Wieloch: - Wielkich niespodzianek nie było
O sezonie zasadniczym, młodych i utalentowanych polskich graczach, a także transferach dokonanych w ostatniej chwili rozmawiamy ze Sławomirem Wielochem, byłym reprezentantem Polski i królem strzelców polskiej hokej ligi.
HOKEJ.NET: - Za nami sezon zasadniczy. Wydaje się, że przebiegł on bez większych niespodzianek…
Sławomir Wieloch, - Rzeczywiście faworyci, czyli GKS Tychy i Comarch Cracovia nie zawiedli, zajmując dwie czołowe lokaty. Swoje zrobiło też TatrySki Podhale Nowy Targ, nieźle zaprezentowała się Polonia Bytom, która zbudowała ciekawy zespół. Trochę perturbacji było w Opolu, ale ostatecznie drużyna prowadzona przez Douga McKaya wywalczyła awans do szóstki, podobnie jak grający młodzieżą JKH GKS Jastrzębie.
Największym przegranym tej fazy rozgrywek była z pewnością oświęcimska Unia, która musiała zagrać w grupie słabszej.
- Na kogoś musiało paść. W tym sezonie z silniejszej szóstki wypadli biało-niebiescy, a przesądził o tym ostatni mecz z Orlikiem Opole, a zwłaszcza dwie bramki zdobyte przez Michaela Cichego w liczebnym osłabieniu w ciągu zaledwie 21 sekund. Z drugiej strony, gdyby Unia wygrała mecz w Bytomiu, to o awans nie musiałaby się martwić. Ale taki jest sport. W zeszłym roku padło na Orlika, w tym na Unię.
Z kolei na spore pochwały zasłużyła młoda drużyna JKH GKS Jastrzębie, wspomagana weteranem polskich lodowisk Leszkiem Laszkiewiczem.
- Zarząd JKH trochę z konieczności postawił na młodych chłopaków i na trenera Roberta Kalabera. Słowaka z mocnym charakterem, który prowadzi zespół twardą ręką. Rzeczywiście oprócz Leszka Laszkiewicza i Tobiasza Bigosa, w zespole sama młodzież, bo i obcokrajowcy to wciąż gracze na dorobku.
Czy któryś z polskich zawodników zasłużył na wyróżnienie? Oczywiście Pana zdaniem?
- Wyróżniłbym braci Nalewajków, którzy pokazali, że ciężka praca popłaca. Może nie mają świetnych warunków fizycznych, ale ogromną ambicję i gigantyczne serducha do gry. Przy trenerze Kalaberze zrobili naprawdę spore postępy.
Kilka miłych słów trzeba powiedzieć także pod adresem Dominika Pasia, który mimo młodego wieku pokazał, że jest gotowy na rywalizację z seniorami. Gra u boku „Laszki” może mu wyjść tylko na dobre. Musi czerpać od niego pełnymi garściami. Obserwować, podpytywać i wcielać w życie. Wzór ma idealny.
Podoba mi się także to, co prezentuje Bartłomiej Jeziorski. Chłopak rozwija się harmonijnie i jestem przekonany, że w ciągu najbliższych kilku sezonów będzie czołowym napastnikiem tyszan. Chyba że zdecyduje się na kontynuowanie kariery poza granicami naszego kraju.
Dobre słowo trzeba powiedzieć także o Bartłomieju Pociesze. W tym sezonie oprócz stabilnej gry w destrukcji, świetnie prezentuje się po drugiej stronie tafli. Potrafi zainicjować akcję, dokładnie dograć i uderzyć z każdej pozycji. Obrońców o takiej ofensywnej charakterystyce nie mamy w polskiej lidze zbyt wielu, nie mówiąc już o reprezentacji.
Pierwsze skrzypce wśród obcokrajowców grali Michael Cichy i Jarmo Jokila...
- Zgadza się. Pokazali, że są zawodnikami sporego kalibru. Trudno wyobrazić sobie formację ofensywne Orlika i Podhala bez tych dwóch graczy.
Jednak muszę jeszcze dodać, że dobrą formę prezentowali zagraniczni bramkarze. Štefan Žigárdy z Tychów radził sobie naprawdę nieźle, Māris Jučers dobrze wkomponował się do zespołu „Szarotek”. Solidne papiery na grę ma Tomáš Fučík z Jastrzębia. Swoją klasę potwierdzili John Murray i Michal Fikrt. Komfort w bramce ma również Polonia Bytom, która ma w obwodzie Filipa Landsmana i Ondřeja Raszka.
Jeśli już jesteśmy przy obcokrajowcach, to tuż przed końcem okienka transferowego polskie kluby zdecydowały się zakontraktować doświadczonych graczy. Jedni mówią, że przed fazą play-off to nic dziwnego, inni, że polska liga staje się powoli przechowalnią emerytów.
- Zacznijmy od tego, że wolnych zawodników w styczniu nie jest zbyt dużo. Sprowadzenie doświadczonego zawodnika na same play-offy to naprawdę minimalne ryzyko. Jest jednak jeden warunek – musi on prowadzić sportowy tryb życia i być przygotowanym do sezonu. Jeśli chodzi o transfery Lukáša Zíba, Andreia Makrova czy Alaksandra Radzinskiego, to uważam, że to dobre ruchy. Zobaczymy, jak spiszą się w fazie play-off.
Rozmawiał Radosław Kozłowski
Sławomir Wieloch wypowiedział się także o każdym z ćwierćfinałów fazy play-off.
GKS Tychy – Tauron KH GKS Katowice
Comarch Cracovia – Unia Oświęcim
Komentarze