NHL: Kradzież pamiątkowego pierścienia za zdobycie Pucharu Stanleya
Klubowy kolega Wayne’a Gretzky’ego, Marka Messiera i Jariego Kurriego został pozbawiony swojego mistrzowskiego pierścienia za zdobycie Pucharu Stanleya, ale na końcu odzyskał cenną zgubę.
Największym sukcesem kariery Normanda Lacombe’a byłego gracza Edmonton Oilers było zdobycie Pucharu Stanleya z „Nafciarzami” w 1988 roku. Rozegrał wtedy 53 mecze w sezonie zasadniczym (17 pkt., 8G + 9A) i 19 spotkań w play-offach (3G). Jak każdy członek mistrzowskiego składu otrzymał pamiątkowy pierścień z tej okazji, który chwilowo utracił w 30.rocznicę zdobycia głównego trofeum ligi.
Edmonton Oilers z Pucharem Stanleya w roku 1988: Normand Lacombe (w drugim rzędzie, drugi od lewej), Mark Messier (w kasku), Wayne Gretzky (trzymający puchar), Kevin McClelland (w pierszym rzędzie, pierwszy od prawej), Marty McSorley (w pierwszym rzędzie, drugi z lewej).
Ostatni weekend kwietnia Kanadyjczyk postanowił spędzić na graniu w golfa. Przed wejściem na pole, zdjął swój pierścień i zostawił w aucie. Na swoje nieszczęście zapomniał założyć go z powrotem po skończonej grze. Kiedy udał się następnego dnia do samochodu okazało się, że cennego przedmiotu nie ma.
Zginął nie tylko pierścień, ale również cały portfel byłego hokeisty, który powiedział – Jak się zorientowałem co jest grane, to aż poczułem ścisk w brzuchu. On ma dla mnie ogromną wartość sentymentalną. Tam jest moje imię i numer, z którym grałem. Jest unikatowy, nic nie zastąpi tego pierścienia, który otrzymuje się za zdobycie Pucharu Stanleya. To moja najcenniejsza pamiątka z czasów gry w NHL. Każdy hokeista marzy o zdobyciu pucharu i mnie się to udało. Dostałem z tego tytułu pierścień, który bardzo chcę odzyskać.
Zrozpaczony Lacombe wierzył, że sumienie złodzieja będzie poruszone i zwróci mu jego cenną zgubę – Jestem optymistycznie nastawiony. Taką mam po prostu naturę. Wierzę, że ktoś mi odda mój pierścień.
Zdjęcie opublikowanego w Internecie skradzionego pierścienia Normanda Lacombe'a.
Wielu uzna jego postawę za przejaw naiwności, ale może jednak warto wierzyć w drugiego człowieka, nawet jeżeli jego działanie jest niewłaściwe? Otóż, do naszego 53-letniego bohatera, po kilku dniach zadzwonił ktoś w nocy informując, że ma jego zgubę i proponując spotkanie w jednym z barów szybkiej obsługi celem zwrotu cennego przedmiotu. Człowiek, z którym spotkał się Lacombe nie był mężczyzną z nagrania zarejestrowanego kamerą przemysłową, na którym widać przestępcę posługującego się w jednym ze sklepów skradzioną byłemu hokeiście kartą kredytową. Takie materiały były możliwe do zdobycia dzięki informacjom z banku, w którym Lacombe miał konto karty kredytowej, a także dzięki …głupocie samego sprawcy, który dokonywał transakcji bezgotówkowych przy pomocy tej karty. Na nagraniu z kamery widać nawet, że złodziej chodził z pierścieniem na palcu, tak jakby sam zdobył Puchar Stanleya.
Osoba, która oddała mu zgubę powiedziała, że zna sprawcę i rozpoznała go na opublikowanych materiałach. Policji nie udało się jeszcze dotrzeć do złodzieja, ale zapewnia, że mając takie materiały oraz dowody jest to tylko kwestia czasu.
Lacombe miał niesamowicie dużo szczęścia w całej tej sytuacji. Nie minął nawet tydzień, a on miał już z powrotem swoją cenną zgubę i chyba już nie będzie jej zostawiał w samochodzie.
Grający na pozycji prawoskrzydłowego napastnik występował od 1984 roku w Buffalo Sabres, po czym w trakcie sezonu 1986/87 przeniósł się do Edmonton Oilers, a karierę w najlepszej lidze świata kończył jako gracz Philadelphia Flyers w roku 1991. W „Lotnikach” pracował od przenosin w czasie rozgrywek 1989/90. W NHL łącznie wystąpił w 319 meczach sezonów zasadniczych i 26 spotkaniach fazy play-off. Po zawieszeniu łyżew „na kołku” był trenerem zespołu Whitecourt Wolverines w lidze NWJHL, po czym po jednym sezonie zdecydował się na wyjazd do Europy, gdzie przez trzy lata pracował jako trener przygotowania fizycznego w czeskiej Komecie Brno.
Normand Lacombe z czasów pracy w Komecie Brno.
Komentarze