NHL: Pierwszy raz "Kojotów" i "Kaczorów" (WIDEO)
Anaheim Ducks zaczęli sezon NHL od zwycięstw, a Arizona Coyotes od porażek. Tej nocy w Kalifornii obie drużyny zamieniły się rolami i po rzutach karnych to "Kojoty" okazały się lepsze.
Zespół z Glendale odniósł w Anaheim pierwsze zwycięstwo po porażkach w dwóch pierwszych meczach sezonu. Decydowały o tym rzuty karne, ponieważ po 65 minutach było 2:2. Najpierw prowadzenie w 6. minucie dał ekipie Ducks strzałem z backhandu rozgrywający swój pierwszy mecz w sezonie Ryan Kesler, który wcześniej pauzował z powodu kontuzji. W 18. minucie wyrównał w przewadze Dylan Strome. Było to pierwsze trafienie jego drużyny w tym sezonie. Coyotes zdobyli swojego pierwszego gola jako ostatni zespół NHL w obecnych rozgrywkach. A w 26. minucie w osłabieniu prowadzenie dał im doświadczony Brad Richardson. Na zwycięstwo musieli jednak jeszcze poczekać, bowiem w 35. minucie Ben Street wykorzystując złe ustawienie bramkarza "Kojotów" Anttiego Raanty trafił do siatki przy bliższym słupku i wyrównał na 2:2.
W karnych był tylko jeden skuteczny strzelec - Nick Cousins, którego celne uderzenie przesądziło o pierwszym w tym sezonie zwycięstwie drużyny Coyotes. 25-letni Kanadyjczyk po raz szósty w NHL zamienił na gola rzut karny, ale znacznie skuteczniejszy jest w tym elemencie od przenosin do Arizony. Wcześniej grając w Philadelphia Flyers wykorzystał 3 na 11 karnych, a dla Coyotes ma 75-procentową skuteczność, czyli 3 na 4.
Antti Raanta w bramce zatrzymał 23 strzały z gry i wszystkie 3 rzuty karne. Fin wygrał karne dopiero po raz drugi w historii swoich występów w NHL. Pozostałych 10 serii przegrywał. Trener Rick Tocchet przyznał po spotkaniu, że trener bramkarzy w drużynie z Glendale Corey Schwab pracuje ze swoim podopiecznym nad tym elementem. - Corey pracuje z Anttim nad innym podejściem do karnych i inną techniką bronienia ich. Widać, że są efekty - mówi Tocchet. - Zresztą jako cały zespół ciągle pracujemy nad małymi szczegółami. Teraz cieszymy się ze zwycięstwa, ale od razu wracamy do pracy, bo w sobotę gramy z Buffalo Sabres. Johnowi Gibsonowi w bramce gospodarzy nie wystarczyło do odniesienia zwycięstwa 37 interwencji z gry. W karnych zatrzymał tylko Claytona Kellera.
Po stronie Ducks dużym wydarzeniem wieczoru był gol Streeta, który dopiero w wieku 31 lat wpisał się na listę strzelców w meczu NHL. Nominalny środkowy, który jednak w Kalifornii gra na skrzydle, nigdy nie był draftowany, ale swój pierwszy kontrakt w najlepszej lidze świata podpisał 6 lat temu z Calgary Flames. Później wiązał się także z Colorado Avalanche i Detroit Red Wings. W każdym z tych klubów grał w NHL, ale w żadnym nie mógł zdobyć gola. Wreszcie udało się w 39. występie. Rozochocony swoją bramką Street oddał wczoraj 4 strzały, czyli obok Andrew Cogliano najwięcej w drużynie. W składzie zapewne by go nie było, gdyby nie liczne kontuzje napastników. Kesler co prawda właśnie wrócił do gry, ale z powodu urazów pauzują dwie największe ofensywne gwiazdy "Kaczorów" Ryan Getzlaf i Corey Perry, a także Ondřej Kaše oraZ Patrick Eaves.
Trener Ducks Randy Carlyle mówił ostatnio o tym, że chce, by jego drużyna lepiej niż w poprzednim sezonie grała w dogrywkach. Drugi raz z rzędu dogrywkę zremisowała, ale tym razem nie udało się wygrać karnych. W rozstrzygającej o wyniku serii nie trafił nawet bohater poniedziałkowej rozgrywki z Detroit Red Wings Troy Terry. Młody gracz zasłynął w 2017 roku wykorzystując wszystkie 3 rzuty karne w półfinale Mistrzostw Świata U20 USA z Rosją, a później zdobywając w tym samym elemencie zwycięskiego gola w finale z Kanadą.
Anaheim Ducks nie wykorzystali szansy na pierwsze w historii rozpoczęcie sezonu od 4 zwycięstw, ale na razie z 7 punktami są na pierwszym miejscu w tabeli dywizji Pacyfiku. - Zawsze kiedy dochodzi do rzutów karnych to znaczy, że to był wyrównany mecz. My nie wykorzystaliśmy swoich szans na zwycięstwo, więc musimy się zadowolić tym jednym punktem - skomentował spokojnie po spotkaniu trener Carlyle.
Anaheim Ducks - Arizona Coyotes 2:3 (1:1, 1:1, 0:0, 0:0, 0:1)
1:0 Kesler - Cogliano - Lindholm 05:52
1:1 Strome - Keller - Pánik 17:33 (w przewadze)
1:2 Richardson - Grabner - Hjalmarsson 25:24 (w osłabieniu)
2:2 Street - Pettersson 34:39
2:3 Cousins (decydujący rzut karny)
Strzały: 25-39.
Minuty kar: 6-6.
Widzów: 17 015.
Znów bardzo dużo goli padło w meczu Philadelphia Flyers, ale tym razem "Lotnicy" mieli znacznie więcej powodów do radości niż we wtorek, gdy ulegli San Jose Sharks aż 2:8. Ostatniej nocy polskiego czasu pokonali na wyjeździe Ottawa Senators 7:4. Do zwycięstwa poprowadził drużynę Jakub Voráček, który sam strzelił 2 gole i zaliczył 3 asysty. Dwukrotnie na listę strzelców wpisał się także Scott Laughton, bramkę i asystę zaliczył Claude Giroux, a swoje trafienia zapisali także: Sean Couturier i Robert Hägg. Zaskakujący był występ znanego głównie z ostrej gry Radko Gudasa, który po raz pierwszy w karierze zaliczył w meczu NHL 3 asysty, za to tylko raz atakował rywali ciałem. W bramce Flyers zadebiutował Calvin Pickard przejęty w ubiegłym tygodniu z listy zawodników odrzuconych od Toronto Maple Leafs. Obronił 31 strzałów. Obie drużyny w drugiej tercji straciły po jednym zawodniku. Taflę opuścili: Nolan Patrick (PHI) i Alex Formenton (OTT). Ten drugi według słów trenera Guya Bouchera może opuścić przynajmniej jeden najbliższy mecz.
Washington Capitals ponownie lepsi od Vegas Golden Knights. W meczu dwóch drużyn, które wiosną spotkały się w finale NHL "Stołeczni" wygrali 5:2. Przesądziły o tym największe ofensywne gwiazdy obrońców Pucharu Stanleya. Jewgienij Kuzniecow strzelił gola i zaliczył 3 asysty, Aleksandr Owieczkin wpisał się na listę strzelców dwukrotnie, a Nicklas Bäckström uzyskał bramkę i asystę. W 59. minucie, gdy już z bramki Golden Knights zjechał Marc-André Fleury, wynik ustalił T.J. Oshie. Bramkarz Capitals Braden Holtby obronił 29 strzałów. To już piąte z rzędu zwycięstwo "Caps" nad finałowymi rywalami, bowiem finał rozpoczął się od wygranej ekipy Gerarda Gallanta, ale później Owieczkin i jego koledzy zwyciężyli w kolejnych 4 spotkaniach. Rosjanin po wczorajszym meczu ma już na koncie 611 goli i awansował na 17. miejsce w strzeleckiej klasyfikacji wszech czasów NHL, wyprzedzając legendarnego Bobby'ego Hulla. Kolejnymi graczami przed nim są: Jarome Iginla i Joe Sakic, którzy zdobyli o 14 bramek więcej. Vegas Golden Knights przegrali 3 z 4 pierwszych meczów w tym sezonie i są na razie przedostatni w dywizji Pacyfiku. Capitals odnieśli 2 zwycięstwa w 3 meczach.
Komentarze