Zatko: Taka jest niestety kondycja i realny poziom polskiego hokeja
- W Rumunii naszym celem był awans, który odnieśliśmy zasłużenie. Jeśli chodzi o turniej w Angers, to awans pozostawał raczej w sferze marzeń. Gdyby każdy z nas zagrał na 110 procent swoich możliwości i dopisałoby nam szczęście, to wtedy może udałoby się to osiągnąć - mówi Miroslav Zatko, obrońca Ciarko PBS Bank KH Sanok.
Od zakończenia Pucharu Kontynentalnego minęło kilka dni. Czy już ochłonąłeś po tym zimnym prysznicu z Francji?
- Jeśli o mnie chodzi, to o o zimnym prysznicu nie ma mowy. Taka jest niestety kondycja i realny poziom polskiego hokeja...
Po zwycięskim turnieju w Braszowie apetyty urosły i wszystkim sanockim kibicom marzył się awans do finału. Myślisz, że przecenili Wasze umiejętności?
- W Rumunii naszym celem był awans, który odnieśliśmy zasłużenie. Jeśli chodzi o turniej w Angers, to awans pozostawał raczej w sferze marzeń. Gdyby każdy z nas zagrał na 110 procent swoich możliwości i dopisałoby nam szczęście, to wtedy może udałoby się to osiągnąć. Drużyny z Angers i z Grodna pokazały, gdzie jest miejsce polskiego hokeja. Nie ma się co dziwić, bo zawodnicy z tych ekip grają na mistrzostwach świata elity i radzą sobie całkiem nieźle.
27-godzinna podróż miała wpływ na bezbarwny występ z gospodarzami turnieju?
- Myślę, że tak. Ludzki organizm, nawet wytrenowany, po prostu musi odczuć tak długą podróż. Czasu na odpoczynek i regenerację nie było zbyt wiele, a przypomnę, że graliśmy trzy mecze w trzy dni.
Czy uważasz, że dwa kolejne spotkania były do wygrania? Nie odstawaliśmy w nich od rywali, tocząc z nimi wyrównane boje? Czego zabrakło w naszej grze?
- Myślę, że mecz z Grodnem już był lepszy z naszej strony. Wiedzieliśmy, jak się ruszać i ustawiać na tej małej tafli w Angers. Po prostu przyzwyczailiśmy się do niej. Uważam, że zabrakło nam trochę skuteczności i szczęścia, bo parę razy trafiliśmy w słupek lub poprzeczkę. Troszkę słabiej od Niomanu Grodno realizowaliśmy założenia taktyczne.
A w ostatnim meczu, który był najbardziej udany z naszej strony, także zabrakło skuteczności i wykorzystanie gier w przewadze.
Sporo się mówi o tym, że nie każdy z was był należycie przygotowany do tego spotkania pod względem psychicznym. Że już po rozjeździe nie czuliście się tam pewnie. Czy sfera psychiczna i wiara w sukces mogła zaważyć na słabym występie?
- Sfera psychiczna w sporcie, a przede wszystkim w hokeju jest bardzo ważna. Nie raz ona jest ważniejsza od fizycznej... Nie widziałem zawodnika, który przystąpiłby do meczu z nastawieniem, by przegrać.
Wracamy na ligowe podwórko. Już jutro mecz z JKH GKS Jastrzębie, z klubem, w którym występowałeś w ostatnich latach. Czy czujesz sentyment do tej rywalizacji?
- To już trzecia nasza konfrontacja z Jastrzębiem. To dla mnie spotkanie, jak każde inne. Ten mecz i kolejne mecze pokażą, jaka w jakiej jesteśmy formie.
Komentarze