Powrót Mike’a Fishera (WIDEO)
Wczoraj generalny menadżer Nashville Predators, David Poile ogłosił, że klub podpisał na rok kontrakt z Mikem Fisherem o wartości jednego miliona dolarów.
37-letni Fisher 31 stycznia na konferencji prasowej w Bridgestone Arena potwierdził chęć wznowienia kariery i powrotu do drużyny „Drapieżców”. Będzie to dla niego ósmy sezon w Nashville z osiemnastu jakie spędził w ogóle w NHL.
Pochodzący z Ontario zawodnik, zakończył karierę w sierpniu, będąc piątym najskuteczniejszym zawodnikiem swojego klubu w poprzednim sezonie, z 42 punktami (18G + 24A), czyli najlepszymi swoimi osiągnięciami licząc od sezonu 2013/14. Był najlepszy w klubowym rankingu strzelców bramek podczas gry w przewagach (7) i zanotował swój najlepszy w karierze wynik punktowy podczas gier w przewadze (17), okazał się również najlepszy z Nashville w procencie wygranych wznowień (54,9), co było jego osobistym rekordem całej kariery. W meczach postsezonowych zagrał 20 razy i zaliczył 4 asysty, doprowadzając swój zespół do pierwszego w ich historii finału Pucharu Stanleya.
Fisher podczas swojej przygody z Nashville uzbierał 237 punktów (109G + 128A) w 413 meczach. Trafił do tej organizacji z Ottawy 11 lutego 2011. Jest w wewnątrz klubowym rankingu wszechczasów piątym strzelcem (109G), dziesiątym strzelcem podczas przewag (28G), jedenastym w ilości zdobytych punktów (237) i zagrał więcej meczów w playff niż którykolwiek inny gracz Predators (134). Fisher trzykrotnie znajdował się w czołowej siódemce nominowanych do Trofeum Franka J. Selke (nagroda dla zawodnika ataku wyróżniającego się w grze obronnej), będąc w sezonie 2006/07 finalistą batalii o przyznanie tej nagrody. Od tamtych rozgrywek Fisher stał się w całej historii ligi trzecim atakującym z największą liczbą zablokowanych strzałów (689) i czternastym atakującym w ilości wykonanych bodików (1543). Przed przyjściem do Nashville, Fisher zagrał w 675 meczach Senators zdobywając tam 348 punktów (167G + 181A). Kanadyjczycy wybrali go z numerem 44 w drugiej rundzie draftu w 1998 roku.
Komentarze