Przedstawienie musi trwać!
Piątek 13-go okazał się być szczęśliwy dla drużyny Naprzodu Janów, która po szybkim i emocjonującym meczu pokonała ekipę Stoczniowca Gdańsk 6:4. Dzięki zwycięstwu gospodarze zbliżyli się na odległość dwóch punktów do czołowej szóstki cały czas „pozostając w grze”.
Mecze obu drużyn prezentujących otwarty styl gry z reguły należą doemocjonujących, obfitujących w wiele ciekawych, kombinacyjnych akcjioraz sporą ilość bramek. Nie inaczej było i tym razem.
Drużyny czując wagę spotkania od samego początku ruszyły na siebie zanimuszem. Już pierwsze 120 sekund przyniosło tyle sytuacji, że możnaby nimi „wyposażyć” niejedną tercję meczu PLH. Już po kilkunastusekundach bliski zdobycia bramki był Robert Najdek. W 44 sekundzie wynik spotkania otworzył Marcin Słodczyk po precyzyjnym zagraniu Miroslava Zatko. „Stocznia” nie pozostawała dłużna i po kolejnych 40 sekundach byliśmy świadkami sporego zamieszania pod bramką Michała Elżbieciaka. Krążek chwilę podskakiwał radośnie na linii bramkowej by po chwili po uderzeniu Macieja Rompkowskiego zatrzepotać w siatce. Zegar dopiero co wskazał 2 min. a gdańszczanie zdobyli drugą bramkę. Wojciech Jankowski obsłużył najeżdżającego na bramkę Tomasza Ziółkowskiego,który strzałem z pierwszego krążka nie dał żadnych szans zmagającemusię z chorobą bramkarzowi Naprzodu. Wyrównująca bramka padła kiedy naławce kar po stronie Stoczniowca przesiadywał Paweł Skrzypkowski. Co prawda Viktor Kubenkoza pierwszym razem minimalnie przeniósł krążek nad spojeniem słupka zpoprzeczką lecz po chwili zrehabilitował się w pełni płaskim strzałemw długi róg. Nasze podejście było jedno – musimy wygrać oba mecze i każdy dawał siebie wszystko w każdym elemencie gry – skomentował tuż po meczu rozgrywający świetną partię kapitan janowian Marcin Słodczyk.
Drugą odsłonę ostro rozpoczęli goście i już po 59 sekundach Bartłomiej Wróbel mocnym, niesygnalizowanym strzałem z ostrego kąta całkowicie zaskoczył Michała Elżbieciaka.Kilka minut później janowianie ponownie mieli okazję grać z przewagąjednego zawodnika. Ten element gry - z meczu na mecz rozgrywany corazskuteczniej – również i tym razem przyniósł oczekiwany przez kibicówJanowa skutek. Krążek trafił do Miroslava Zatko, który długo się nie zastanawiając potężnym strzałem z niebieskiej umieścił go w bramce Przemysława Odrobnego. Rozpoczęliśmydobrze, szybkie dwie bramki, w końcówce drugiej tercji było sporoniewykorzystanych sytuacji, potem górę zaczęły brać nerwy – wyjaśniał na konferencji prasowej szkoleniowiec Stoczniowca Andrzej Słowakiewicz. Po raz pierwszy na prowadzenie gospodarze wyszli w 29 min. za sprawą Mariana Kacira, który szybkim strzałem z pierwszego krążka zwiódł Odrobnego. Od połowy meczu całkowicie straciliśmy koncentrację, Janów rozjeżdżał nas swoimi słynnymi poprzecznymi podaniami– wyjaśniał po meczu gdański golkiper. 32 minuta to popisowa akcjakapitana gospodarzy. Słodczyk dobrze ustawiony przed bramką sprytnymzwodem oszukał gdańskiego obrońcę i strzałem z nadgarstka zdobył piątąbramkę dla swojej drużyny. Tempo cały czas nie spadało, a goście mimoutraty kilku bramek nie zamierzali rezygnować. Najdogodniejszą w tejczęści gry sytuację stworzyła dwójka Furo – Ziółkowski. Jednak „Ela” wyłapał strzał tego drugiego z najbliższej odległości. Bramkę kontaktową zdobył w na początku 36 minuty Jarosław Rzeszutko, który kompletnie nie pilnowany wykorzystał podanie Wróbla zza bramki.
Trzecia tercja przyniosła podobny obraz gry jak poprzednie. Akcje poobu stronach zmieniały się jak w kalejdoskopie, a doping i emocjewzrastały z minuty na minutę. W 45 minucie podbity po strzale Mateusza Pawlakakrążek trafił w poprzeczkę bramki gości. Chwilę później Rzeszutkoładnie minął obrońców lecz sytuację wyjaśnił Elżbieciak, wygarniajączawodnikowi gumę przed oddaniem strzału. Im bliżej końcowej syreny tym„Stocznia” częściej gościła pod bramką Naprzodu. Apogeum nastąpiło w 54minucie. Na bramkę gospodarzy ruszył Jozef Vitek,który wpadł do bramki razem z krążkiem i bramkarzem Janowa. Sędzia poobejrzeniu zapisu video nie uznałgola sygnalizując wyraźnie„spalonego” w polu bramowym. Kiedy dwie minuty później Tomasz Jóźwikpłaskim strzałem pokonał Odrobnego było praktycznie po meczu. Mimonaporu gdańszczan, wzięcia czasu czy wycofaniu bramkarza wynik nieuległ już zmianie, choć na kilkanaście sekund przed końcową syreną Marian Kacir z połowy lodowiska zdołał jeszcze opieczętować słupek gdańskiej bramki. Jesteśmyzadowoleni z wyniku, chłopcy dobrze spełnili założenia taktyczne, terazczeka nas wyjazd do Oświęcimia, mecz musimy wygrać, cały czas jeszczemamy szansę na „szóstkę” – podsumował na konferencji prasowej drugi trener Naprzodu Marek Koszowski.
Teraz czeka nas mecz z Sosnowcem i cóż musimy walczyć, przynajmniej o ten jeden punkt – dodał przygnębiony Andrzej Słowakiewicz.
Naprzód Janów - Stoczniowiec Gdańsk 6:4 (2:2, 3:2, 1:0) 1:0 - Słodczyk (Zatko, Pohl), 00:44 Naprzód: M. Elżbieciak - Kulik (2), Gwiżdż; Salamon, Najdek, Kubenko- Pawlak (2), Zatko (2); Pohl, Słodczyk, Kacirz - Wilczek, Bernacki;Jóźwik, Gryc, Ł. Elżbieciak - Działo; Słowakiewicz; Stoczniowiec: Odrobny - Smeja (2), Kostecki; Skutchan, Rzeszutko,Vitek - Skrzypkowski (2), Maciejewski; B. Wróbel, M. Wróbel, Ziółkowski- Mateusz Rompkowski, Maj; Jankowski, Furo (2) - Kwieciński,Benasiewicz; Chmielewski, Maciej Rompkowski; Kary: 6:6.Strzały: 30:32 Widzów: 800. |
AndRzeJ |
Komentarze