Wiceprezes PZHL zawiedziony frekwencją. „Za 20 złotych można kupić paczkę pampersów”
Reprezentacja Polski rozegrała już dwa spotkania w ramach turnieju EIHC o Puchar Niepodległości. W obu na trybunach zasiadła tylko garstka kibiców. Dlaczego tak się stało? Wyjaśnił to Robert Walczak, wiceprezes Polskiego Związku Hokeja na Lodzie.
Po wczorajszym meczu z Japonią szerokim echem odbiły się słowa Arona Chmielewskiego, które wypowiedział na łamach naszego portalu. Polski napastnik stwierdził, że czuje się zniesmaczony organizacją turnieju w swoim rodzinnym mieście.
– Za brak plakatów i tego typu promocji odpowiedzialni jesteśmy my, czyli środowisko PZHL i PHL. Środki zdecydowaliśmy się przeznaczyć na inny rodzaj promocji, którą też ograniczyliśmy. Liczyliśmy, że uda nam się ściągnąć ludzi poprzez stacje radiowe, portale internetowe czy też gazety – powiedział portalowi trojmiasto.pl Robert Walczak, wiceprezes PZHL.
Wielu kibiców uważa, że jak na turniej towarzyski to ceny biletów są za wysokie. Jakby tego było mało więcej fanów oglądało z wysokości trybun mecz Polskiej Hokej Ligi Lotos PKH Gdańsk – Kadra PZHL.
– Jeśli chodzi o ceny biletów, to ustalała je Polska Hokej Liga - organizator turnieju, po konsultacjach. Ustaliliśmy ceny, w sprzedaży internetowej, od 12 zł. Tam bilet ulgowy kosztował właśnie wspomniane 12 zł, poza tym dzieci do lat 7 wchodziły za darmo, a bilet normalny na cały dzień, przypomnijmy, że na dwa mecze - 27 zł – wyjaśniał Walczak.
Podkreślał też, że na większości imprez rozgrywkowych w dniu wydarzenia bilety są droższe. Podał przykład, że wejściówka na mecze Lotosu PKH Gdańsk kosztuje 25 zł.
– Ostatnio sprawdzałem i w jednym z dyskontów za 20 zł można kupić paczkę pampersów. Ten dyskont dodawał do tego jeszcze punkty na jakąś maskotkę - myśmy tego nie zrobili. Uważam, że płacenie 5, czy 10 zł za reprezentację Polski jest nie fair w stosunku do ludzi, którzy w niej grają – zaznaczył Walczak.
Komentarze