Kolejne kontrowersje. Tym razem w barażu PHL (WIDEO)
Nie tylko w fazie play-off jesteśmy świadkami kontrowersyjnych decyzji sędziowskich. Dziś przyjrzymy się dwóm sytuacjom z barażowego meczu Orlika Opole z Naprzodem Janów (3:5).
Na początek sytuacja z 59. minuty. Skrzydłowy Orlika Alexis Svitac starał się przyjąć krążek, ale został twardo zaatakowany od tyłu przez Michała Gryca. Opolski napastnik z impetem uderzył w bandę i złamał kość nosową. Miał także sporo problemów z podniesieniem się z lodu.
Gryc za to zagranie został ukarany karą meczu za atak z tyłu (artykuł123 punkt iii).
Warto też zaznaczyć, że Gryc – zgodnie z obowiązującym karomierzem – został ukarany też automatycznie trzymeczowym zawieszeniem. Trudno z tą decyzją polemizować, choć opolanie domagali się sześciu spotkań przymusowej pauzy.
– Kara meczu została nałożona słusznie. Zgodnie z karomierzem za przewinienie z tego artykułu zawodnik otrzymuje zawieszenie na trzy mecze. Oczywiście spotkanie z Polonią Bytom, który zostało zweryfikowane jako walkower na korzyść Naprzodu, nie jest wliczane do kary – wyjaśniła Marta Zawadzka, komisarz PHL.
Kontrowersje wywołało także wydarzenie z 43. minuty. W sytuacji sam na sam z Jarosławem Nobisem znalazł się Krzysztof Bryk, który był delikatnie uderzony kijem przez Kima Miettinena. Później w bramkę wpadł Gieorgij Ostapczuk i to właśnie za to zagranie sędzia Przemysław Gabryszak podyktował rzut karny. Czy słusznie? Z odpowiedzią przychodzą przepisy.
Krótko mówiąc, sędzia popełnił błąd. Ostapczukowi należały się co najwyżej dwie minuty karne, ale na polskich taflach widzieliśmy sytuacje bardziej ewidentne (powodowane przez bramkarzy), a które nie kończyły się nałożeniem wykluczenia. Przyznanie rzutu karnego za poruszenie bramki w 43. minucie jest po prostu niedopuszczalne.
Na sam koniec dodajmy, że rzut karny ze stoickim spokojem wykorzystał Marcin Jaros, podwyższając wynik spotkania na 4:2.
Komentarze