Gruszka: Trzeba dać trenerowi czas
- Jesteśmy przygotowani na szybki i twardy hokej. Wiemy, że gra tam sporo Kanadyjczyków i Rosjan. Teraz na treningach mamy podobny system, który bazuje na stylu kanadyjskim - mówi przed Pucharem Kontynentalnym, Dariusz Gruszka napastnik Ciarko PBS Bank KH Sanok.
Czy jesteście przyszykowani na twardy hokej w wykonaniu swoich przeciwników?
- Jesteśmy przygotowani na szybki i twardy hokej. Wiemy, że gra tam sporo Kanadyjczyków i Rosjan. Teraz na treningach mamy podobny system, który bazuje na stylu kanadyjskim. Dużo jeździmy i oddajemy wiele strzałów na bramkę.
Jak porównasz treningu obu trenerów?
- Warsztat mają podobny. Ale jest kilka niuansów, o których wspominałem. Ten trener stawia na dużą ilość strzałów na bramkę, tłok przed bramkarzem rywali, dokładnie tak jak to jest w Kanadzie. Wojtek Wolski stwierdził, że treningi są praktycznie identyczne, jak w NHL. Nie widać zasadniczych różnic, ale zobaczymy. Myślę, że ta zmiana wpłynie na nas pozytywnie.
Jak oceniasz występ kadry na turnieju prekwalifikacyjnym na Ukrainie?
- Co do pierwszych dwóch meczów, to myślę że byliśmy bezwzględnym faworytem i pokazaliśmy to na lodzie. Przy większym szczęściu w meczu z Hiszpanią mógł być dużo wyższy wynik, ale ze świetnej strony pokazał się ich bramkarz. Był jedynym wyróżniającym się zawodnikiem z ich drużyny.
Co do meczu z Ukrainą, to w pierwszej tercji zagraliśmy bardzo dobrze, strzeliliśmy szczęśliwie bramkę. Później był okres, w którym mieliśmy dużo przewag i teraz możemy stwierdzić, że był to kluczowy moment tego meczu. Gdybyśmy wykorzystali którąś z przewag 5 na 3 czy 5 na 4 doprowadzając do wyniku 2:0, to myślę że moglibyśmy pokusić o zwycięstwo. A tak Ukraińcy strzelili nam bramkę do szatni (na 1:1 - przyp. red.), a zaraz na początku drugiej tercji na 2:1. Z nas cały czas uchodziły siły. W trzeciej tercji przeważali nas szybkościowo, siłowo, było widać ich przewagę. Nie można powiedzieć, że nie mieliśmy szans wygrać, bo toczyliśmy równorzędną walkę.
Jak współpracuje ci się z trenerskim duetem Zacharkin-Bykow?
- W tak krótkim czasie zrobili bardzo dużo. Nikt nie był przyzwyczajony do takiego treningu, do tak dużej ilości pracy po 5-6 godzin dziennie. Siłownia, płotki, rowery to wszystko było na porządku dziennym. Na dodatek dwa razy dziennie trening na lodzie. Dostaliśmy w kość, ale ogólnie wiele się nauczyliśmy i z biegiem czasu nasza gra będzie wyglądała lepiej. Tym bardziej, że tacy trenerzy to autorytety, każdy z nas chce jak najlepiej się pokazać, a rywalizacja jest naprawdę bardzo duża. W zasadzie nikt nie odpuszcza. Każdy daje z siebie wszystko i myślę, że w taki sposób możesz podnieść swoje umiejętności. Z biegiem czasu będzie lepiej, ale nie można od nich wymagać cudów, że po dwóch latach ich pracy będziemy w Elicie, bo to mało realne.
Komentarze