Wyświetleń: 1262
Nieoficjalnie derby stanu Kalifornia zakończyły się zwycięstwem Los Angeles Kings. Ekipa z „Miasta Aniołów” pokonała Anaheim Ducks 3:2. Bohaterem „Królów” został Jeff Carter, który skompletował dwa trafienia i asystę.
Podopieczni Darryla Suttera zdominowali rywali w dwóch
pierwszych tercjach. Gospodarze byli bezradni, w ciągu czterdziestu minut dali
sobie wbić trzy gole i jeszcze przed ostatnią przerwą wydawało się, że nawet
nie nawiążą walki. Na ostatnią odsłonę wyjechał jednak zupełnie inny zespół. Zmotywowane
„Kaczory” zaczęły nadrabiać straty, w ciągu dwudziestu minut na bramkę Petera
Budaja oddały aż siedemnaście celnych strzałów. Do wyrównania wyniku zabrakło
im tylko jednego trafienia.
Do zwycięstwa drużynę z Los Angeles poprowadził Jeff Carter.
Doświadczony napastnik zdobył dwie bramki i asystował przy pierwszym trafieniu,
którego autorem był Drew Doughty. Nieco ponad minutę zajęło 31-letniemu
Kanadyjczykowi dwukrotne umieszczenie krążka za plecami Johna Gibsona. Dzięki
temu weteran północnoamerykańskich lodowisk przekroczył barierę sześciuset
punktów zdobytych w swojej karierze.
- Mogę się założyć, że
w play-offach dołożył jeszcze kolejne sto - mówił na pomeczowej konferencji
trener główny „Królów”. - Potrzebujemy go
na takie mecze. Oni wystawiają Ryana Getzlafa, Ryana Keslera, czy Antoine’a
Vermette’a, my mamy Jeffa.
Z trybun starcie to oglądał Anže Kopitar. Słoweński hokeista, który latem został kapitanem ekipy z zachodniego wybrzeża, nabawił się kontuzji górnych części ciała niemal dwa tygodnie temu. Pod jego nieobecność Kings radzą sobie wyjątkowo dobrze. Wczorajsza wygrana była trzecią z rzędu dla drużyny z „Miasta Aniołów”.
Anaheim Ducks – Los Angeles Kings 2:3 (0:0, 0:3, 2:0)
0:1 Doughty – Carter 22:15
0:2 Carter – Pearson, Toffoli 32:21 (w przewadze)
0:3 Carter – Doughty, Martinez 33:35 (w przewadze)
1:3 Vermette – Lindholm 43:34
2:3 Rakell – Silfverberg, Lindholm 48:36 (w przewadze)
Minuty kar: 11-19
Strzały na bramkę: 30-29
Widzów: 16,611
W pięknym stylu zwycięstwo swojej ekipie podarował napastnik
Florida Panthers, Aleksander Barkov. Młody Fin w pomysłowy sposób wykorzystał
rzut karny, dzięki czemu zespół z Sunrise triumfował nad New York Rangers po
konkursie najazdów 3:2. Po raz pierwszy na listę strzelców w barwach „Panter”
wpisał się Keith Yandle, który na Florydę przeniósł się tego lata. Bramki
zdobyli także Aaron Ekblad, Chris Kreider oraz Mika Zibanejad. Ten ostatni nie
będzie jednak wspominał tego meczu dobrze, w trzeciej tercji wpadł z impetem w
bandę i doznał poważnej kontuzji.
Czwartą porażkę z rzędu zaliczyli minionej nocy hokeiści
Detroit Red Wings. Tym razem zespół z „Miasta Motoryzacji” musiał uznać
wyższość zawodników Calgary Flames. „Płomienie” triumfowały 3:2. Ponownie
pomiędzy słupkami bramki ekipy z prowincji Alberta zobaczyliśmy Chada Johnsona.
30-letni Kanadyjczyk ma pełne zaufanie trenera, w ostatnim czasie przejął miano
„jedynki” kanadyjskiej drużyny i na drugi plan zepchnął Briana Elliotta.
Nie do pokonania w ostatnim czasie są Carolina Hurricanes.
Młoda ekipa z Karoliny Północnej odnotowała wczoraj czwarte kolejne zwycięstwo
nie dając większych szans na zgarnięcie kompletu punktów hokeistom Winnipeg
Jets. W tym meczu odblokowali się Elias Lindholm i Noah Hanifin, obaj zdobyli
pierwsze bramki w aktualnym sezonie. Jedynego gola dla „Odrzutowców” ustrzelił
Mark Scheifele. Kanadyjski napastnik z 23. „oczkami” pozostaje najlepiej
punktującym zawodnikiem północnoamerykańskiej ligi.
Na 54 sekundy przed końcową syreną szalę zwycięstwa na stronę Columbus Blue Jackets w starciu z Washington Capitals przechylił Alexander Wennberg. Hokeiści z Ohio zapomnieli już o słabszym początku kampanii, w ostatnim czasie radzą sobie znacznie lepiej - wczorajsza wygrana była czwartą z rzędu.