Cenni, ale czy doceniani? Europejscy hokeiści w drafcie NHL
W najlepszej hokejowej lidze świata zawodnicy z Europy stanowią liczniejszą grupę niż Amerykanie, ale zdobycie numeru jeden w drafcie NHL przez hokeistów ze Starego Kontynentu w XXI wieku to nie lada wyczyn.
Pierwszy w historii ligi Draft odbył się w 1963 roku w Queen Elizabeth Hotel w Montrealu w Kanadzie. Od 2001 roku „jedynką” draftu zostało tylko pięciu hokeistów z Europy. Ostatnie dwa lata mogły sugerować zmianę trendu, lecz NHL Entry Draft sprzed kilku dni pokazał, że „równowaga w przyrodzie” zostaje zachowana. Amerykanin Jack Hughes był pierwszym wyborem dla New Jersey Devils i wyprzedził Fina Kaapo Kakko.
Europa goni Kanadę
Statystyki z poprzedniego sezonu NHL pokazują, że kluby zza oceanu bardzo chętnie sięgają po graczy ze Starego Kontynentu. W co najmniej jednym meczu w 2018 roku na taflach NHL wystąpiło 974 hokeistów. Aż 243 z nich urodziło się w Europie, co stanowiło blisko 25 procent ogółu. Hokeistów z USA wyjechało na lód 237 (24,3 proc.). Zdecydowanym liderem byli oczywiście Kanadyjczycy, których było 494 (50,7 proc.). Od sześciu lat Europę najliczniej w NHL reprezentują Szwedzi. Kolejne miejsca zajmują Czesi, Finowie, Rosjanie, Słowacy, Szwajcarzy oraz Niemcy. Polaka w NHL nie ma od dziewięciu lat. Najwięcej spotkań rozegrał Mariusz Czerkawski – 745. Krzysztof Oliwa ma na koncie 410 występów i Puchar Stanleya zdobyty z New Jersey Devils w 2000 roku.
Rosyjscy hokeiści nadają ton
Nikogo chyba nie zdziwi fakt, że to właśnie hokeiści z Rosji w XXI wieku stanowili większość europejskich graczy wybieranych z numerem jeden w drafcie. Było ich dokładnie trzech z pięciu. Wcześniej o takiej sytuacji mogli tylko pomarzyć, oczywiście ze względów politycznych. W latach 80. poprzedniego wieku zespoły NHL wybierały radzieckich graczy mając nadzieję, że pewnego dnia hokeiści zza żelaznej kurtyny będą mogli grać w USA. Długo ich jedynym sposobem przedostania się do ligi NHL była nielegalna ucieczka z ZSRR. Na szczęście sytuacja polityczna z biegiem lat się zmieniła i dziś takie obostrzenia wydają się fantastyką. Rosyjscy hokeiści stopniowo zdobywali uznanie za oceanem, aż przełom nastąpił w 2001 roku, gdy Ilja Kowalczuk został wybrany z numerem 1 w drafcie przez ekipę Atlanta Thrashers. Wychowanek Spartaka Moskwa dobrą grą w USA zapracował na lepszy kontrakt. W lipcu 2010 roku klub New Jersey Devils zawarł z hokeistą 17-letnią umowę opiewającą na 102 mln dolarów, jednak kilka dni później władze NHL podważyły prawidłowość umowy z uwagi na to, że jej wysokość omija tzw. salary cap. Następnie zapis umowy został skorygowany i we wrześniu 2010 Kowalczuk podpisał kontrakt na 15 lat o wartości okrągłych 100 mln dolarów. W ślady Ilji poszli następni: Aleksandr Owieczkin (2004) i Nail Jakupow (2002). Obaj także zostali wybrani jako nr 1 w drafcie, odpowiednio przez Washington Capitals oraz Edmonton Oilers. Owieczkin to do dziś prawdziwa legenda. Nazywany jest „Carem hokeja” i podczas ostatnich mistrzostw świata zachowywał się adekwatnie do tego przydomku. Był jedynym hokeistą, który poruszał się z własną ochroną. Kariera Jakupowa aż tak błyskotliwa nie była i obecnie nie gra już w NHL, tylko broni barw klubu z St. Petersburga.
Szwajcarskie i szwedzkie jedynki
Pierwszą europejską jedynką spoza Rosji został w 2017 roku Szwajcar Nico Hischier. Po 18-letniego wówczas zawodnika sięgnął zespół New Jersey Devils i wybór ten był pewnego rodzaju zaskoczeniem. Faworytem do pierwszego wyboru dla większości ekspertów i bukmacherów był Kanadyjczyk Nolan Patrick, jednak ostatecznie został wyselekcjonowany jako drugi. O takiej kolejności zadecydował najprawdopodobniej fakt, że Nolan był w przeszłości podatny na kontuzje. Ekipie z New Jersey opłacało się postawić na Szwajcara, który w dwóch sezonach w NHL zdobył odpowiednio 21 goli i 32 asysty oraz 17 goli i 30 asyst. Rok temu najważniejszym graczem draftu był Rasmus Dahlin. Szwecja akurat w tym względzie ma się czym pochwalić, bo pierwszym Europejczykiem wybranym z jedynką był jego rodak – Mats Sundin i miało to miejsce 1989 roku. Dahlin przeniósł się do ekipy Buffalo Sabres. Tamten draft był wyjątkowy dla hokeistów ze Starego Kontynentu. Z numerem drugim wybrany został przez Carolina Hurricanes Rosjanin Andriej Swiecznikow, a z numerem trzecim Fin Jesperi Kontaniemi, który trafił do Montreal Canadiens. W niedawnym drafcie bliski wyboru z numerem jeden był z kolei Fin Kaapo Kakko, który został mistrzem świata. Długo uchodził on za faworyta i zakłady bukmacherskie stawiały na niego. Ostatecznie wybór padł na Amerykanina Jacka Hughesa. - Moim celem był numer 1 w drafcie, ale oczywiście numer 2 też jest dobry. Jestem szczęśliwy - powiedział Kakko. Tak więc przyszłość Europejczyków w lidze NHL rysuje się w bardzo jasnych barwach.
Europejscy hokeiści w TOP 10 tegorocznego draftu:
Wasilij Podkołzin (Rosja) – wybrany z numerem 10 przez Vancouver Canucks
Philip Broberg (Szwecja) – wybrany z numerem 8 przed Edmonton Oilers
Moritz Seider (Niemcy) – wybrany z numerem 6 przez Detroit Red Wings
Kaapo Kakko (Finlandia) – wybrany z numerem 2 przez New York Rangers
Artykuł powstał we współpracy z zakładami bukmacherskimi STS
Komentarze