NHL: Perfekcyjna delegacja Washington Capitals (WIDEO)
To była wymarzona podróż służbowa Washington Capitals. "Stołeczni" nad ranem polskiego czasu umocnili się na prowadzeniu w NHL, kończąc z kompletem punktów serię 4 meczów wyjazdowych.
Lider ligowej tabeli pokonał w Anaheim tamtejszych Ducks 3:2. Jakub Vrána strzelił zwycięskiego gola po tym, jak jego zespół stracił dwubramkowe prowadzenie, a wcześniej także zaliczył asystę przy bramce Jewgienija Kuzniecowa. Dla Capitals trafił jeszcze Travis Boyd. Vrána swoją rozstrzygającą o wyniku bramkę zdobył dokładnie 52 sekundy po wyrównującym golu strzelonym przez mającego polskie korzenie Adama Henrique'a. Podopieczni Todda Reirdena nie tylko odnieśli już 6. zwycięstwo z rzędu, ale także z kompletem 4 wygranych zakończyli serię gier wyjazdowych, która wygnała ich do Detroit, a także do Kalifornii na mecze w Los Angeles, San Jose i wreszcie w Anaheim. 49 punktów daje im pierwsze miejsce w tabeli całej NHL, o 3 "oczka" przed drugimi Boston Bruins, choć ci ostatni rozegrali o 2 mecze mniej. Ducks mają 28 punktów i pozostają na przedostatniej pozycji w dywizji Pacyfiku. Spadli także na przedostatnie miejsce w konferencji zachodniej. W trzeciej tercji wczorajszego meczu doszło do pięściarskiego pojedynku Erika Gudbransona (ANA) z Garnetem Hathawayem. To efekt starcia obu z poprzedniego meczu tych drużyn, w trakcie którego Hathaway opluł Gudbransona. Górą w walce na pięści był gracz z Anaheim.
Chicago Blackhawks wreszcie wygrali rzuty karne. Po porażkach w 3 poprzednich seriach w obecnym sezonie, drużyna z "Wietrznego Miasta" tym razem pokonała New Jersey Devils. Zwycięstwo 2:1 w całym meczu dał jej w 5. rundzie strzelający swojego pierwszego karnego w NHL numer 3 tegorocznego draftu Kirby Dach. Wcześniej w decydującej rozgrywce dla Blackhawks trafili także Jonathan Toews i Patrick Kane, którzy mają w tym elemencie zdecydowanie bogatsze doświadczenie. Toews wykorzystał w NHL już 47 karnych. Więcej od niego w historii ligi zamienił na gole tylko Frans Nielsen. Z gry dla zespołu z Chicago trafił Alex DeBrincat, a Corey Crawford obronił 29 strzałów plus 3 karne i wygrał 250. mecz w NHL. Ich zespół, mimo 2 kolejnych zwycięstw, pozostaje ostatni w dywizji centralnej. Ma 29 punktów i z legitymującymi się takim samym punktowym dorobkiem Nashville Predators przegrywa, ponieważ rozegrał o 2 mecze więcej. Devils rozgrywają kolejny słaby sezon. Przegrali 4. raz z rzędu i z 23 "oczkami" są ostatni w dywizji metropolitalnej, a przedostatni w całej NHL.
Rzadko ostatnio przydarzają się zwycięstwa zespołowi Montréal Canadiens. "Habs" tym razem w nocy pokonali New York Rangers w Madison Square Garden 2:1. Zwycięskiego gola strzelił na 67 sekund przed końcem meczu Nate Thompson, wcześniej do bramki trafił także Brendan Gallagher, a Carey Price został wybrany najlepszym graczem meczu dzięki 29 skutecznym interwencjom. Po drugiej stronie tafli Aleksandr Georgiew zatrzymał 31 uderzeń. Thompson przerwał passę 12 meczów bez gola, a na wagę zwycięstwa trafił w NHL po raz pierwszy od 1 kwietnia 2015 roku, gdy był jeszcze zawodnikiem Anaheim Ducks. Canadiens wygrali tylko 2 z ostatnich 11 meczów. Przy okazji zrewanżowali się Rangers za porażkę sprzed dwóch tygodni, gdy ulegli ekipie z Nowego Jorku 5:6, mimo że prowadzili już 4:0. 32 punkty pozwoliły im awansować na 2. miejsce w dywizji atlantyckiej, tyle że do prowadzących w niej Boston Bruins tracą aż 14 "oczek". Rangers mają tylko o 1 punkt mniej od swoich wczorajszych rywali, ale w dywizji metropolitalnej daje to zaledwie 6. pozycję.
Nie udał się powrót do Pittsburgha Philowi Kesselowi. Amerykanin spędził w Penguins 4 poprzednie sezony i wywalczył Puchar Stanleya w 2016 oraz 2017 roku. W czasie swojego pobytu w "Mieście Stali" był najskuteczniejszym graczem drużyny po Sidneyu Crosbym i Jewgieniju Małkinie. Ale w czerwcu władze "Pingwinów" oddały go do Arizona Coyotes. Wczoraj wrócił z "Kojotami", jednak jego obecny zespół przegrał z byłym 0:2. Ani Kessel, ani żaden z jego partnerów nie znalazł sposobu na rozgrywającego kolejny świetny mecz w bramce "Pens" Tristana Jarry'ego. Ten ostatni obronił wszystkie 33 strzały i zaliczył "czyste konto" w 2. meczu z rzędu. Jarry jest niepokonany łącznie od 142 minut i 46 sekund. 70. zwycięskiego gola w NHL dla gospodarzy strzelił Małkin, dobijający niecelny strzał Jake'a Guentzela, po którym krążek odbił się od bandy za bramką. Drugiego gola strzelił w ostatnich sekundach już do pustej bramki Brandon Tanev. Gracze Penguins wykonali aż 54 ataki ciałem. To ich najwyższy wyynik od marca 2015 roku, ale w całym sezonie mają najwięcej takich wejść w lidze (860). Podopieczni Mike'a Sullivana mają 36 punktów i zajmują 4. miejsce w dywizji metropolitalnej. Coyotes tylko przez jeden dzień cieszyli się ze zdobytego w czwartek prowadzenia w dywizji Pacyfiku. Po wczorajszej porażce z 38 punktami spadli na 2. miejsce.
Edmonton Oilers wrócili na odebrane im dzień wcześniej przez Coyotes prowadzenie w dywizji. Podopieczni Dave'a Tippetta przed własną publicznością pokonali 2:1 Los Angeles Kings, używając do tego jednej ze swoich najgroźniejszych broni, czyli gier w przewadze. Leon Draisaitl najpierw sam trafił do bramki w liczebniejszym składzie, a później asystował przy golu zdobytym w takich samych okolicznościach przez Alexa Chiassona. Oilers wykorzystują przewagi z najlepszą w całej NHL skutecznością 32,2 %, podczas gdy Kings są drugim najgorzej broniącym osłabienia zespołem ligi (73,9 %). Draisaitl po wczorajszym spotkaniu wyszedł na samodzielne prowadzenie w klasyfikacji punktowej NHL z 53 punktami. O 1 wyprzedza Connora McDavida, który także asystował przy bramce Chiassona. Pierwszą gwiazdą meczu był jednak bramkarz gospodarzy Mikko Koskinen. Fin, który 2 dni wcześniej został zmieniony w trakcie przegranego spotkania z Ottawa Senators, tym razem zatrzymał 35 strzałów przeważających rywali, w tym wszystkie 18 w wygranej 2:0 pierwszej tercji. W trzeciej odsłonie pokonał go jeszcze Blake Lizotte, ale okazało się, że wcześniej "spalił" wjeżdżając do tercji ataku. Oilers mają 39 punktów, a Kings o 15 mniej i zamykają tabelę dywizji Pacyfiku oraz konferencji zachodniej.
Komentarze