Worwa: Kibicom wielkie dzięki!
Jakub Worwa jest już po operacji rekonstrukcji więzadeł w kolanie. – Za sześć, siedem tygodni mam mieć zdjętą ortezę. Wtedy powinienem już coś lekko próbować się ruszać, ale o wejściu na lód nie ma mowy – powiedział utalentowany napastnik „Szarotek”.
Przede wszystkim Kuba jak się czujesz?
- Dziękuję, z dnia na dzień coraz lepiej. Najgorsza była pierwsza doba po operacji. Teraz już powoli wracam do sił.
Możesz przybliżyć dokładnie co się stało z Twoją nogą?
- W meczu z Tychami w Nowym Targu już w pierwszej tercji, jeden z rywali docisnął mnie do bandy przy naszym boksie. Poczułem ból w kolanie. Przeszkadzał mi on cały mecz, ale jakoś go dograłem do końca. Ból się jednak nasilił do tego stopnia, że na drugi dzień nie byłem w stanie poruszyć nogą. Pojechałem do szpitala. Po rezonansie wyszło że zerwałem więzadła krzyżowe, przednie i mam pękniętą łękotkę. Po konsultacji z lekarzem specjalistą w Krakowie, wiadome było że jedynym dla mnie ratunkiem, by w pełni odzyskać sprawność w kolanie jest operacja.
Jej koszt 15 tysięcy złotych w krótkim czasie pokryli kibice, którzy odpowiedzieli na apel klubu…
- I bardzo im za to wszystkim dziękuję. Z takim pomysłem wyszedł zarząd klubu, który zapewnił mnie, że znajdzie sposób, aby sfinansować moją operację. Powiem, że byłem mega zaskoczony tym z jaką to się spotkało rekcją w gronie kibiców. Kolejny raz pokazali, jacy są wielcy i wspaniali. Bez ich pomocy operacja pewnie odwlekła by się w czasie, a przy tego typu urazach nie jest to wskazane. Dlatego jeszcze raz wielkie dzięki dla naszych fanów.
Gdzie przeszedłeś operacje?
- W Krakowie, w szpitalu im. świętego Rafała. Wedle słów lekarzy, którzy mnie operowali wszystko się udało. Teraz już jestem w domu i powoli już zaczynam rehabilitację.
Optymistyczna wersja mówi, że kiedy wrócisz do treningów?
- Za 6, 7 tygodni mam mieć zdjętą ortezę. Wtedy powinienem już coś lekko próbować się ruszać, ale o wejściu na lód nie ma mowy. Dużo jednak zależy od tego co powie lekarz na konsultacji, którą mam za 2 tygodnie.
Psychicznie się pozbierałeś? Tak poważna kontuzja dla zawodnika, który dopiero jest na starcie swojej kariery, to zawsze duży cios…
- Rzeczywiście, po tym jak usłyszałem, że w tym sezonie już nie zagram, mocno się podłamałem. Pomogli mi rodzina, przyjaciele, koledzy z drużyny i przede wszystkim kibice. Teraz już wiem, że ta kontuzja wcale nie oznacza, końca mojej przygody z hokejem, tylko na chwilę ją zatrzymuje. Trudne chwile trzeba po prostu przeczekać, a przede wszystkim solidnie się zrehabilitować, by na przyszłość uniknąć tego typu urazu.
Rozmawiał: Maciej Zubek
Komentarze