NHL: Owieczkin z kumplami aktywnie wspierają kolegów-piłkarzy
Mocny skład zaprezentowali na trybunach moskiewskich Łużników rosyjscy hokeiści podczas spotkania 1/8 finału mistrzostw świata w piłce nożnej, udzielając wsparcia swoim rodakom, którzy już awansowali do najlepszej ósemki globu.
Największym wydarzeniem sportowym na świecie są obecnie rozgrywane w Rosji Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej. Tegoroczny mundial przynosi wiele zaskakujących rozstrzygnięć, stawka finalistów okazała się na tyle wyrównana, że trudno wskazać faworytów poszczególnych spotkań, a nawet jeśli takowi są to często zawodzą, przez co dochodzi do wielu ciekawych rozstrzygnięć, czego przykładem jest odpadnięcie mistrzów świata Niemców już w fazie grupowej, a także szybkie zakończenie zmagań mundialowych przez Argentynę i czempionów naszego kontynentu, Portugalczyków.
Skoro tak wiele ciekawego dzieje się na tak wielkiej imprezie to nie mogło zabraknąć tam gwiazd hokeja, tym bardziej, że pora sprzyja temu, bowiem to jedyny czas w roku, kiedy zawodnicy mają trochę wolnego.
Ekipa „Sbornej” przebrnąwszy bez większego problemu przez fazę grupową natrafiła na bardzo silną reprezentację Hiszpanii, która uważana była za faworyta meczu 1/8 finału. Oczywiście serca rosyjskich kibiców wskazywały, że rozstrzygnięcie będzie inne niż opinie bukmacherów i ekspertów, a do boju rosyjskich piłkarzy z trybun moskiewskiego stadionu Łużniki zagrzewało doborowe towarzystwo gwiazd NHL. Duchem zwycięstwa swoich rodaków przyjechał natchnąć tegoroczny zdobywca Pucharu Stanleya z ekipą Washington Capitals, Aleksandr Owieczkin, wybrany najbardziej wartościowym zawodnikiem fazy play-off. Towarzyszyli mu powracający do NHL po 5 latach przerwy Ilja Kowalczuk, a także mistrz poprzednich dwóch sezonów ligowych Jewgienij Małkin z Pittsburgh Penguins i Aleksandr Radułow, napastnik Dallas Stars.
Hokejowi kibice "Sbornej". Od lewej: Jewgienij Małkin, Ilja Kowalczuk, Aleksandr Owieczkin i Aleksandr Radułow.
Ta wizyta tak podziałała na rosyjskich piłkarzy, że sprawili niemałą niespodziankę i w rzutach karnych odprawili do domu podopiecznych Fernando Hierro, legendarnego obrońcy Realu Madryt. W zasadzie skoro ma się takich kibiców to śmiało można myśleć nawet o zdobyciu najwyższego lauru. Można powiedzieć, że na trybunach zasiadło dziewięć złotych medali mistrzostw świata w hokeju, a zatem piłkarzom nie wypadało wręcz zakończyć meczu inaczej niż wygraną.
Każdy z hokeistów-kibiców zasmakowało co to znaczy być najlepszym na świecie, choć nigdy nie udało im się dokonać tego razem. Najbliżej byli w 2008 roku, kiedy to złote krążki odebrali Radułow, Owieczkin i Kowalczuk. Zabrakło wtedy jedynie Małkina, który za to triumfował wraz z waszyngtońskim „carem hokeja” w 2012 i 2014. W 2009 na najwyższym stopniu podium wspólnie stanęli Radułow i Kowalczuk. Mają zatem z kogo brać przykład piłkarze, którzy już w sobotę zagrają w ćwierćfinale z Chorwatami.
Komentarze