Było blisko
Mimo najlepszego z rozegranych dotychczas spotkań hokeistom HC GKS Katowice nie udało się sprawić noworocznego prezentu swoim kibicom. We wtorkowym spotkaniu górą okazali się zawodnicy z Opola, którzy pokonali katowiczan jedną bramką.
Mecz dość niespodziewanie przez niemal połowę regulaminowego czasu był toczony pod dyktando gospodarzy, którzy po 17 minutach prowadzili 3:1. Wynik w dziewiątej minucie otworzył Martin Žitňanský, który szybkim strzałem z linii bulika zaskoczył Jarosława Nobisa. Goście po stracie bramki przeprowadzili dwa kontrataki, a po jednym z nich padł wyrównujący gol. Strzelcem okazał się Branislav Fabry, który idealnie skierował krążek w okienko bramki debiutującego w barach GKS Krzysztofa Burdy.
Chwilę po wznowieniu „GieKSa” po raz kolejny wyszła na prowadzenie po indywidualnej akcji Kryštofa Kafana. Napastnik miejscowych po raz drugi wpisał się na listę strzelców na dwie minuty przed końcem tercji wykorzystując podanie zza bramki. Hokeiści z Opola byli bliscy zdobycia bramki w ostatnich sekundach tercji, lecz sędzia trafienia Josepha Harcharika nie uznał(krążek prawdopodobnie rykoszetem odbił się od ochraniacza szyi Burdy, według arbitra od parkanu -przyp.).
-Zawodnicy twierdzili, że bramka padła. Osobiście ja tej sytuacji z bliska nie widziałem. Sędzia nie uznał gola, więc powiedziałem chłopakom, by walczyli dalej i pokazali charakter – mówił trener Orlika, Jacek Szopiński.
Słowa szkoleniowca zawodnicy wypełnili w ostatniej odsłonie, w której zaaplikowali rywalowi trzy bramki i ostatecznie wygrali całe spotkanie 3:4. Opadający z sił gospodarze próbowali utrzymać korzystny wynik, lecz nie byli w stanie odeprzeć ataków hokeistów z Opola.
Jacek Szopiński(trener Orlika Opole): Spodziewałem się trudnego meczu. Wiedzieliśmy, że dzisiejsze spotkanie będzie miało wpływ na naszą walkę o szóstkę. W razie porażki odpadlibyśmy z rywalizacji. Widać, że w podświadomości niektórych zawodników ten mecz był już wygrany przed jego rozpoczęciem. W rzeczywistości okazało się, że jednak nie są tacy super i samo się nie wygra. Pierwsza tercja w naszym wykonaniu była tragiczna, później graliśmy trochę lepiej. W ostatniej widać było, że rywal opadł z sił i dzięki temu mieliśmy przewagę. Drużyna GKS gra coraz lepiej i wydaje mi się pierwsze zwycięstwo tej drużyny to kwestia czasu.
Róbert Spišák(trener HC GKS): W całym spotkaniu stwarzaliśmy sobie sytuacje i nasza gra dobrze się układała, w szczególności w pierwszej tercji. W drugiej popełniliśmy błąd w kryciu i rywal nawiązał kontakt. Niestety zarówno w ataku i obronie nie graliśmy nic. Czwarty gol Orlika mówiąc potocznie powalił nas na kolana. Staraliśmy się jeszcze odrobić jednobramkową stratę, jednak kara w ostatniej minucie nie pozwoliła nam walczyć o dogrywkę. Szkoda, gdyż punkty mogły w minimalnym stopniu poprawić psychikę zespołu.
HC GKS Katowice – MUKS Orlk Opole 3:4 (3:1, 0:0, 0:3)
Bramki:
HC GKS:
Orlik:
Sędziowali:
Strzały:
Kary:
Widzów:
Komentarze