Unia przeszła próbę charakteru (WIDEO)
Hokeiści Unii Oświęcim pokonali na własnym lodzie Zagłębie Sosnowiec 5:2 i tym samym awansowali do ćwierćfinału play-off, w którym zmierzą się z Tauronem KH GKS-em Katowice.
– Widzieliśmy, że jest to dla nas mecz o „być albo nie być”. Chcieliśmy się zrehabilitować za piątkową porażkę i od samego początku rzuciliśmy się do ataku – powiedział Jakub Šaur, który już w 28. sekundzie spotkania popisał się potężnym uderzeniem spod linii niebieskiej i zaskoczył Rafała Radziszewskiego.
Biało-niebiescy poszli za ciosem i w 3. minucie podwyższyli prowadzenie. Juha Kiilholma wygrał wznowienie i od razu podjechał, by zasłonić pole widzenia Radziszewskiemu. Iiro Vehmanen pociągnął z nadgarstka, a guma znalazła się w bramce.
Chwilę później fiński defensor popisał się też fantastyczną interwencją w defensywie, gdy za pomocą wślizgu zablokował uderzenie Błażeja Salamona. Później oświęcimianie wyprowadzili kontrę, którą na trzeciego gola zamienił Peter Tabaček. Był to piorunujący początek w wykonaniu gospodarzy.
Po przerwie prowadzenie mogli podwyższyć jeszcze Andrej Themár i Martin Przygodzki, którzy wyprowadzili groźne kontry, jednak zabrakło im odrobiny szczęścia i precyzji.
Przebudzenie
W 27. minucie sosnowiczanie przez 20 sekund grali w podwójnej przewadze, wszak na ławce kar przebywali Adrian Kowalówka i Peter Bezuška. Po powrocie do gry pierwszego Michal Fikrt nie zdołał zatrzymać uderzenia Tomasza Kozłowskiego.
Oświęcimianie chwilę później zdobyli czwartego gola. Kolejny raz z linii niebieskiej przymierzył Jakub Šaur, a Juha Kiilholma zmienił tor lotu krążka. Prowadzący to spotkanie Przemysław Kępa i Tomasz Radzik udali się na oglądanie zapisu wideo. Po krótkiej analizie rozłożyli ręce i oznajmili, że gol został zdobyty w nieprawidłowy sposób, a konkretnie łyżwą.
Sosnowiczanie nie zamierzali rezygnować i w 32. minucie dobrą okazję miał Tomáš Káňa, ale nie zdołał unieść krążka nad Michalem Fikrtem, który miał coraz więcej pracy. Dwie minuty później podopieczni Marcina Kozłowskiego ponownie trafili do siatki, a zasłużone gratulacje od swoich kolegów odebrał David Turoň. Tuż przed przerwą mógł być remis, ale sytuacji sam na sam z Fikrtem nie wykorzystał Káňa.
Odwdzięczył się trenerowi
Trzecia tercja zapowiadała się więc niezwykle ciekawie. Akcje przenosiły się spod jednej bramki pod drugą. Aż w końcu w 52. minucie z lewego skrzydła do środka zjechał Patryk Malicki i strzałem w bliższe okienko zaskoczył Rafała Radziszewskiego.
– Czy był to najładniejszy z goli, jakie strzeliłem do tej pory? Chyba nie. Niemniej była to najważniejsza bramka w mojej dotychczasowej przygodzie z hokejem – zaznaczył 23-letni napastnik. – Cieszę się, że udało mi się trafić do siatki, bo zagrałem dopiero od trzeciej tercji.
Później sosnowiczanie w jednej zmianie złapali dwa wykluczenia, ale oświęcimianie nie wykorzystali gry w podwójnej przewadze.
W końcówce trener gości, mając wznowienie w tercji obronnej oświęcimian, wycofał bramkarza i wprowadził do gry dodatkowego napastnika. Jednak ten ryzykowny manewr nie przyniósł zamierzonego efektu. Ba, przyczynił się do straty piątej bramki. Zwycięstwo i awans do ćwierćfinału play-off przypieczętował Jan Daneček.
Powiedzieli po meczu:
Marcin Kozłowski, trener Zagłębia: – Bardzo zły początek. W drugiej tercji wróciliśmy do gry i przy stanie 2:3 mieliśmy kilka dobrych szans, by wyrównać. Niestety nie wykorzystaliśmy ich, a później popełniliśmy błąd w kryciu, który skutkował stratą czwartego gola. Piąty padł do pustej bramki. Gratuluję Unii zwycięstwa.
Witold Magiera, trener Unii: – Cieszę się bardzo, że wygraliśmy ten mecz, bo była to ciężka przeprawa. Gratuluję Zagłębiu, że zagrali trzy niezłe batalie.
Wrócę jeszcze do ostatniego spotkania w Sosnowcu. Dziś rano powiedzieliśmy sobie o nim wiele gorzkich słów. Powiedziałem chłopcom prosto w oczy, że „przewieźli się” po tym meczu, oczywiście nie umniejszając drużynie Zagłębia. Miałem nadzieję, że dziś moi zawodnicy pokażą, że mają charakter, chcą wygrywać i będzie to widać podczas każdej zmiany. Pokazali, choć pojawiały się przestoje, ale najważniejsze, że wygraliśmy.
Unia Oświęcim – Zagłębie Sosnowiec 5:2 (3:0, 0:2, 2:0)
1:0 - Jakub Šaur - Andrej Themár, Iiro Vehmanen (00:28),
2:0 - Iiro Vehmanen - Juha Kiilholma (02:24),
3:0 - Peter Tabaček - Martin Przygodzki, Juha Kiilholma (04:50),
3:1 - Tomasz Kozłowski - Łukasz Podsiadło (26:50, 5/4),
3:2 - David Turoň - Tomáš Káňa, Filip Stoklasa (34:00, 5/4),
4:2 - Patryk Malicki - Sebastian Kowalówka, Kamil Paszek (51:17),
5:2 - Jan Daneček - Sebastian Kowalówka, Kamil Paszek (57:39),
Sędziowali: Przemysław Kępa, Tomasz Radzik (główni) – Paweł Kosidło, Wiktor Zień (liniowi).
Minuty karne: 10-6.
Strzały: 38-22.
Widzów: ok. 1800.
Unia: Fikrt – Vehmanen, Šaur (2); Tabaček, Kiilholma, Themár – Bezuška (4), König; Adamus, Trandin, Przygodzki – A. Kowalówka (2), Maciejewski; Piotrowicz (2), Daneček, S. Kowalówka oraz Paszek i Malicki.
Trener: Witold Magiera.
Zagłębie: Radziszewski – Turoň, Pavúk; Stoklasa, Káňa, Luka – Akimoto, Podsiadło (2); T. Kozłowski, Słaboń, Salamon – Charousek, Działo; Bucenko (2), Rutkowski, Bernacki – Horzelski, Gniewek; Stojek, Sikora, A. Jaskólski (2).
Trener: Marcin Kozłowski.
Komentarze