NHL: Zacięte boje, których najlepszą reklamą była rywalizacja McDavida z Crosbym
W siedmiu z ośmiu pojedynków dzisiejszej nocy dochodziło przynajmniej raz do stanu remisowego w trakcie trwania spotkania, w tym pięciokrotnie zespoły, które wygrały mecze, zmuszone były odrabiać straty. To najlepsza wizytówka emocji jakie towarzyszą rywalizacji na taflach NHL.
McDavid wciąż bez wygranej w rywalizacji z Crosbym
W Edmonton doszło do rywalizacji dwóch najskuteczniejszych zawodników w ostatnich 3 latach. Obaj zdobyli po 2 punkty, ale Sidney Crosby wygrał pojedynek strzelecki dwa razy trafiając do siatki Oilers, przy czym Connor McDavid tylko raz pokonał bramkarza Pittsburgh Penguins.
„Pingwiny” wygrały to spotkanie 6:5 po dogrywce, w której fantastyczną indywidualną akcją w tercji przeciwnika popisał się Crosby. Bramki zdobyte przez niego dzisiejszej nocy to pierwsze trafienia Kanadyjczyka w czasie dotychczasowej bezpośredniej rywalizacji z McDavidem na tafli. To również dwa pierwsze trafienia członka elitarnego Klubu Potrójnego Złota w tym sezonie. 31-letni środkowy ma na koncie również 5 asyst, co sprawia, że jego dorobek w bieżącej edycji ligowej zamyka się sumą 7 punktów.
McDavid jeszcze nigdy nie wygrał bezpośredniego starcia z Crosbym. Spotykali się do tej pory 5-krotnie i za każdym razem mecze kończyły się triumfami ekipy z Pittburgha.
Fot. thehockeynews.com
Oto jak prezentuje się porównanie osiągnięć obu hokeistów w pojedynkach bezpośrednich:
McDavid | Crosby | |
Zwycięstwa | 0 | 5 |
Gole | 3 | 2 |
Asysty | 6 | 1 |
Punkty | 9 | 3 |
Trzykrotny zdobywca Pucharu Stanleya z „Pingwinami” zdobył wczoraj swoją 14. bramkę w dogrywce. Wyrównał tym samym osiągnięcie Ilji Kowalczuka i wspólnie z Rosjaninem zajmuje 2. miejsce wśród aktualnie grających zawodników NHL. W klasyfikacji tej prowadzi Aleksandr Owieczkin z 22 trafieniami w dodatkowym czasie gry.
Mecz Edmonton z Pittsburghiem był już trzecim w tym sezonie, w którym obie ekipy zdobyły po 5 goli w trakcie trzech tercji. Takie wyniki padły również w spotkaniach Washington Capitals z „Pingwinami” i Toronto Maple Leafs z Chicago Blackhawks. Ostatnim sezonem, w którym takich gier było więcej niż w bieżącej edycji były rozgrywki 2010/11, kiedy to odnotowano 7 meczów z wynikiem 5:5 po 60 minutach gry.
Prowadzenie w spotkaniu dzisiejszej nocy zmieniało się trzykrotnie i żadna z drużyn nie miała większej przewagi niż jedną bramką. Był to 13. mecz obecnego sezonu, w którym strzelono co najmniej 10 goli. “Nafciarze” zostali 7. ekipą w tym sezonie, która przynajmniej trzykrotnie w czasie trwania meczu doprowadzała do wyniku remisowego.
Wybitni defensorzy NHL rozstrzygnęli o wygranej Sharks
Zakończyła się 5-meczowa zwycięska seria Nashville Predators. Przerwały ją „Rekiny” z San Jose, które zdołały nadrobić stratę bramkową do rywali i wygrać spotkanie 5:4. Sharks na niespełna 10 minut przed końcem przegrywali 2:4, ale wystarczyło im czasu, żeby zdobyć jeszcze 3 gole. Zwycięskie trafienie na 3 minuty przed końcową syreną zadał Brent Burns, mający na swoim koncie również dwie asysty.
Fot. 957thegame.radio.com
Była to 34. bramka wygrywająca byłego mistrza świata. Asystą przy niej popisał się Erik Karlsson. Był to 24. przypadek w historii NHL (bez podziału na fazę rozgrywek), kiedy przy danym trafieniu wygrywającym punktowali dwaj zdobywcy Trofeum Norrisa, a czternasty, w którym jeden z nich został zdobywcą gola. Ostatnia taka bramka padła w marcu 2009 roku za sprawą Scotta Niedermayera, któremu asystował Chris Pronger.
Dzisiejszy mecz był 29. w historii klubu z San Jose, kiedy zawodnicy tej drużyny zdobyli więcej niż jedną bramkę w ostatniej tercji spotkania, odrabiając przy tym stratę i kończąc pojedynek zwycięstwem. Jednocześnie to 13. przypadek, w którym wygraną w takich okolicznościach osiągnęli po trzech tercjach, bez konieczności dogrywki lub rzutów karnych. Ostatnia taka sytuacja miała miejsce w 2015 roku w spotkaniu z Columbus Blue Jackets.
Ligowi liderzy z Bostonu
Boston Bruins udali się do Ottawy, gdzie pokonali „Senatorów” 4:1, odnosząc swoje 5. zwycięstwo w dziewięciu pojedynkach tego sezonu. Połowę goli dla drużyny w stolicy Kanady zdobył David Pastrňák, a dokładając jeszcze dwie asysty został najskuteczniejszym graczem „Niedźwiadków”. Czech ma na koncie już 10 goli i wspólnie z Austonem Matthewsem zasiada na fotelu lidera rankingu snajperskiego.
22-latek został szóstym graczem w historii Bruins, który odnotował taką formę strzelecką w pierwszych 9 meczach sezonu. Dwukrotnie dokonał tego Phil Esposito. W rozgrywkach 1973/74 ustanowił klubowy rekord strzelecki października, zdobywając 14 goli w ciągu 10 meczów.
Patrice Bergeron w Ottawie zdobył gola oraz zaliczył dwie asysty. Jego dorobek punktowy w tym sezonie wynosi 16 „oczek”, co sprawia, że wraz z Matthewsem i Mikko Rantanenem znajduje się na szczycie klasyfikacji najskuteczniejszych.
Pastrňák ma obecnie tylko jeden punkt mniej od swojego 11 lat starszego kolegi. Ten duet to 15. i 16. zawodnik w historii Bruins, który zgromadził co najmniej 15 „oczek” w trakcie pierwszych 9 meczów drużyny w sezonie. Jedynym, który dokonał tego w poprzednich 17 edycjach ligowych jest rodak Pastrňáka, David Krejči, zdobywca gola i asysty we wczorajszym meczu. Czech w rozgrywkach 2015/16 zanotował 7 goli i 8 asyst w trakcie pierwszych 9 gier. Najczęściej dokonywał tego Esposito (4 razy), a Bobby’emu Orrowi udało się to trzykrotnie. Bieżący sezon jest siódmym w historii Bruins, kiedy co najmniej 15 punktów przed zamknięciem pierwszej „10” gier znajduje się na kontach więcej niż jednego gracza. Ostatni taki przypadek miał miejsce w sezonie 1992/93, a uczestniczyli w nim Adam Oates, Dmitrij Kwartalnow i Joe Juneau.
Price z szansami na klubowy rekord
Carey Price zanotował 21 obron w spotkaniu Montreal Canadiens z Calgary Flames. Jego drużyna pokonała „Płomienie” 3:2, co oznacza 289. zwycięstwo kanadyjskiego golkipera. Z tym rezultatem 31-letni były mistrz świata i triumfator Pucharu Świata wkroczył na 2. miejsce klubowego rankingu bramkarzy z największą liczbą wygranych w karierze. Fotel wicelidera dzieli z legendarnym Patrickiem Roy, a do prowadzącego Jacquesa Plante’a brakuje mu jeszcze 25 triumfów.
Fot. sportsnet.ca
Komentarze