"Szarotki" w Sanoku chcą zakończyć sezon
Hokeiści TatrySki Podhale już w piątek mogą sięgnąć po brązowe medale Mistrzostw Polski. Potrzebne jest do tego zwycięstwo w Sanoku. Jeżeli „Szarotkom” się nie powiedzie, w niedzielę w Nowym Targu rozegrane zostanie trzecie, decydujące starcie.
Wtorkowa wygrana 5:3 na własnym lodowisku mocno podbudowała nadszarpnięte po półfinale, morale nowotarżan.
– Zwycięstwo i to odniesione w dobrym stylu było nam bardzo potrzebne. Wciąż bowiem gdzieś tam z tyłu głowy mieliśmy zakodowane te nieudane dla nas zupełnie mecze z GKS Tychy. Była w nas żądza rehabilitacji i cieszę się, że przynajmniej w jakimś stopniu nam się to udało zrealizować. Do pełni szczęścia potrzeba jednak jeszcze jednej wygranej. Wiadomo, że przy ewentualnej przegranej mamy jeszcze w perspektywie trzecie spotkanie na swoim lodowisku, co daje nam pewien komfort w sferze psychologicznej, ale w ten sposób nie chcemy kalkulować, bo to mogłoby się obrócić przeciwko nam. Jedziemy do Sanoka po zwycięstwo i tylko na tym się koncentrujemy – zapowiada gracz „Szarotek” Kasper Bryniczka, który w piątkowym meczu spodziewa się ostrego naporu sanoczan od samego początku.
– U siebie są zdecydowanie groźniejszą drużyną. Sami już się o tym wielokrotnie przekonaliśmy, zresztą nie tylko my. Będą mieli wsparcie kibiców, którzy zazwyczaj są bardzo licznie. W dodatku są teraz postawieni pod ścianą. Nie mają nic do stracenia, więc przypuszczam że ostro na nas ruszą. Musimy być na to przygotowani. Ważne będzie by na samym początku nie stracić bramki, bo to może nam mocno skomplikować sytuacje. Musimy więc od pierwszej minuty grać zdyscyplinowanie z tyłu, unikać kar, czyhać na swoje szanse z przodu i w odpowiednim momencie je wykorzystywać. Jestem dobrej myśli – uważa Bryniczka.
Personalnie „Szarotki” w piątkowym spotkaniu wystąpią najprawdopodobniej w takim samym zestawieniu, jak we wtorek. Małe znaki zapytania widnieją przy Patryku Wronce, którego dopadło przeziębienie oraz przy Sebastianie Łabuzie, który narzeka na ból pleców.
– Daliśmy obu odpocząć. Patryk, który już w trakcie wtorkowego spotkania nie czuł się najlepiej i we środę dostał wolne, a Sebastian był pod intensywną opieką masażystów. Wydaje mi się, że obaj powinni być w stu procentach gotowi do gry w piątek – przekonuje trener Podhala, Marek Ziętara, który we wtorkowym spotkaniu dokonał kilku korekt w ustawieniu, które się sprawdziły. Można więc się spodziewać ich kontynuacji. - Jeżeli drużynie nie idzie, to trzeba szukać pewnych nowych rozwiązań. Stąd zdecydowaliśmy się na pewne zmiany w formacjach – wyjaśnia szkoleniowiec.
Komentarze