Tyskie riposty ws. ubezpieczeń
W ostatnich dniach zawrzało na linii GKS Tychy – Polski Związek Hokeja na Lodzie. Powodem sporu okazały się polisy ubezpieczeniowe.
Działacze wicemistrza Polski zwrócili się do hokejowej centrali z prośbą o udostępnienie skanów polis. Mieli bowiem podejrzenia, że wygasły ubezpieczenia Michała Kotlorza i Mateusza Bepierszcza. Szefostwo tyskiego klubu, mając w pamięci uraz Radosława Galanta, odniesiony podczas grudniowego turnieju EIHC, poleciło swoim zawodnikom opuszczenie zgrupowania do momentu wyjaśnienia całej sytuacji.
– Powstały próby zasiania niepokoju przez jeden z czołowych klubów. GKS Tychy działał tak, by zyskać przewagę i mieć zawodników lepiej zregenerowanych przed fazą play-off. A przed turniejem Tomasz Rutkowski, szef wyszkolenia, wynegocjował z Cracovią i GKS-em rozwiązanie, które polegało na tym, że z obu tych klubów zostanie powołana taka sama liczba zawodników – powiedział na wczorajszej konferencji prasowej Dawid Chwałka, prezes PZHL.
– Z całym szacunkiem, ale to chybione argumenty. Nasz klub jest całym sercem za kadrą, ale naszym celem nadrzędnym jest dbałość o zdrowie zawodników. Ich utrzymanie, a także podnoszenie ich poziomu sportowego spoczywa przecież na naszych barkach – wyjaśnił Grzegorz Bednarski, prezes spółki Tyski Sport.
– Mam nadzieję, że po raz ostatni debatujemy na ten temat. Polisy to niezbędne minimum. Gdy przez długi czas nie mogliśmy się doprosić ich kopii, to nasz niepokój narastał. A przecież w dobie internetu wystarczyło je wysłać pocztą elektroniczną. Otrzymaliśmy je dosłownie w ostatniej chwili. Cóż, chcemy być traktowani po partnersku, bo przecież nie żyjemy w dżungli – dodał.
To związek jest dla klubów, nie odwrotnie
Z kolei Wojciech Matczak, kierownik sekcji hokejowej, wyraził nadzieję, że w przyszłości nie będzie już dochodziło do podobnych sytuacji.
– Od ponad trzech lat walczymy o to, żeby zawodnicy byli ubezpieczeni podczas zgrupowań i spotkań reprezentacji. Cieszymy się, że nasi hokeiści stanowią o sile kadry. Trzeba jednak zaznaczyć, że ten zaszczyt nie może być w żadnym względzie karą dla klubu – stwierdził Wojciech Matczak, który zwrócił uwagę na jeszcze jeden fakt.
– Skoro w kręgu zainteresowań selekcjonera jest około 50 zawodników, to z tych, którzy są powoływani rzadziej, można skorzystać właśnie teraz. W ten sposób każdy z klubów Polskiej Hokej Ligi będzie miał równe szanse na przygotowanie się do najważniejszej fazy sezonu, czyli play-off – podkreślił kierownik hokejowej sekcji trójkolorowych.
– Zresztą rozmawiałem na ten temat z panem Tomaszem Rutkowskim, szefem wyszkolenia i otrzymaliśmy zapewnienie, że na lutowy turniej zostanie powołanych tylko czterech zawodników z naszego klubu. Ostatecznie Jacek Płachta powołał ich ośmiu. Ważne, żeby w takich kwestiach dążyć do kompromisów. Przecież to związek jest dla klubów, a nie odwrotnie – zakończył Matczak.
Komentarze