Udany rewanż tyszan (WIDEO)
Wyrównany bój toczyły dziś ekipy GKS-u Tychy i GKS-u Katowice. Tym razem to tyska ekipa była lepsza o jedną bramkę, a końcowy wynik to 2:1. Tym samym tyszanie skutecznie zrewanżowali się za porażkę w Katowicach.
Szachy
Obie drużyny dysponują silnym, wyrównanym składem i ten fakt był widoczny już od samego początku tego spotkania. Gra toczyła się głównie w strefie neutralnej, a zawodnicy obu ekip sporadycznie tworzyli sytuacje bramkowe. Obraz spotkania przypominał nieco hokejowe szachy. Nikt nie chciał podjąć ryzyka, ale też każdy uważał, aby nie popełnić błędu. Okazje były, ale w znikomej ilości. Trzeba też przyznać, że dobrze radzili sobie też obaj golkiperzy. Robin Rahm popisał się przy uderzeniach Alaksandra Jeronaua czy Bartosza Ciury, zaś John Murray zatrzymał Teddy'ego Da Costę oraz Tadeja Čimžara. Pierwsza tercja zakończyła się więc sprawiedliwym wynikiem bezbramkowym.
Druga tercja wyglądała bardzo podobnie do pierwszej, choć więcej z gry mieli gospodarze. To oni tworzyli sobie dogodniejsze okazje. W 27. minucie gry Michael Cichy stanął oko w oko z bramkarzem, ale lepszy okazał się właśnie katowiczanin. W 30. minucie gry Denis Akimoto wrzucił krążek w kierunku zasłoniętego Robina Rahma, który instynktownie odbił gumę i znów uratował skórę kolegom. Następnie Christian Mroczkowski w świetnym stylu minął rywali i oddał mocny, niespodziewany strzał, lecz tym razem to poprzeczka uratowała gości przed utratą bramki.
Co się odwlecze, to nie uciecze
W końcu doczekaliśmy się pierwszego trafienia w tym meczu. W 35. minucie gry Alaksandr Jeronau potężnym strzałem z niebieskiej zaskoczył Robina Rahma i otworzył wynik spotkania. Gospodarze mogli jeszcze odskoczyć rywalom, ale Michael Cichy nie zdołał pokonać katowickiego golkipera. Jednobramkowe prowadzenie mistrzowie Polski utrzymali do końca tercji.
Po drugiej przerwie mogliśmy zobaczyć już nieco bardziej otwartą grę. Katowiczanie mieli sporo sytuacji, ale fantastycznie między słupkami spisywał się „Jasiek Murarz”. Z każdą minutą goście coraz mocniej atakowali. W 44. minucie gry krążek obił obramowanie tyskiej bramki po strzale Grzegorza Pasiuta. Pięć minut później kapitan GieKSy wykazał się większym sprytem od tyskiego bramkarza i pokonał go w zamieszaniu podbramkowym.
Mecz ponownie się wyrównał, choć już częściej mogliśmy oglądać groźne akcje podbramkowe. Pod koniec tercji więcej z gry mieli katowiczanie i wydawało się, że bramka dla gości wisi w powietrzu. Strzelali Nestori Lähde czy Teddy Da Costa, ale i tym razem świetnie spisał się Murray. To właśnie swojej „ostatniej instancji” tyszanie mogą zawdzięczać dzisiejszy rezultat.
W 58. minucie gry Bartłomiej Jeziorski urwał się obrońcom rywali i oddał silny, mierzony strzał w krótki róg. Robin Rahm tym razem musiał skapitulować. Po tej bramce Risto Dufva zdecydował się wziąć czas i zastosował manewr z wycofaniem bramkarza. Ten zabieg nie przyniósł efektów, więc pełna pula została w Tychach.
Powiedzieli po meczu:
Piotr Sarnik, drugi trener GKS-u Katowice: – Uważam, że mecz był bardzo dobry. Było dużo walki, jak to w derbach, a obie drużyny miały swoje sytuacje. Tyszanie strzelili bramkę w przewadze. Nam się to nie udaje i co mecz mamy z tym problemy. Dzisiaj mamy przykład, że gol w przewadze ustawił wynik meczu. W grze 5 na 5, były okresy, w których to my prowadziliśmy grę, a były momenty, gdzie to rywale mieli inicjatywę.
Andrej Husau, trener GKS-u Tychy: – Jestem bardzo zadowolony z wyniku. Co do stylu to powiem, że lepiej brzydko wygrywać niż pięknie przegrywać. Jeśli chodzi o aspekt fizyczny to mam na ten temat swoje zdanie. Otóż ktoś bardzo mądry w polskim związku ułożył nam taki terminarz rozgrywek, że każda drużyna z którą gramy ma wolne. My graliśmy w Krakowie, Katowice miały wolne. Gramy z Katowicami, dziś odpoczywa Podhale. W meczu z Podhalem odpoczywa Jastrzębie. Nie rozumiem kto i dlaczego tak zrobił. To jest wbicie wideł w plecy moim zawodnikom. W pierwszej rundzie graliśmy na świeżości, teraz już mamy mniej tych sił. Goście dziś grali lepiej w forcheckingu, między innymi dlatego, że mieli więcej sił. Ja nie mam tu koni. Tu są żywi ludzie, którzy ciężko pracują i ja ich za to szanuje. Jutro zawodnicy mają wolne i będziemy się przygotowywać na świeżutką drużynę Podhala.
GKS Tychy - GKS Katowice 2:1 (0:0, 1:0, 1:1)
1:0 - Alaksandr Jeronau - Jarosław Rzeszutko, Adam Bagiński (15:39, 5/4)
1:1 - Grzegorz Pasiut - Miika Franssila, Teddy Da Costa (47:57)
2:1 - Bartłomiej Jeziorski - Bartłomiej Pociecha (57:13)
Sędziowali: Paweł Breske, Włodzimierz Marczuk (główni) - Wojciech Moszczyński, Sławomir Szachniewicz (liniowi).
Strzały: 25-26.
Minuty kar: 6-4.
Widzów: 2000.
GKS Tychy: Murray - Jeronau, Akimoto; Jefimienko, Komorski(2), Klimienko(2) - Kotlorz(2), Bryk; Jeziorski, Galant, Witecki - Pociecha, Ciura; Mroczkowski, Cichy, Szczechura - Bizacki, Kogut, Bagiński, Rzeszutko, Gosciński
Trener: Andrej Husau
GKS Katowice: Rahm - Čakajik, Devečka; Da Costa(2), Pasiut, Kolusz - Franssila, Wajda; Lahde, Makkonen, Turtiainen - Salmi, Jaśkiewicz; Michalski, Uski, Čimzar - Tomasik, Krawczyk; Krężołek, Starzyński(2), Paszek
Trener: Risto Dufva
Komentarze