wysokiej poniedziałkowej porażce bez większych problemów podnieśli się hokeiści Anaheim Ducks. Podopieczni Bruce’a Boudreau zagrali wczoraj świetnie, Philadelphia Flyers musieli uznać ich wyższość. Po -4 jakiego w kategorii plus/minus dorobił się przedwczoraj Richard Rakell pozostało już tylko złe wspomnienie. 22-letni napastnik ustrzelił dwa gole, „Kaczory” triumfowały 4:1.
WYNIKI WSZYSTKICH WCZORAJSZYCH SPOTKAŃ
Komentarze