Majoch: W szóstce nie ma słabych zespołów
We wtorkowy wieczór tyszanie w znakomitym stylu zainaugurowali drugą fazę rozgrywek w "grupie mocniejszej". Pewne zwycięstwo nad Unią Oświęcim (8:3) oraz kolejne potknięcie Sanoka w meczu z Nowym Targiem pozwoliło podopiecznym trenera Sejby umocnić się na fotelu lidera PHL.
Mecze z oświęcimską Unią od lat przynoszą mnóstwo emocji. Spotkania nazywane mianem "świętej wojny" dla obu ekip są możliwością do udowodnienia swojej wyższości. - Nie spodziewaliśmy się tak łatwego pojedynku z Unią. Przygotowywaliśmy się na zacięte i wyrównane spotkanie, bo w szóstce nie ma słabych zespołów. Dobrze zagraliśmy w ataku, nie marnowaliśmy sytuacji strzeleckich. Również gra w defensywie wyglądała nie najgorzej, choć zawsze może być lepiej. Teraz każdy mecz będzie ciężki i nie ma pewnych faworytów. Musimy dawać z siebie wszystko - tłumaczy Dawid Majoch.
Dla hokeistów podział przed fazą play-off na dwie grupy (mocniejszą i słabszą) to nowość. - Faktycznie jest to dla nas coś nowego. Myślę, że pojedynki z zespołami z pierwszej szóstki będą dla nas znakomitym przetarciem przed decydującą fazą rozgrywek. Będziemy mogli ostatecznie doszlifować swoją formę - przekonuje młody napastnik.
W piątkowe popołudnie tyszan czeka wyjątkowo trudne spotkanie, bowiem ich rywalem będzie Ciarko Sanok. - Chcemy się zrewanżować za przegrany mecz 30 grudnia. Porażka była o tyle dotkliwa, że dwa dni wcześniej pokonaliśmy sanoczan w finale Pucharu Polski. Teraz zrobimy wszystko, aby trzy punkty zostały w Tychach. Ostatnia kolejka ligowa pokazuje, że Sanok nie jest taki mocny. Kolejny raz przegrali z Nowym Targiem. Zwycięstwo w tym meczu umocni nas na pierwszym miejscu w tabeli, nie wyobrażam więc sobie innego scenariusza jak nasza wygrana - zakończył Majoch.
Komentarze