NHL: Udany debiut po 4 latach (WIDEO)
4 lata od wyboru w drafcie czekał na swój debiut w NHL rosyjski bramkarz Ilja Samsonow. I choć w jego trakcie wpuścił jednego z najbardziej pechowych goli, jakie w tym sezonie w tej lidze padną, to na koniec cieszył się ze zwycięstwa.
Washington Capitals wybrali Samsonowa z numerem 22 naboru w 2015 roku. Był pierwszym bramkarzem wybranym w "drafcie Connora McDavida", w którym do ligi trafił obecny kapitan Edmonton Oilers. Rosjanin jest dowodem na to, że nawet pierwsza runda draftu nie musi gwarantować szybkiego wejścia do ligi, a już zwłaszcza dla bramkarza. Tej nocy polskiego czasu jednak wreszcie doczekał się swojego pierwszego występu w NHL i pomógł drużynie w pokonaniu 2:1 New York Islanders. Krążek do jego bramki wpadł tylko w niezwykle przypadkowych okolicznościach w 13. minucie. Obrońca rywali Devon Toews zagrywał "gumę" z lewego skrzydła do środka, a ta, zanim wpadła do bramki, odbiła się rykoszetem aż od trzech graczy Capitals. Najpierw od łyżwy Brendana Leipsica, później Garneta Hathawaya i wreszcie od Radko Gudasa. Samsonow w ostatniej chwili desperacko próbował interweniować parkanem, ale było za późno.
Kuriozalny gol Devona Toewsa po potrójnym rykoszecie
Toews wyrównał w ten sposób na 1:1, bo dwie minuty wcześniej prowadzenie dał "Stołecznym" Czech Jakub Vrána, który w środę na inaugurację sezonu przesądził o zwycięstwie zespołu w dogrywce meczu z St. Louis Blues. Ale przypadkowy gol Toewsa niewiele dał "Wyspiarzom", bo to ich rywale ostatecznie cieszyli się z wygranej. Zdecydowała o tym sytuacja z 38. minuty. Capitals grali wówczas w przewadze, a T.J. Oshie świetnym strzałem z bekhendu zupełnie zaskoczył debiutującego w bramce gospodarzy Siemiona Warłamowa, który w lipcu podpisał kontrakt z Islanders jako wolny gracz po 8 latach występów w Colorado Avalanche. Jego także do NHL wybierał klub Washington Capitals - o 9 lat wcześniej i o jeden numer niżej niż Samsonowa.
Warłamow co prawda obronił 26 strzałów, czyli o 1 więcej niż Samsonow, ale to młodszy z Rosjan cieszył się ze zwycięstwa. - Pierwsze zwycięstwo w NHL, więc czuję się cudownie. Wszyscy koledzy bardzo mi w tym pomogli, bo zagraliśmy naprawdę dobry mecz - powiedział. Chwilę później hokejowej tradycji stało się zadość i Tom Wilson wysmarował twarz debiutanta pianką do golenia.
Capitals rozpoczęli sezon od dwóch wyjazdowych zwycięstw, a ich trener Todd Reirden objął prowadzenie w bezpośredniej rywalizacji z Barrym Trotzem, którego asystentem był wcześniej w Waszyngtonie, również w sezonie 2017-18, gdy "Stołeczni" sięgali po Puchar Stanleya. W ubiegłym sezonie Capitals i Islanders wygrali po dwa mecze ze sobą. Trotz zaliczył wczoraj 1 607. mecz w roli pierwszego trenera w NHL i zrównał się z trzecim w klasyfikacji wszech czasów legendarnym Alem Arbourem, który poprowadził Islanders do czterech Pucharów Stanleya z rzędu w latach 1980-83.
Po meczu obecny szkoleniowiec NYI narzekał trochę, że jego podopiecznym przyszło grać pierwszy mecz w sezonie przeciwko rywalowi, który już wcześniej rozpoczął rozgrywki. - Spodziewałem się, że będziemy odrobinę "zardzewiali", bo jeszcze nie graliśmy w tym sezonie - powiedział. - Nie przeszkadzało mi to bardzo w pierwszej tercji. W drugiej zagraliśmy lepiej, ale oni strzelili nam gola w przewadze. A w trzeciej już bez wątpienia byli od nas lepsi.
New York Islanders - Washington Capitals 1:2 (1:1, 0:1, 0:0)
0:1 Vrána - Eller - Gudas 10:25
1:1 Toews - Beauvillier - Komarov 12:27
1:2 Oshie - Carlson - Bäckström 37:43 (w przewadze)
Strzały: 26-28.
Minuty kar: 4-2.
Widzów: 13 917.
W Pradze Philadelphia Flyers pokonali 4:3 Chicago Blackhawks w ramach NHL Global Series. Pierwszą gwiazdą meczu został wybrany Travis Konecny, który strzelił dwa gole, w tym drugiego pięknym bekhendem po indywidualnej akcji, w której "wkręcił w lód" Duncana Keitha. Zwycięskie trafienie "Lotników" było dziełem Austriaka Michaela Raffla, a bramkę zdobył także Oskar Lindblom. Przy wszystkich golach Blackhawks udział miał Patrick Kane, który raz skierował krążek do siatki, a dwukrotnie asystował. Flyers wygrali pierwszy mecz w sezonie już po raz czwarty z rzędu. Ich wczorajsi rywale otwierali wygranymi dwa poprzednie sezony, ale w obu przypadkach nie zakwalifikowali się do play-offów.
Piękny gol Travisa Konecny'ego po ograniu Duncana Keitha
Niesamowity pościg dał pierwsze w tym sezonie zwycięstwo drużynie Winnipeg Jets. Podopieczni Paula Maurice'a do 40. minuty przegrywali z New Jersey Devils 0:4, ale najpierw strzelili 4 kolejne gole i doprowadzili do remisu, a w serii rzutów karnych Blake Wheeler dał im zwycięstwo 5:4. Po bramce i asyście z gry zaliczyli dla Jets Neal Pionk i Mathieu Perreault, trafili też Dmitrij Kulikow i Jack Roslovic, a w karnych gola zdobył również Kyle Connor. Nie dość, że Devils przegrali mecz, który wydawał się być wygrany, to jeszcze po stracie drugiego gola taflę z kolejną kontuzją opuścił ich podstawowy bramkarz Cory Schneider. Amerykanin poprzedni sezon rozpoczął z opóźnieniem z powodu operacji biodra. Zastępujący go wczoraj Mackenzie Blackwood wpuścił 2 z 9 strzałów z gry i 2 z 4 rzutów karnych. Zanim zaczął się pościg Jets, nieprawdopodobnego gola jedną ręką na 4:0 strzelił dla "Diabłów" Blake Coleman.
Fantastyczny "jednoręczny" gol Blake'a Colemana
Toronto Maple Leafs wygrali drugi mecz w sezonie. Po zwycięstwie w środę nad Ottawa Senators, tym razem pokonali 4:1 Columbus Blue Jackets. Do zwycięstwa prowadził ich Mitch Marner, który strzelił dwa gole i raz asystował. Pozostałe bramki zdobyli: Cody Ceci i Auston Matthews, a Morgan Rielly asystował trzy razy. Drugą gwiazdą spotkania, za Marnerem, wybrany został bramkarz "Klonowych Liści" Frederik Andersen. Duńczyk obronił 28 strzałów, ale popełnił także fatalny błąd przy golu dla Blue Jackets, gdy wyjechał z bramki, by zagrać krążek, ale go nie dosięgnął i znacznie ułatwił zadanie rywalowi. Pokonał go Cam Atkinson, który trafił do siatki w pierwszym meczu sezonu już po raz szósty z rzędu, wyrównując tym samym rekord NHL należący do "Muda" Bruneteau oraz Yvana Cournoyera.
Vegas Golden Knights już po raz drugi w trwającym dopiero 3 dni sezonie pokonali San Jose Sharks, którzy wyeliminowali ich w pierwszej rundzie ostatnich play-offów. Tym razem "Złoci Rycerze" wygrali w Kalifornii 5:1. Czech Tomáš Nosek strzelił dwa gole i zaliczył asystę, a bramki dla zwycięzców zdobywali także: William Carrier, Jonathan Marchessault i Brayden McNabb. Rozgrywający swój jubileuszowy, 800. mecz w NHL Marc-André Fleury obronił 34 strzały i odniósł 441. zwycięstwo w najlepszej lidze świata. Popularny "Flower" na bramkarskiej liście zwycięstw w NHL jest 8., a z obecnie występujących w lidze bramkarzy więcej meczów od niego wygrał tylko Henrik Lundqvist. Jak zwykle ostatnio meczowi obu zespołów towarzyszyły negatywne emocje. Po honorowym golu Barclaya Goodrowa dla Sharks doszło do awantury na tafli, za którą sędziowie nakładali 10-minutowe kary indywidualne. Łącznie oba zespoły otrzymały 76 karnych minut.
Komentarze