Rafał Radziszewski: Końcówka hokejowej przygody
Rafał Radziszewski po wielu sezonach spędzonych w Krakowie w tym reprezentuje barwy Zagłębia Sosnowiec. O powrocie do macierzy i dotychczasowych spotkaniach rozmawiamy z bramkarzem naszego zespołu.
Radziszewski po prawie piętnastu latach powrócił do Sosnowca. Wychowanek Zagłębia ostatnio reprezentował barwy czerwono-zielono-białe w sezonie 2002/2003.
– To prawda minęło sporo czasu odkąd grałem w Zagłębiu po raz ostatni. Widać, że władze miasta wspierają hokej i wszystko idzie w dobrym kierunku – rozpoczął Radziszewski.
– Zarówno ja jak i Damian Słaboń mamy przed sobą już teraz końcówkę przygody hokejowej ale widać, że może być to klub, który stawia na młodzież. Jest stabilny finansowo i zapewnia zawodnikom komfort treningu i gry. Nie ma takich sytuacji jak za czasów, gdy grałem ostatnio w Zagłębiu. Wtedy były problemy niemal z wszystkim. Brakowało sprzętu i często był problem z wypłatami – wspominał „Radzik”.
Zawodnik przyznał, że teraz sosnowieckie Zagłębie wygląda zupełnie inaczej.
– Już przed rokiem w pierwszej lidze dochodziły słuchy, że Zagłębie staje na nogi. Byliśmy przygotowani na grę w pierwszej lidze i wiedzieliśmy, że nie będzie to łatwy rok dla drużyny. Wszystko wygląda tak jak powinno pod względem organizacji. Zdajemy sobie sprawę, że będzie to ciężki sezon – przekazał bramkarz.
Radziszewski przyznał, że nie czuje presji związanej z wcześniejszymi występami w lidze w innych zespołach. Wspomniał również, że nie dostrzega rywalizacji z pozostałymi bramkarzami.
– Tutaj każdy mecz jest ważny. Podczas mojej gry w Krakowie bywały mecze, na które należało się skupić jakby to były spotkania rozgrywek play-off. W tej lidze nie ma słabych drużyn więc koncentracja jest bardzo ważna. Nie jest to już ten wiek bym czuł presję. Mamy trzech bramkarzy. Michał Czernik jest bardzo dobrym bramkarzem, który na pewno nie boi się wejść do bramki w trudnych momentach spotkania – zaznaczył Radziszewski.
Dotychczasowe mecze nie do końca wyglądają tak, jak oczekiwali tego sympatycy sosnowieckiego zespołu.
– Wszyscy się starają w każdym meczu. Wiadomo, że są nam potrzebne te punkty. We wtorek graliśmy z dotychczasowo teoretycznie najsłabszym rywalem nie licząc SMS. Początek meczu nie wyglądał źle. Szybko strzeliliśmy bramkę, jednak Unia szybko dwukrotnie doprowadziła do wyrównania. W drugiej tercji najpierw niepotrzebna kara za wystrzelony krążek, chwilę później moje niepotrzebne przewinienie spowodowały, że szybko straciliśmy dwie kolejne bramki niemal takie same. Nie możemy robić takich błędów w obronie, gdzie zawodnik drużyny przeciwnej wjeżdża przed naszą bramkę i ma bardzo dużo miejsca do oddania strzału. My żeby dostać się pod bramkę przeciwnika musimy się bardzo namęczyć. Osłabienia bronimy nieźle gdy przeciwnik rozgrywa krążek przy niebieskiej linii, a tracimy bramki po strzałach z bliskiej odległości – podsumował wtorkowy mecz Radziszewski.
Komentarze