NHL: Wielka szansa Owieczkina (WIDEO)
Aleksandr Owieczkin, zwany „carem hokeja” osiągnął w tym sporcie prawie wszystko. Do spełnienia ma jeszcze jedną misję, zdobyć Puchar Stanleya. Za kilka dni pierwszy finałowy mecz NHL w jego karierze.
Owieczkin już 13 lat zaskakuje bramkarzy wciąż tym samym. Niby każdy wie, jak będzie strzelał, niby każdy rozpoznaje jego znak firmowy, czyli potężne uderzenie ze skrzydła bez przyjęcia, ale nikt nie potrafi zatrzymać jego wciąż bijących liczników snajperskich. Ostatnim potwierdzeniem tego stanu rzeczy był gol z 62 sekundy, decydującego o awansie do wielkiego finału NHL, meczu z Tampa Bay Lightning.
W momencie gdy krążek zmierzał do Alexa każdy na tafli i na trybunach wiedział co za chwilę nastąpi. Strzegący bramki „Błyskawic” Andriej Wasilewski to kolega z reprezentacji Rosji, Owieczkina. Setki razy miał „przyjemność” bronić jego uderzeń na różnego rodzaju zgrupowaniach, obozach, przedmeczowych rozgrzewkach, ale i meczach ligowych, w których stawali naprzeciwko siebie. Niestety to wszystko jest niewystarczające, żeby zatrzymać „cara hokeja” wtedy, kiedy się tego chce.
Jego dewastujące uderzenie to przyczyna dla której zdobył o 196 goli więcej w sezonach zasadniczych niż którykolwiek inny hokeista od czasu, gdy Rosjanin pojawił się na taflach NHL, co miało miejsce w 2005 roku. Owieczkin w ciągu ostatnich 6 kampanii pięciokrotnie oddawał najwięcej strzałów na bramkę ze wszystkich graczy ligowych. Łącznie w całej karierze za oceanem skierował w stronę golkiperów rywali 4896 „pocisków”, a kolejny na liście ustępuje mu w tym okresie czasu o 1535 uderzeń. Średnia strzałów na mecz wynosi w przypadku Alexa 4,9.
Najpiękniejsze gole Aleksandra Owieczkina.
Owieczkin to nie tylko doskonały snajper, to także facet, który świetnie potrafi rozegrać krążek i podać go w kluczowym momencie do partnera. Tak jak zrobił to na przykład w meczu numer 5 tegorocznej rywalizacji z odwiecznym rywalem, Pittsburgh Penguins, kiedy to obsłużył idealnie Jakuba Vránę. Nie kto inny jak właśnie on, zagrał do swojego rodaka Jewgienija Kuzniecowa w następnym spotkaniu, a z tego podania padł gol wygrywający, przesądzający o awansie drużyny Capitals do kolejnej rundy. Następny przebłysk geniuszu Owieczkina w temacie kluczowych podań miał miejsce w 4.meczu finału konferencji wschodniej przeciwko Tampa Bay Lightning, a adresatem asysty ponownie był Kuzniecow.
Rodowity moskwianin 515 razy obsługiwał swoich partnerów w sezonach zasadniczych, podaniami, z których następnie padały bramki, co jest w tym okresie, czyli od 2005 roku, 12.najlepszym wynikiem w lidze, a trzecim wśród skrzydłowych. Wyprzedziły go tylko takie znakomitości jak Daniel Sedin i Patrick Kane.
Najpiękniejsze asysty Aleksandra Owieczkina.
Jego klubowy trener Barry Trotz podczas konferencji prasowej po meczu z Tampa Bay Lightning, kiedy Rosjanin po raz ostatni pokazał swój kunszt podającego, powiedział – Oczywiście każdy myśli o Alexie jako o doskonałym snajperze, ale powiem wam, że kiedy przyszedłem do Waszyngtonu kilka lat temu to zaskoczyła mnie bardzo jedna rzecz, jak dobrze ten facet potrafi kreować grę. On naprawdę jest niesamowity w swoich podaniach. Ma niesamowity przegląd pola, widzi wszystko i wszędzie. Ale cóż, większość ma przekonanie, że to tylko bardzo dobry strzelec. Prawda jest taka, że jest kimś więcej. Na początku myślałem, że Alex to zawodnik, który skupiony jest tylko na jednym, ładować w bramkę z każdej pozycji, ale on szybko zweryfikował moje myślenie i pokazał mi inne oblicze swojej osoby.
Owieczkin z być może swoim następcą, 4-letnim Jonasem Smailysem w czasie Weekendu Gwiazd.
Tegoroczne play-offy układają są dla Owieczkina bardzo udanie. Na koncie ma już 10 asyst, co daje mu 15.wynik, a w zdobyczach punktowych jest wiceliderem rankingu (22). Wyprzedza go jedynie jego klubowy kolega, Kuzniecow. Teraz staje przed być może niepowtarzalną szansą zdobycia wreszcie upragnionego Pucharu Stanleya. Facet, którego półki w domu uginają się od trofeów, a ściany obwieszone są dziesiątkami medali i dyplomów, wciąż pragnie i czeka na ten jedyny, niedościgniony i wymarzony puchar. To wręcz niewiarygodne, ale dla Owieczkina to będzie dopiero pierwszy start w wielkim finale NHL. Z pewnością bardzo chce zadać kłam obiegowej opinii, że jest graczem, który nie potrafi wygrywać kluczowych spotkań. Hokej jest taką dyscypliną, w której nie da się zwyciężać w pojedynkę, a posiadanie jednego wybitnego zawodnika nie jest jeszcze gwarancją sukcesu. Ale jeśli spojrzeć na wyborną formę Alexa i dodać do tego aktualne popisy Kuzniecowa plus świetną dyspozycję w bramcę Bradena Holtby’ego to wyłania się obraz, który pozwala myśleć realnie o tym, że legendarny już Rosjanin powiększy swoje grono trofeów w tym roku o ten jeden najważniejszy puchar …o Puchar Stanleya.
Komentarze