Wszystko w ich rękach
O ostatnich dwóch porażkach, najbliższych starciach z JKH GKS-em Jastrzębie i Anteo Naprzodem Janów rozmawiamy z Janem Danečkiem, środkowym Unii Oświęcim.
HOKEJ.NET: – Mieliście już sporą, siedmiopunktową, przewagę nad plasującą się na siódmym miejscu MH Automatyką Gdańsk. Tymczasem dwie porażki sprawiły, że od gdańszczan dzieli was już tylko punkt.
Jan Daneček, środkowy Unii: – To prawda, ale walka jeszcze się nie kończy. Jestem przekonany, że po sezonie zasadniczym zajmiemy szóstą pozycję. Do końca pozostało jeszcze siedem spotkań i wszystko jest w naszych rękach, nogach i głowach. Nie jesteśmy od nikogo zależni, a to jest niezwykle ważne.
Czego zabrakło, by zdobyć punkty w meczach z Podhalem i Orlikiem?
– Przeciwko Podhalu zagraliśmy bardzo dobrze, ale nie udało nam się pokonać bramkarza rywali. A okazji podbramkowych wypracowaliśmy sobie naprawdę sporo. Nie potrafiliśmy też wykorzystać gry w przewadze. Zresztą ten element okazał się kluczowy w tym spotkaniu. Górale zdobyli dwie bramki wówczas, gdy mieli na lodzie o jednego zawodnika więcej i sięgnęli po pełną pulę.
A spotkanie z Opolem? Delikatnie mówiąc było ono nie najlepsze w waszym wykonaniu...
– Zgadza się. Można powiedzieć, że „przespaliśmy” cały ten mecz i naprawdę nie wiem, z czego to wynikało. Zbyt wolno poruszaliśmy się po tafli, w naszych poczynaniach brakowało agresji, zdecydowania. Czasami nasza gra wyglądała tak, jakbyśmy grali sparing.
Ten mecz zakończył się dla Ciebie przedwcześnie, ale uraz okazał się niegroźny?
– Na szczęście wszystko rozeszło się po kościach. Jestem gotowy do gry i chcę pomóc swojemu zespołowi odnosić kolejne zwycięstwa.
Dziś zmierzycie się z JKH GKS-em Jastrzębie, który w ostatnim czasie nie był w najlepszej dyspozycji.
– JKH to bardzo dobra drużyna. Mają dwóch świetnych golkiperów: Tomáša Fučíka i Ondřeja Raszkę oraz kilku zawodników, którzy jednym zagraniem potrafią odmienić losy spotkania. Mam tu na myśli zwłaszcza Leszka Laszkiewicza, Martina Vozdecký'ego, Tomáša Komínka i Jana Homera. Będzie bardzo ciekawie.
Widać, że atmosfera w zespole jest dobra. Nie brakuje żartów, wzajemnych docinek.
– Zgada się. Jesteśmy dobrze przygotowani do tego meczu i zrobimy wszystko, by pełna pula została w Oświęcimiu. Oczywiście liczymy na doping naszych fanów, którzy nie raz i nie dwa pokazali, że potrafią być naszym szóstym zawodnikiem.
Jak trzeba zagrać z JKH, by punkty zostały w Oświęcimiu?
– Agresywnie, cierpliwie i mądrze. Dokładnie tak, jak w starciu z Tauronem KH GKS-em Katowice tuż przed Bożym Narodzeniem. Zresztą w tym sezonie pokazaliśmy już, że potrafimy pokonać silniejszy kadrowo zespół na naszym lodzie. Tak było właśnie w starciach z GieKSą i Cracovią. Najważniejsze jest to, żebyśmy zdobyli o jednego gola więcej niż rywale.
W niedzielę czeka Was kolejny mecz, tym razem z Anteo Naprzodem Janów. Będzie to znakomita okazja do rewanżu za porażkę po rzutach karnych.
– Oczywiście. Chcemy wygrać ten mecz i zdobyć trzy punkty. Rozgrywki są na finiszu, więc musimy zwyciężać i to niezależnie od tego, czy naszym rywalem jest Naprzód czy GKS Tychy. Ale z janowianami mamy pewien rachunek do wyrównania.
Wierzę, że systematyczna praca, którą wykonujemy z naszym sztabem trenerskim przyniesie efekt. Trenerzy Jiří Šejba i Witold Magiera chcą dla tej drużyny jak najlepiej, cały czas nas mobilizują, pokazują błędy i podpowiadają najlepsze rozwiązania. To dla nas niezwykle cenne.
Rozmawiał: Radosław Kozłowski
Komentarze