GKS Tychy wygrywa w Jastrzębiu
W pierwszym meczu finałowym JKH GKS Jastrzębie przegrał u siebie z GKS-em Tychy 1:2. Wynik spotkania rozstrzygnął się w pierwszej tercji, w której padły wszystkie trzy bramki. W szeregach gospodarzy znowu szwankowała skuteczność, o czym świadczy choćby bilans strzałów, a także siedem niewykorzystanych przewag.
Początek meczu należał do gospodarzy, którzy rzucili się do ataku. W 3. minucie krążek po uderzeniu Mateusza Rompkowskiego wpadł do bramki tyszan, ale sędzia zdecydował się na analizę wideo, sugerując zagranie wysokim kijem przez Plichtę i ostatecznie bramka nie została uznana. Decyzja ta jednak jest wysoce kontrowersyjna.
- Bardzo dobry początek meczu z naszej strony, graliśmy aktywnie i zdobyliśmy prawidłowego gola, którego sędzia nie wiedzieć czemu nie uznał, to był bardzo ważny moment meczu - powiedział po meczu trener JKH, Robert Kalaber.
W odpowiedzi Besch uderzeniem z dystansu trafił w poprzeczkę bramki Odrobnego. W 9. minucie było już jednak 0:1. Fatalną stratę przy wyprowadzaniu krążka zaliczył Tomasz Kulas, krążek trafił do Witeckiego, który wjechał w dziurę między jastrzębskimi obrońcami i pokonał Odrobnego.
Odpowiedź JKH była jednak błyskawiczna. Spod bandy wypalił Roman Němeček i krążek znalazł drogę do bramki Żigardiego. Pięć minut później Kulas mógł zdobyć drugiego gola dla jastrzębian, ładnie wjeżdżając przed bramkę GKS-u, ale nie zdołał podnieść krążka i Żigardy obronił uderzenie.
W ostatniej minucie tyszanie ponownie wyszli na prowadzenie. Z ławki kar wyjechał Nicolas Besch i otrzymał podanie od Bagińskiego, wyjechał sam na sam z Odrobnym i strzałem pod poprzeczkę pokonał „Wiedźmina”.
O drugiej tercji najlepiej szybko zapomnieć, bowiem oba zespoły zdecydowanie spuściły z tonu i zamiast składnych akcji, to na lodzie panował przede wszystkim chaos i brak dokładności oraz pomysłu na rozegranie akcji w tercji rywala.
W trzeciej tercji jastrzębianie mocniej zaatakowali, ale na niewiele się to zdało. Dobrze w tyskiej bramce spisywał się Stefan Żigardy, który obronił w sumie 39 strzałów. Trzeba także odnotować, że przyjezdni w całym meczu na bramkę Odrobnego uderzali zaledwie 13 razy, co jak widać wystarczyło do odniesienia zwycięstwa.
Im bliżej było końca meczu tym rozpaczliwiej atakowali gospodarze, ale popełniali bardzo proste straty w tercji ataku i cały wysiłek szedł na marne. W końcówce do boksu zjechał Przemysław Odrobny i JKH grał w liczebnej przewadze, ale również szczęście było dzisiaj po stronie GKS-u Tychy, którzy dowieźli zwycięstwo do końcowej syreny.
- Bardzo dobrze broniliśmy, chociaż więcej statystyk wygrało JKH, oprócz tej najważniejszej, czyli strzelonych goli. To jest play-off i trzeba grać zdyscyplinowanie i skoncentrowanie, a dzisiaj to zrobiliśmy. Utrzymaliśmy wynik również dzięki postawie Stefana w bramce, który był dzisiaj najlepszym zawodnikiem - ocenił z kolei Krzysztof Majkowski, drugi trener GKS-u Tychy.
JKH GKS Jastrzębie - GKS Tychy 1:2 (1:2; 0:0; 0:0)
0:1 - Jakub Witecki - Jurij Kuzin (08:45)
1:1 - Roman Němeček - Petr Polodna, Leszek Laszkiewicz (09:10)
1:2 - Nicolas Besch - Adam Bagiński (19:49)
Sędziowali: Włodzimierz Marczuk, Paweł Meszyński (główni) oraz Wojciech Moszczyński, Sławomir Szachniewicz (liniowi)
Minuty karne: JKH - 4 min., Tychy - 14 min.
Strzały: 40-13.
Widzów: ok. 2000.
Stan rywalizacji (do czterech zwycięstw): 1-0 dla GKS Tychy.
Kolejny mecz: W środę, o godzinie 18 w Jastrzębiu-Zdroju.
JKH GKS Jastrzębie: Odrobny - Rompkowski, Němeček; Bordowski, Polodna, Laszkiewicz - Bryk, Protivný; Przygodzki, Steber, Urbanowicz - Górny, Aleksiuk; Plichta, Bondarew, Kulas - Kantor, Pastryk; Marzec, Nalewajka Ł., Danieluk.
GKS Tychy: Żigardy - Besch, Kotlorz; Kogut, Kartoszkin, Vítek - Ferenc, Hertl; Witecki, Rzeszutko, Kuzin - Pociecha, Sokół; Woźnica, Galant, Bagiński - Majoch, Wanacki; Guzik, Parzyszek, Kolusz.
Komentarze