Teraz dwa razy w Tychach
Po dwóch meczach w Nowym Targu półfinałowa rywalizacja pomiędzy Wojas Podhale a drużyną GKS Tychy przenosi się na Śląsk. Dziś (godz. 18:15 transmisja w TVP Sport) i jutro (18) na Stadionie Zimowym w Tychach dojdzie do pojedynków numer trzy i cztery.
Jak na razie bliżej awansu do finału są nowotarżanie, którzy wygrali oba mecze przed własną publicznością i w serii do czterech zwycięstw prowadzą już 2-0. Kluczem do sukcesu podopiecznych Milana Jancuski była w obu tych potyczkach przede wszystkim doskonała postawa w bramce Krzysztofa Zborowskiego i konsekwencje realizowane założenia taktyczne. Postawiliśmy na hokej defensywny i jak na razie przynosi to rezultat. W ciężkich chwilach pomaga nam Zbora, który jest w wysokiej formie. Liczę, że podobnie będzie w kolejnych meczach - powiedział opiekun "Szarotek".
W pierwszym pojedynku do wygranej gospodarzy poprowadził pierwszy atak, w której prym wiódł w niej strzelec dwóch bramek Marian Kacir. Z kolei w meczu drugim siłą ofensywną Wojasa Podhale była trzecia formacja a na bohatera spotkania wyrósł zdobywca decydującego trafienia Krystian Dziubiński, który zaliczył także efektowną asystę przy trafieniu Tomasza Malasińskiego. Warto też odnotować pierwsze, ale za to jakże cenne trafienie w lidze, zaledwie 19 letniego Kacpra Bryniczki. Niestety jak do tej pory zawodzi i to mocno drugi atak w składzie Kubenko – Voznik – Baranyk, który zatracił gdzieś skuteczność jaką prezentował w części zasadniczej. Oni mają duże rezerwy. Na razie grają dużo poniżej swoich możliwości, ale wierzę, że już od następnego spotkania zagrają na takim poziomie jaki prezentowali przez cały dotychczasowy sezon – liczy Jancuska.
Trener GKS Tychy Miroslav Ihnacak mimo dwóch porażek, wierzy, że losy rywalizacji jeszcze się odwrócą. To jeszcze nie koniec serii. Teraz wracamy do domu i koniecznie musimy wygrać oba najbliższe mecze. W tych dwóch pojedynkach w Nowym Targu nie graliśmy źle. Niestety zawiodła skuteczność. Dużo w naszej grze nie zmienimy, najważniejsze aby kończyć golem wypracowane sytuacje – powiedział Ihnacak. Szkoleniowiec tyszan szczególnie w pierwszym spotkaniu oburzony był pracą arbitrów. Na konferencji prasowej z jego ust posypały się pod ich adresem wulgaryzmy. Miał pretensje przede wszystkim o niesłuszne jego zdaniem wykluczenia dla jego podopiecznych.
W dwóch meczach goście zebrali aż 66 karnych minut jednak większość z nich była skutkiem albo nadmiernej ostrości w grze, albo niesportowego zachowania. Brylował w tym zwłaszcza dobrze znany w Nowym Targu, Frantisek Bakrlik, który na ławce kar odpoczywał łącznie aż 30 minut. Muszę się poważnie zastanowić czy postawię na niego w kolejnych meczach. Miał wzmocnić naszą siłę a na razie tylko nas osłabia. Nie pozwolę, żeby on uczył nas gry w hokeja. Jego faule i kary burzą grę innych formacji – zapowiedział po drugim pojedynku Ihnacak.
Jeżeli choć jedno z dwóch pojedynków w Tychach zakończy się wygraną gospodarzy to w środę dojdzie do kolejnego starcia ponownie na nowotarskim lodowisku.
(MZ)
Komentarze