NHL: Bruins wciąż poza ósemką, setka Kane'a (WIDEO)
Faza mistrzowska nie dla Boston Bruins? Podopieczni Claude'a Juliena zmarnowali wczoraj szansę na powrót do czołowej ósemki Konferencji Wschodniej, pomimo wielkiego pościgu w drugiej części meczu przegrali z Chicago Blackhawks 4:6.
Jeszcze na początku marca trudno było wyobrazić sobie fazę pucharową bez Bostończyków. Pogląd ten brutalnie zweryfikowały ostatnie tygodnie. Hokeistów ze wschodniego wybrzeża złapał kryzys, Bruins przegrali pięć kolejnych spotkań i wcześniej wypracowana przewaga punktowa zaczęła gwałtownie topnieć. W końcu "Niedźwiadki" wypadły za czołową ósemkę.W o wiele bardziej komfortowej sytuacji są aktualnie hokeiści z "Wietrznego Miasta". Ekipa ze stanu Illinois od jakiegoś czasu jest już pewna udziału w fazie mistrzowskiej, po wczorajszej wygranej wiemy, że nie skończy tej kampanii niżej niż na trzecim miejscu w Dywizji Centralnej.
Dla Hawks wczorajsze zwycięstwo było wyjątkowe z kilku powodów. Do bariery ośmiuset wygranych w sezonie zasadniczym dobił Joel Quenneville. Kanadyjski szkoleniowiec jest zaledwie drugim, po legendarnym Scottym Bowmanie, trenerem, który dokonał tej sztuki. Świętował także Patrick Kane. Wisienką na torcie był hat-trick amerykańskiego napastnika, dzięki któremu 27-latek po raz pierwszy w swojej dziewięcioletniej karierze dobrnął do granicy stu punktów. Ostatnim "Jastrzębiem", który odnotował "setkę" był Jeremy Roenick, ponad dwadzieścia lat temu.
Popis umiejętności dała minionej nocy druga formacja ofensywna Blackhawks, której liderował właśnie Kane. Trio to skompletowało razem aż jedenaście punktów. Rosyjsko-amerykańska linia "Jastrzębi" z pomocą Jonathana Toewsa szybko dała swojej drużynie ogromną przewagę nad rywalami, w 36. minucie gospodarze prowadzili już aż 6:0.Tuż przed drugą przerwą sytuacja odwróciła się o 180 stopni. "Niedźwiadki" ustrzeliły dwa gole w jedenaście sekund dając jasny sygnał, że nie mają zamiaru oddawać punktów bez walki.
Na początku ostatniej odsłony meczu hokeiści z Bostonu dołożyli kolejne dwa trafienia i uciszyli kibiców gospodarzy. Fani zgromadzeni w United Center, których w ostatnim czasie Hawks nie rozpieszczali swoimi wynikami, obserwowali to, co dzieje się na lodowisku z przerażeniem. Bruins nie zdołali jednak ponownie pokonać Scotta Darlinga, punkty do swojego konta dopisali hokeiści z "Wietrznego Miasta".
Bostończycy wciąż mają szanse na udział w fazie mistrzowskiej. Do rozegrania podopiecznym Juliena zostały trzy mecze, ten najważniejszy - z Detroit Red Wings już w czwartek.
Chicago Blackhawks - Boston Bruins 6:4 (2:0, 4:2, 0:2)
1:0 Anisimow - Panarin, Seabrook 13:14 (w przewadze)
2:0 Kane 18:31
3:0 Kane - Anisimow, Panarin 20:54
4:0 Toews - Hossa, Ladd 22:00
5:0 Panarin - Kane, Anisimow 25:17
6:0 Kane - Panarin, Seabrook 34:16 (w przewadze)
6:1 Pastrňák - Krejčí, Chara 39:44
6:2 Bergeron - McQuaid, Marchand 39:55
6:3 Bergeron - Eriksson, Krug 42:39
6:4 Marchand - Krug, Bergeron 49:51
Minuty kar: 6-10
Strzały na bramkę: 34-46
Widzów: 22,156
Ze zdobytych bramek cieszyć nie mogą się hokeiści Colorado Avalanche. Ekipa z Denver przegrała wczoraj z St. Louis Blues 1:5 i już niemal na pewno nie zawalczy w tym sezonie o Puchar Stanleya. Jedynego gola dla Avs ustrzelił wczoraj Matt Duchene, dla 25-letniego Kanadyjczyka było to trzydzieste trafienie w sezonie. Zawodnik radośnie celebrował zdobycie bramki, co nie spodobało się Patrickowi Roy. - Mam problem z jego reakcją. To gol przy stanie 4:0, a tu widzimy takie wielkie szczęście. Żartujecie sobie? Co to ma być? Nie chcemy takiego zachowania wśród naszych graczy - skomentował trener "Lawin" na pomeczowej konferencji.
Szóste zwycięstwo z rzędu zaliczyli wczoraj rozpędzeni Pittsburgh Penguins. "Nieloty" triumfowały w derbach Pensylwanii po raz trzeci w tej kampanii, ze swoimi największymi rywalami - Philadelphia Flyers rozegrają jeszcze jeden mecz. Swoją "cegiełkę" do wygranej dołożył Matt Murray. Młody bramkarz, który pomiędzy słupkami bramki Pens startował drugi raz pod rząd, interweniował udanie 28 razy. Ekipa z "Miasta Stali" triumfowała 6:2.
Niechlubną passę kontynuuje zespół z St. Paul. Hokeiści Minnesoty Wild przegrali minionej nocy kolejne, już trzecie spotkanie i znów zmarnowali szansę na zapewnienie sobie udziału w fazie pucharowej. "Dzicy" ulegli wczoraj na wyjeździe Winnipeg Jets 1:5. Pięknego gola po indywidualnej akcji ustrzelił Andrew Copp.
Wciąż trwa walka o stołek lidera Dywizji Pacyfiku. Tym razem na pierwsze miejsce powrócili Anaheim Ducks. Kalifornijczycy pokonali Dallas Stars 3:1, dwa trafienia podopieczni Bruce'a Boudreau odnotowali grając w osłabieniu. Raczej niespotykany jubileusz zaliczył Andrew Cogliano. Napastnik "Kaczorów" jest drugim zawodnikiem w historii ligi, który rozegrał siedemset kolejnych spotkań bez choćby jednego dnia wolnego.
WYNIKI WSZYSTKICH WCZORAJSZYCH SPOTKAŃ
Komentarze