Drzewiecki: W meczach z Tychami widać progres
O meczu z GKS Tychy, imponującej skuteczności i braku powołania do kadry rozmawiamy z napastnikiem Comarch Cracovii Filipem Drzewieckim, który z osiemnastoma golami na koncie jest najlepszym strzelcem w zespole.
HOKEJ.NET: Kolejny raz w tym sezonie nie udało się pokonać tyszan.
Filip Drzewiecki: No nie udało się, ale jesteśmy coraz bliżej. Myślę, że już następny mecz rozstrzygniemy na swoją korzyść. Powoli się do tego zbliżamy, także szczęście w końcu musi się do nas uśmiechnąć i to my dopiszemy na swoim koncie trzy punkty po meczu z Tychami.
Można zatem stwierdzić, że w waszej rywalizacji z GKS-em Tychy nastąpił progres?
- Progres z Tychami na pewno jest o czym świadczy zdobyty punkt. W tym meczu było sporo walki, a o końcowym rezultacie zaważył drobny detal. Popełniliśmy błąd i to tyszanie po raz kolejny schodzili z lodu w glorii zwycięzców. Taki jest sport. Drużyna, która jako pierwsza zdobywa gola, musi utrzymać przewagę, ale nie zawsze się to udaje. Tak było w tym meczu. Nie załamujemy się jednak i idziemy dalej.
W meczu z Nowym Targiem zaliczyłeś hat-tricka, teraz trafienie z Tychami. W tym sezonie imponujesz skutecznością, dzięki czemu jesteś najlepszym strzelcem w drużynie.
- To przede wszystkim zasługa moich partnerów z ataku, bo jak wiadomo samemu się nie strzela goli, tylko pracuje na to cała formacja. Nie ważne czy atakujemy, czy też bronimy się - zawsze gramy razem. To prawda, że w tym sezonie dość często udaje mi się znaleźć sposób na bramkarza drużyny przeciwnej. Nic tylko się cieszyć i oby udawało się to jak najdłużej.
Po Twoim golu na lód pofrunęły maskotki. Jak ocenisz akcję "Teddy Bear Toss"?
- Jak dla mnie każdy mecz mógłby być rozgrywany dla dzieci w tak szczytnym celu. Fajnie jest pomagać, a my jako sportowcy mamy to szczęście, że możemy nagłaśniać takie przedsięwzięcia m.in. w mediach i w ten sposób przyczynić się do jeszcze większej pomocy potrzebującym. To wspaniała akcja i mam nadzieję, że jeszcze nie raz się odbędzie.
Przed wami kolejne wyzwania. Już w niedzielę zmierzycie się z JKH GKS Jastrzębie. Jak zagracie w tym meczu?
- W każdym spotkaniu gramy o zwycięstwo i w tym przypadku nie będzie inaczej. Po meczu z Tychami chwilę wypoczniemy, na sobotę mamy zaplanowany trening, a w niedzielę wyjeżdżamy do Jastrzębia, gdzie zagramy o trzy punkty, bo tylko to nas interesuje.
Kolejnym wyzwaniem będzie finałowy turniej Pucharu Polski, który jak się okazało odbędzie się w Nowym Targu. To dobra lokalizacja?
- Po ostatnim naszym wyjazdowym meczu z Podhalem to z pewnością (śmiech). Wszystko jednak okaże się w praktyce. Chcemy rozegrać dwa mecze i sięgnąć po trofeum, choć jak wiadomo to jest sport i wszystko może się zdarzyć. My ze swej strony zrobimy wszystko by zwyciężyć. Jak dla mnie to lodowisko w Nowym Targu jest dość przyjemne.
Już wkrótce czeka nas reprezentacyjna przerwa. Mimo Twojej niezłej dyspozycji, selekcjoner reprezentacji Jacek Płachta wciąż nie widzi Cię w kadrze.
- Widocznie trener ma inne spojrzenie na kadrę i potrzebuje innych zawodników. Ja w to nie wnikam, tylko robię swoje dla drużyny. Gram najlepiej jak potrafię i to jest dla mnie najważniejsze.
Rozmawiał: Łukasz Sikora
Komentarze