Bez niespodzianki w Tychach
Pierwszy mecz między GKS Tychy i Unią Oświęcim było naprawdę dobrą promocją polskiego hokeja. Dwie tercje były wyrównane, tylko druga należała bezapelacyjnie do GKS Tychy i właśnie dzięki temu tyszanie wygrali 4:0. Dzisiejsze spotkanie mogli obejrzeć kibice obu drużyn. To niespotykana sytuacja na polskich taflach.
Już pierwszej minucie meczu, czujność Zbigniewa Szydłowskiego sprawdził Sebastian Gonera. Tyski obrońca mocnym strzałem z niebieskiej próbował pokonać bramkarza gości, ale krążek przeleciał minimalnie obok bramki. Trzy minuty później na ławkę kar został odesłany Miroslav Javin i tyszanie po raz pierwszy grali w liczebnej przewadze. Podopieczni trenera Vavrecki wzorowo rozegrali hokejowy zamek i otworzyli wynik spotkania. Jako pierwszy na listę strzelców wpisał się Tomas Jakes, który mocnym strzałem z niebieskiej przechytrzył bramkarza gości. Chwilę później mogło być 2:0, jednak Michał Woźnica nie wykorzystał dokładnego podania zza bramki i nie znalazł sposobu na Szydłowskiego. W 10 minucie ładną akcję przeprowadził Mariusz Jakubik. Napastnik z Oświęcimia minął dwóch tyskich obrońców, ale na wymanewrowanie Sobeckiego zabrakło mu już pomysłu. Chwilę później na ławkę kar odesłany został Michał Woźnica i goście mieli okazję po raz pierwszy grać w liczebnej przewadze. Trzeba przyznać, że miejscowi bardzo uważnie grali w obronie, uniemożliwiając tym samym Unii założenie zamka. W 12 minucie Bucek wrzucił krążek przed bramkę GKS, gdzie znajdował się Stachura. Zawodnik z Oświęcimia dwukrotnie z najbliższej odległości próbował pokonać Sobeckiego. Na szczęście dla miejscowych bramkarz zachował czujność i nie wpuścił gola. Chwilę później mocno z bulików strzelali Wołkowicz i Bacul, ale ich strzały nie zagroziły bramce przyjezdnych. Przed końcem pierwszej odsłony szansę na wyrównanie dwukrotnie miał Modrzejewski. Za pierwszym razem miał odsłoniętą bramkę i Sobecki żeby zatrzymać jego strzał musiał wznieść się na wyżyny swoich możliwości. Za drugim przeprowadził szybką kontrę z Buckiem, ale z najbliższej odległości nie trafia do bramki.
Druga odsłona zaczęła się od mocnego uderzenia gospodarzy. W 21 minucie Adrian Parzyszek podwyższył na 2:0. Kapitan tyskiej drużyny dostał dokładne podanie zza bramki i pewnym, mocnym strzałem umieścił gumę w siatce. Chwilę później tyscy kibice cieszyli się z kolejnego trafienia. W 24 minucie pierwszy atak GKS przeprowadził ładną, kombinacyjną akcję. Ladislav Paciga podał z boku na środek tercji gdzie znajdował się Robin Bacul. Rozpędzony, czeski napastnik mocnym strzałem z nadgarstka posłał krążek obok Szydłowskiego. Chwilę później na ławkę kar została odesłany Sławomir Krzak. Goście z Oświęcimia próbowali wykorzystać grę w przewadze głównie za sprawą mocnych strzałów z okolicy niebieskiej linii. Jednak ani strzał Javina, ani Bucka nie zagroził bramce GKS. W 27 minucie w sytuacji sam na sam był Michał Woźnica. Tyski napastnik oddał strzał z backhandu, który nie zaskoczył Szydłowskiego i GKS nadal prowadził trzema bramkami. Po karach nałożonych na Gallo i Javina, gospodarze grali w podwójnej przewadze. Dogodnej sytuacji nie udało się wykorzystać, a najgroźniejszy strzał na bramkę Unii oddał Krzysztof Śmiełowski. W 32 minucie zawodnicy Unii przeprowadzili ładną, szybką akcję. Gallo i Klisiak wymanewrowali tyską obronę, ale w najważniejszym momencie Gallo nie potrafił oddać celnego strzału. Na 14 sekund przed końcem drugiej odsłony Szydłowski jeszcze raz musiał wyciągać krążek z własnej bramki. Tym razem pokonał go Tomasz Proszkiewicz, który nie miał problemów z przeniesieniem krążka nad leżącym już bramkarzem Unii.
W trzeciej tercji GKS kontrolował grę, ale już nie forsował tempa. Ostatnia część gry zaczęła się od mocnego strzału Tomasza Proszkiewicza z środka tercji. Tym razem na posterunku był bramkarz przyjezdnych i pewnie wyłapał krążek. W 45 minucie Wojtarowicz stanął oko w oko z Arkadiuszem Sobeckim. Tyski bramkarz w ładnym stylu wyłapał strzał napastnika gości. Dwie minuty później Sławomir Krzak został odesłany na ławkę kar i goście ponownie grali w przewadze jednego zawodnika. Goście potrafili założyć zamek, ale zamiast strzelać ograniczyli się do dużej ilości podań. Chwilę później siły na lodzie się wyrównały, bo Modrzejewski również został odesłany na przymusowe dwie minuty odsiadki. W 52 minucie szybko na bramkę Unii najeżdżał Jakub Witecki, ale w najważniejszym momencie nie zdołał pokonać Szydłowskiego. Przed końcem spotkania Wojtarowicz miał szansę na strzelenie honorowej bramki, ale nie trafił z najbliższej odległości.
Powiedzieli po meczu:
- Do wygrania tego spotkania wystarczyła nam druga tercja, którą zagraliśmy koncertowo. W trzeciej odsłonie byliśmy już myślami przy kolejnym spotkaniu. Jeżeli jutro będziemy tak zmotywowani jak dzisiaj, to myślę, że nie mamy, co martwić się o wynik – powiedział kapitan tyskiej drużyny, Adrian Parzyszek.
- To było ciężkie spotkanie. Tyszanie mają silną drużynę, a po naszych indywidualnych błędach straciliśmy bramki. W przewagach musimy szybciej rozgrywać krążek i więcej strzelać. Brakuje nam wykończenia. Z drugiej strony GKS dobrze grał w osłabieniach, nie pozwalając nam na strzelenie bramek – powiedział trener gości, Ales Flasar.
- Zdobyliśmy ważną, pierwszą bramkę w pierwszej tercji. Był to niejako wstęp do drugiej odsłony, w której zdobyliśmy kolejne trzy. Dziękuję swojej drużynie za dobrą grę chociaż zdarzyły się również błędy. Postawiliśmy pierwszy krok do wygrania tej rywalizacji – zakończył trener Vavrecka.
- Tak to powinno wyglądać. Nie ma bójek, normalny kulturalny doping. Kibice obu drużyn umówili się przed meczem, że sympatycy z Oświęcimia będą mogli wejść na lodowisko i spokojnie dopingować swoją drużynę. To był pierwszy raz, mam nadzieję, że nie ostatni. Ten mecz pokazał, że można się zachowywać w kulturalny sposób, nawet gdy kibice obu ekip nie darzą się sympatią. Trzeba znaleźć złoty środek, myślę, że w dniu dzisiejszym zbliżyliśmy się do niego. Kibice GKS wiedzą, że lodowisko w Tychach jest ich obiektem i zdają sobie sprawę z tego, że jeżeli dojdzie do jakiś incydentów to będą działać na niekorzyść swojego klubu - ocenił atmosferę na trybunach dyrektor GKS Tychy, Karol Pawlik.
GKS Tychy – Aksam Unia Oświęcim 4:0 (1:0, 3:0, 0:0)
Bramki:
05:50 1:0 Jakes - Gonera - Parzyszek 5/4
20:34 2:0 Parzyszek - Gonera
23:33 3:0 Bacul - Paciga
39:46 4:0 Proszkiewicz - Krzak - Jakes
Kary: 16 – 20 min
Sędziowali: Meszyński – Przyborowski - Syniawa
Widzów: 2000
GKS Tychy: Sobecki – Gonera, Śmiełowski; Bacul, Parzyszek (2), Paciga – Kotlorz, Jakes (2); Proszkiewicz, Garbocz, Woźnica (4) – Sokół, Majkowski (2); Wołkowicz, Krzak (6), Bagiński – Mejka, Matczak; Witecki, Galant, Maćkowiak.
Aksam Unia Oświęcim: Szydłowski – Gallo (2), Kowalówka; Klisiak, Jakubik, Wojtarowicz – Javin (4), Kasperczyk; Modrzejewski (2), Stachura (2), Bucek – Połącarz, Cinalski; Twardy, Szewczyk, Adamus (2) – Sękowski, Krzemień.
Komentarze