Damian Słaboń: Cały czas wierzyliśmy w sukces
Comarch Cracovia w decydującym spotkaniu pokonała u siebie GKS Tychy i sięgnęła po mistrzostwo, choć po pięciu meczach przegrywała z rywalami 2:3. - Cały czas jednak wierzyliśmy w sukces - mówi Damian Słaboń, środkowy trzeciej formacji Comarch Cracovii.
37-letni Damian Słaboń to weteran polskiej ligi. Jest już jednym z nielicznych hokeistów na naszych taflach, którzy urodzili się w latach siedemdziesiątych. Jednak zaglądanie w metrykę jest tutaj stanowczo nie na miejscu, bowiem wielokrotny reprezentant kraju to wciąż czołowy zawodnik drużyny.
W obecnym sezonie wystąpił w 53 meczach, gdzie zdobył 46 punktów za 16 goli i 30 asyst. To właśnie m.in. dobra postawa środkowego trzeciej formacji pozwoliła zwyciężyć z tyszanami w finale.
- Było to siedem ciężkich meczów, wartych wielkiego finału. Tyle potrzeba było do zwycięstwa z GKS Tychy. Podobnie było w półfinale, gdzie też mieliśmy siedmiomeczową batalię z Sanokiem. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, ponieważ zrobiliśmy prezent na święta zarówno sobie, jak i kibicom - mówi Damian Słaboń, który nie uważa by wyczerpujący półfinał osłabił drużynę.
- Myślę, że te mecze z Sanokiem podniosły nas na duchu i dzięki temu uwierzyliśmy, że możemy zdobyć mistrzostwo. Było to potrzebne, kiedy przegrywaliśmy z GKS-em 3:2. Cały czas jednak wierzyliśmy w sukces i jechaliśmy do Tychów z wiarą w końcowe zwycięstwo - twierdzi hokeista.
Damian Słaboń już od blisko dwudziestu lat występuje na taflach Polskiej Hokej Ligi. Nim w 2004 roku zakotwiczył w Comarch Cracovii, reprezentował barwy m.in. KTH Krynica czy GKS-u Tychy. Jednak to pod Wawelem świętował największe sukcesy.
- Cieszę się, że jestem tutaj, w tej drużynie. Moje pierwsze mistrzostwo zdobyłem również z Cracovią w 2006 roku, teraz świętuję ten sukces już po raz szósty. Jestem niezmiernie szczęśliwy! - kończy uśmiechnięty zawodnik.
Komentarze