Załatwił sprawę
JKH GKS Jastrzębie pokonał w Oświęcimiu miejscową Unię 4:2, a jednym z bohaterów jastrzębian był Mateusz Danieluk. 29-letni skrzydłowy zdobył dwie bramki i zanotował jedną asystę.
Ekipa znad czeskiej granicy wygrała zasłużenie, prezentując miły dla oka hokej, którego podstawą był agresywny pressing. Jastrzębianie z łatwością wjeżdżali do oświęcimskiej tercji i z pietyzmem grali w destrukcji.
–Z biegiem czasu było coraz ciężej, bo graliśmy tylko na trzy formacje i każdy z nas odczuwał zmęczenie. Jeśli nic się nie zmieni, to po tym sezonie wskaźnik wydolności tlenowej VO2max będziemy mieli, jak u kolarzy – uśmiechał się Mateusz Danieluk.
29-letni skrzydłowy okazał się katem oświęcimian. Był na lodzie, gdy jego zespół zdobywał wszystkie bramki. Do protokołu wpisał się po raz pierwszy już w piątej minucie, gdy zaliczył asystę przy trafieniu Michala Plichty, zdobytym podczas gry w przewadze. Pod koniec pierwszej tercji wyprowadził swój zespół na prowadzenie, pokonując Michala Fikrta precyzyjnym uderzeniem z nadgarstka. Również wtedy wicemistrzowie Polski mieli na lodzie o jednego zawodnika więcej.
– Ostatnio sporo pracowaliśmy nad rozgrywaniem przewag. Mieliśmy sobie za złe, że nie potrafimy należycie wykorzystać tych okresów. Możemy się cieszyć, że praca nad tym elementem nie poszła na marne – zaznaczył Danieluk.
Wychowanek JKH GKS Jastrzębie na 50 sekund przed końcem regulaminowego czasu gry przypieczętował zwycięstwo, posyłając gumę do pustej bramki. Czy przed oddaniem strzału zadrżała mu ręka? – Nie, byłem spokojny do samego końca. Wiedziałem, że gramy w osłabieniu i jeśli nawet nie zdołam trafić do bramki, to sędziowie nie mogą odgwizdać uwolnienia. Ryzyko było zatem niewielkie – wyjaśnił.
"Burek" jest najlepszym strzelcem ekipy z Leśnej. W 7 meczach zdobył sześć bramek i zaliczył też dwie asysty.
Komentarze