JKH rozgryzł Unię
W pierwszym meczu o trzecie miejsce JKH GKS Jastrzębie pokonał w Oświęcimiu miejscową Aksam Unię 4:3. Zwycięskiego gola zdobył w 44. minucie Kamil Górny. - To dla nas bardzo ważne zwycięstwo - ocenił jeden z bohaterów jastrzębian Maciej Urbanowicz, który zdobył bramkę i zaliczył dwie asysty. Jego zespół wygrał na oświęcimskim lodowisku pierwsze ligowe spotkanie od 899 dni!
Biało-niebiescy od samego początku mieli zagrać ofensywnie i w pierwszej tercji wypracować dwubramkową zaliczkę. Udało im się to połowicznie, bo na trafienia Roberta Krajcziego i Radka Prochazki w 20. minucie odpowiedział Richard Kral, wykorzystując okres gry w przewadze i niefrasobliwość oświęcimskich defensorów.
- Bramka "do szatni" dała nam pozytywnego kopa. Dlatego do drugiej odsłony przystąpiliśmy z bojowym nastawieniem. Mieliśmy zagrać uważnie w defensywnie i jak najszybciej zdobyć drugiego gola - podkreślił Maciej Urbanowicz.
Kapitan JKH stanął na wysokości zadania i w 26. minucie doprowadził do wyrównania, dobijając strzał Richarda Bordowskiego. - Przemek Witek odbił krążek w moim kierunku. Miałem dużo czasu, więc przyjąłem sobie gumę łyżwą i łopatką kija skierowałem ją do pustej bramki - opisał swoje trafienie 25-letni skrzydłowy.
Podopieczni Jirziego Reżnara złapali wiatr w żagle i zaczęli grać jeszcze odważniej. W 29. minucie krążek po uderzeniu Adriana Labrygi zatrzymał się na słupku, ale minutę później znalazł drogę do bramki. Z dobrej strony pokazał się Mateusz Danieluk, który na pełnej szybkości ograł Szymona Urbańczyka i w sytuacji sam na sam pokonał bramkarza gospodarzy.
Trener Franzen zareagował błyskawicznie. Wziął czas i starał się uspokoić swoich podopiecznych, jednak ci nie zastosowali się do jego poleceń. Dalej grali nerwowo, podejmowali złe decyzje i nie mieli pomysłu na zawiązanie akcji. Światełko w tunelu pojawiło się w 42. minucie, gdy na ławkę kar powędrował Arkadiusz Kąkol. Oświęcimianie długo "męczyli" zamek, aż w końcu krążek trafił na łopatkę kija Roberta Krajcziego, a ten bez większych ceregieli wpakował go do siatki.
Kibice biało-niebieskich oszaleli z radości, ale 23 sekundy później z niedowierzaniem złapali się za głowy. Kamil Górny uderzył z nadgarstka z okolic linii niebieskiej, a guma zatrzepotała w siatce. - W tej sytuacji popełniliśmy dwa błędy. Pierwsze potknięcie zaliczył przy buliku nasz środkowy, a później z interwencją spóźnił się Przemek Witek - ocenił Waldemar Klisiak, drugi szkoleniowiec unitów.
Gospodarze mogli wrócić do gry w 52. minucie, ale zimnej krwi zabrakło Mariuszowi Jakubikowi, który w sytuacji sam na sam z Kamilem Kosowskim posłał krążek wprost w jego parkany. Presji nie wytrzymał także Robert Krajczi. Słowacki skrzydłowy na trzy minuty przed końcem spotkania sprokurował rzut karny, rzucając kij pod nogi wychodzącego na czystą pozycję Macieja Urbanowicza. Decyzja sędziego mogła być tylko jedna - rzut karny. Do ustawionej na środku tafli gumy podjechał "Urban", ale nie zdołał pokonać golkipera biało-niebieskich.
Na niespełna dwie minuty przed końcem Charles Franzen zdjął bramkarza i wprowadził do gry kolejnego napastnika, jednak ten manewr okazał się nieskuteczny. - Byliśmy dzisiaj lepsi od Unii. W końcu zagraliśmy konsekwentnie i nie popełniliśmy większych błędów, a to zdarzało nam się w Oświęcimiu bardzo często. Mam nadzieję, że dzisiejsza wygrana jest dobrym prognostykiem przed kolejnymi meczami, które rozegramy na własnym lodzie w piątek i w sobotę - podsumował Maciej Urbanowicz.
Po meczu oświęcimscy trenerzy zamknęli się z zawodnikami w szatni. - Musimy wyjaśnić sobie kilka spraw. Zagraliśmy dzisiaj bardzo słabo i nie możemy sobie pozwolić na kolejne wpadki. Nie wyjdziemy stąd, dopóki nie przeprowadzimy solidnego rachunku sumienia - powiedział lekko poirytowany Tomasz Piątek.
Powiedzieli po meczu:
Waldemar Klisiak, drugi trener Aksam Unii: - Ciężko jest podsumować taki mecz... Na gorąco mogę powiedzieć, że ta długa przerwa w rozgrywkach negatywnie wpłynęła na nasz zespół. Zagraliśmy bardzo słabo, nasze akcje się nie zazębiały, a na dodatek popełnialiśmy wiele błędów. Przeciwnicy potrafili je wykorzystać i dlatego dzisiaj wygrali. Nasza taktyka przed tym spotkaniem była prosta: mieliśmy zdominować rywala i po pierwszej odsłonie prowadzić dwiema bramkami. Niestety w końcówce pierwszej odsłony jastrzębianie strzelili nam gola do szatni i od tego momentu zaczęły się nasze niepowodzenia.
Jirzi Reżnar, trener JKH GKS Jastrzębie: - Już na początku meczu mieliśmy kilka dobrych okazji strzeleckich, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Unia zdobyła za to dwa gole po naszych indywidualnych błędach. Z biegiem czasu przewaga mojego zespołu zaczynała się powiększać. Kluczowe dla losów spotkania była bramka Kamila Górnego, która całkowicie dobiła oświęcimian. Rywale znów musieli odrabiać straty, a szło im dzisiaj jak po grudzie.
Aksam Unia Oświęcim - JKH GKS Jastrzębie 3:4 (2:1, 0:2, 1:1)
1:0 - Krajczi - Rziha (6:26)
2:0 - Prochazka - Piekarski (14:07)
2:1 - Kral - Urbanowicz (19:15, 5/4)
2:2 - Urbanowicz - Bordowski (25:08)
2:3 - Danieluk - Pastryk, Labryga (29:04)
3:3 - Krajczi - Rziha, Gabryś (42:59, 5/4)
3:4 - Górny - Urbanowicz, Iviczicz (43:22)
Aksam Unia: Witek - Gabryś, T. Połącarz; Jaros, S. Kowalówka, Wojtarowicz - Urbańczyk, Zatko (2); Rziha (2), Tabaczek, Krajczi (4) - Noworyta, Piekarski; Łopuski,Prochazka, Stachura oraz Valusiak i Jakubik.
Trenerzy: Charles Franzen i Tomasz Piątek.
JKH: Kosowski - Górny, Iviczicz; Danieluk, Kral, Lipina - Rompkowski, Bryk; Urbanowicz, Słodczyk, Bordowski - Labryga (2), Pastryk (2); Kąkol (2), Kulas, Drzewiecki oraz Strużyk, Salamon (2), Marzec (2) i Kogut.
Trener: Jirzi Reżnar
Sędziowali: Przemysław Kępa, Jacek Rokicki (jako główni) - Robert Długi, Wojciech Kolusz (jako liniowi).
Kary: 8-10.
Widzów: ok. 1500.
Stan rywalizacji: 1:0 dla JKH GKS.
Dwa następne mecze (w piątek i w sobotę) w Jastrzębiu-Zdroju.
Komentarze