NHL: Kings robią co mogą, żeby nie być „czerwoną latarnią” ligi. Wygrali czwarty mecz z rzędu (WIDEO)
Bardzo słabo spisujący się w tym sezonie Los Angeles Kings złapali dobrą „falę”, która poniosła zespół do czwartej kolejnej wygranej. Tej nocy o ich wyższości przekonały się „Kojoty” z Glendale, które w „Mieście Aniołów” przegrały 1:2.
Gola wygrywającego zaraz na początku trzeciej tercji zdobył Dustin Brown, wybrany pierwszą gwiazdą tego spotkania. Pierwsze trafienie dla zajmujących ostatnie miejsce w tabeli ligowej „Królów” zadał Jake Muzzin. Te dwie bramki oraz bardzo dobra postawa bramkarza Jonathana Quicka (26 udanych interwencji) doprowadziła ekipę z okolic Hollywood do czwartej kolejnej wygranej. Jest to najdłuższa zwycięska seria tego zespołu w bieżącym sezonie.
–Trzy, cztery zwycięstwa pod rząd to naprawdę fajna sprawa, żeby poczuć przypływ dobrej energii – powiedział Brown. – Myślę, że wreszcie wskoczyliśmy na właściwe tory.
Trafienie Jakob Chychruna w czasie gry w przewadze, co prawda dało „Kojotom” prowadzenie w tym meczu, ale nie wystarczyło, żeby odnieść wygraną, tak jak i 24 udane interwencje Darcy’ego Kuempera. Gdyby jednak zespołowi z Glendale udało się zwyciężyć w Los Angeles, to na swoim koncie miałby trzy kolejne wygrane.
Zwycięski gol Browna padł po strzale oddanym z prawego koła bulikowego. Krążek wpadł do siatki pod lewym ramieniem Kuempera. 34-letni zdobywca Nagrody Liderskiej imienia Marka Messiera prowadzi w klubowym rankingu strzeleckim z 10 trafieniami w 27 spotkaniach. Brown nie grał na początku sezonu z uwagi na złamany palec. Ostatnio jednak zatracił swój instynkt snajperski, bowiem to dopiero drugi gol w ostatnich 13 grach. Asystą przy jego bramce popisał się Drew Doughty, którego wybrano trzecią gwiazdą meczu.
Arizona Coyotes dominowali na tafli w środkowej części meczu, jednakże nie potrafili przekłuć tego na zdobycze bramkowe.
–Czuliśmy, że mamy więcej sił od rywali. Chcieliśmy wyjechać na trzecią tercję i przypieczętować wygraną – powiedział Chychrun. – Oczywiście to co się stało zaraz po wznowieniu gry, to nie jest to, co chcesz przeżywać zaraz na początku tercji, ale bądźmy sprawiedliwi, mieliśmy dużo szans w ostatnich 20 minutach, tylko nic nie potrafiliśmy wykorzystać.
Fot. nhl.com
„Królowie” pomimo wygranej nie zaprezentowali się z dobrej strony, a patrząc na przewagę „Kojotów” z drugiej tercji można było pokusić się o stwierdzenie, że gospodarze powinni się cieszyć, jeśli udałoby im się zarobić w tym pojedynku jeden punkt.
–Bądźmy szczerzy, w tym meczu nie zagraliśmy dobrze, szczególnie w jego środkowej partii – powiedział Brown. – Mieliśmy dużo szczęścia, w przeciwieństwie do trzech poprzednich gier, o których śmiało możemy powiedzieć, że solidnie przepracowaliśmy całe 60 minut. Najważniejsze, że znów udało się wygrać, a przy okazji czegoś się nauczyliśmy. Czasami wygląda to tak, że nie zasługujesz na triumf, ale dobrą drużynę można poznać po tym, że właśnie w takich momentach potrafi przechylić szalę na swoją stronę.
Jake Muzzin zdobywając gola wyrównującego wlał w serca „Królów” nadzieję na podreperowanie bardzo słabej statystyki dotyczącej zwycięstw w sytuacji, gdy zespół jako pierwszy stracił gola. Aż 19 razy ekipa z Los Angeles zjeżdżała wtedy pokonana, a tylko czterokrotnie udało im się odwrócić losy spotkania.
Przy trafieniu Muzzina jednym z kluczowych podań popisał się Kyle Clifford. Ten 27-letni skrzydłowy, mający na swoim koncie dwukrotne zdobycie Pucharu Stanleya, zaliczył swój mały jubileusz. Była to jego setna asysta w karierze NHL.
–To był taki typowy poświąteczny mecz – ocenił Willie Desjardins, trener Los Angeles Kings. – To nie było najlepsze spotkanie w naszym wykonaniu, podobnie zresztą, jak i naszych rywali, ale to my okazaliśmy się nieco lepsi. Jeśli chcemy zachować nasz zwycięski pochód, to musimy zacząć grać lepiej, co wyraźnie zasygnalizował dzisiejszy występ.
Los Angeles Kings – Arizona Coyotes 2:1 (1:1, 0:0, 1:0)
0:1 – Jakob Chychrun – Alex Galchenyuk, Conor Garland (15:27, 5/4)
1:1 – Jake Muzzin – Brendan Leipsic, Kyle Clifford (18:39)
2:1 – Dustin Brown – Anže Kopitar, Drew Doughty (40:17)
Strzały: 27 - 26
Kary: 6 - 8
Widzowie: 18230
Pozostałe mecze:
Boston Bruins – New Jersey Devils 2:5 (0:2, 1:0, 1:3)
New York Rangers – Columbus Blue Jackets 3:4 po dogrywce (1:2, 1:0, 1:1, 0:1)
Pittsburgh Penguins – Detroit Red Wings 5:2 (0:1, 3:0, 2:1)
Washington Capitals – Carolina Hurricanes 3:1 (0:0, 2:0, 1:1)
Tampa Bay Lightning – Philadelphia Flyers 6:5 po dogrywce (2:1, 3:1, 0:3, 1:0)
Nashville Predators – Dallas Stars 0:2 (0:1, 0:1, 0:0)
St.Louis Blues – Buffalo Sabres 4:1 (0:0, 3:1, 1:0)
Winnipeg Jets – Calgary Flames 1:4 (0:0, 1:2, 0:2)
Chicago Blackhawks – Minnesota Wild 5:2 (1:1, 2:0, 2:1)
Edmonton Oilers – Vancouver Canucks 2:4 (1:4, 1:0, 0:0)
Vegas Golden Knights – Colorado Avalanche 2:1 (1:1, 0:0, 1:0)
San Jose Sharks – Anaheim Ducks 4:2 (1:1, 1:0, 2:1)
Komentarze