Mistrzowskie lanie (VIDEO)
Nie tak miał wyglądać mecz na szczycie PLH. Zamiast zaciętego spotkania kibice w Jastrzębiu obejrzeli surową lekcję hokeja, jakiej mistrz Polski z Sanoka udzielił JKH GKS Jastrzębie, pokonując gospodarzy aż 8:2.
Tuż przed pierwszym rzuceniem krążka na tafli odbyła się miła uroczystość. Dziennik Sport uhonorował bramkarza JKH, Kamila Kosowskiego, który w ubiegłym sezonie wygrał plebiscyt "Złotego Kija". Po każdym spotkaniu PLH trenerzy nominowali najlepszych graczy swoich zespołów i w sezonie 2011/2012 najwięcej głosów otrzymał właśnie wychowanek JKH GKS Jastrzębie, który oprócz pamiątkowego dyplomu otrzymał markowy zegarek. 25-letni jastrzębianin w meczu z Sanokiem miał być "numerem dwa", ale wobec złamanego palca Ramona Sopko musiał stanąć między słupki jastrzębskiej bramki. Trener JKH, Jirzi Reznar ustalił, że obaj bramkarze będą się zmieniać co dwa mecze, jednak kontuzja Słowaka pokrzyżowała mu szyki.
- Pierwsza tercja była bardzo ciężka. Namordowaliśmy się, aby strzelić pierwszego gola, ale w końcu się udało - powiedział asystent trenera Ciarko PBS Bank KH Sanok, Stefana Mikesza, Marcin Ćwikła, który uznał, że kluczem do wygranej na Jastorze była druga odsłona meczu. - Druga tercja była w naszym wykonaniu wręcz bombowa. Wychodziło nam wszystko i strzeliliśmy aż sześć bramek - zaznaczył drugi trener mistrza Polski.
Premierowa odsłona meczu na szczycie PLH mogła się podobać kibicom. Od pierwszych sekund pełne ręce roboty mieli obydwaj bramkarze. Zarówno gospodarze jak i goście narzuciły dość szybkie tempo, a krążek raz po raz wędrował z jednej do drugiej tercji obronnej. Najlepsze okazje na otwarcie wyniku obydwie ekipy miały grając w liczebnej przewadze. Jastrzębianie mieli dwie takie szanse, natomiast sanoczanie jedną. Kiedy wydawało się, że tercja zakończy się bezbramkowym remisem o swoich nieprzeciętnych umiejętnościach dał znać Wojtek Wolski, który w 17. minucie po solowej akcji dał przyjezdnym prowadzenie.
Kibice, którzy niemal do ostatniego miejsca wypełnili halę Jastoru przedzierali oczy ze zdumienia patrząc na to, co działo się na tafli w drugiej tercji. Zamiast zaciętego i wyrównanego meczu lidera z wiceliderem było jednostronne widowisko. Sanoczanom wychodziło niemal wszystko. Mistrzowie Polski strzelając w tej odsłonie aż sześć goli położyli rywala na łopatki. Dopiero w końcówce na otarcie łez trafił Richard Kral, gdy jastrzębianie grali w przewadze.
Na trzecią tercję w zespole gości nie wyjechał w ogóle Martin Vozdecky, a w trakcie jej trwania do szatni pomaszerował Wojtek Wolski. Obu zawodnikom trenerzy dali odpocząć, bo losy meczu były rozstrzygnięte. - "Vozdo" narzekał już wcześniej na lekki uraz, ale to nic groźnego. Wojtek też poszedł do szatni. Nie było sensu ich forsować. Chcieliśmy dać pograć innym zawodnikom, którzy we wcześniejszych meczach grali trochę mniej. Mam na myśli choćby Maćka Mermera czy Marcina Białego - uzasadnił decyzję sztabu szkoleniowego drugi trener sanoczan.
Gdy na początku trzeciej tercji ósme trafienie dla Sanoka zaliczył Krzysztof Zapała jastrzębscy kibice realnie mogli obawiać się "dwucyfrówki". Sanoczanie oszczędzili jednak gospodarzy, bowiem przy tak wysokim prowadzeniu ciężko było im się zmobilizować do gry. Dodatkowo trener gości dał odpocząć czołowym zawodnikom, dając równocześnie pole do popisu czwartej piątce, która częściej przebywała na lodzie. Gol Mateusza Danieluka z 47. minuty był już tylko drobną korektą i po jednostronnym spotkaniu lider z Sanoka zainkasował trzy punkty.
W trzeciej tercji gra obu zespołów momentami przypominało ślizgawkę i nie trudno domyśleć się dlaczego. Sanoczanie mieli zwycięstwo w garści i nie musieli forsować tempa. - Przy takim wyniku trudno jest zmotywować zawodników do gry na sto procent. Najważniejsze, że mecz nam wyszedł i wygraliśmy go aż 8:2 - podkreślił Ćwikła.
- Zła była szczególnie w naszym wykonaniu druga tercja - powiedział po przegranym 2:8 meczu z Sanokiem trener JKH GKS, Jirzi Reznar i trudno jest się z nim nie zgodzić, bo właśnie w tej odsłonie stracili jastrzębianie aż sześć bramek, a strzelili tylko jedną. - Popełniliśmy zbyt dużo prostych błędów. Zaprosiliśmy rywala do strzelania bramek, a on urządził sobie prawdziwą strzelnicę - dodał opiekun naszego zespołu.
Kibice na Jastorze już dawno nie oglądali czegoś takiego. A szkoda, bo na meczu pojawiła się pokaźna grupa sympatyków hokeja. - Zepsuliśmy święto w Jastrzębiu. Już dawno na meczu nie było tylu kibiców. Cóż, jest nam przykro, że tak się stało - kręcił głową czeski szkoleniowiec.
Jirzi Reznar podkreślił jednocześnie, że o tym spotkaniu należy jak najszybciej zapomnieć. - Musimy go wykasować z naszych głów. W poniedziałek obejrzymy ten mecz na spokojnie, na wideo i wyciągniemy wnioski. Trzeba się jak najszybciej podnieść, bo we wtorek i w piątek czekają nas trudne wyjazdowe mecze - podkreślił opiekun JKH GKS. Najpierw jastrzębianie zagrają z Cracovią, a następnie pojadą do Oświęcimia. Ten mecz będzie transmitowany przed TVP Sport.
JKH GKS Jastrzębie - Ciarko PBS Bank Sanok 2:8 (0:1, 1:6, 1:1)
0:1 (16:51) Wolski - Kubat - Kolusz
0:2 (21:34) Vitek - Vozdecky - Wajda
0:3 (23:53) Vozdecky - Wolski
0:4 (27:40) Mojzis - Malasiński - Gruszka
0:5 (28:18) Radwański - Strzyżowski
0:6 (32:48) Dronia - Bartos
0:7 (33:07) Bartos - Vitek - Vozdecky
1:7 (36:51) Kral - Danieluk - D. Kapica 5/4
1:8 (43:36) Zapała - Dronia - Wolski
2:8 (46:57) Danieluk - Kral - D. Kapica
Składy:
JKH GKS Jastrzębie: Kosowski - Zatko, Górny, Kapica, Kral, Danieluk - Labryga, Bryk, Bordowski, Słodczyk, Urbanowicz - Dąbkowski, Mateusz Rompkowski, Kulas, Maciej Rompkowski, Kogut - Pastryk, Sulka, Salamon, Kąkol.
Ciarko PBS Bank Sanok: Odrobny - Mojżisz, Dronia, Wolski, Zapała, Kolusz - Kotaska, Wajda, Vozdecky, Bartos, Vitek - Kubat, Rąpała, Gruszka, Dziubiński, Malasiński - Pociecha, Mermer, Radwański, Biały, Strzyżowski.
Kary: 6 min. - 6 min.
Sędziowali: Grzegorz Dzięciołowski - Patryk Kasprzyk, Marek Syniawa.
Strzały: 35:48.
Widzów: 1500.
Komentarze