Wygrało doświadczenie
Piątkowe spotkanie rozegrane w Hali Olivia od pierwszej do ostatniej minuty utrzymane było w bardzo szybkim tempie. Na przeciw ambicji i woli walki stanęła dyspozycja bramkarzy.
Pierwsza bramka już w drugiej minucie meczu wpadła na konto gości, kiedy po wycofaniu krążka na bulik Wołkowicz zagrał do Majkowskiego, a ten umieścił krążek w bramce Odrobnego. W kolejnych minutach Stoczniowcowi nie udało się wyprzeć gości z własnej tercji i tak już dwie minuty później Proszkiewicz podał wzdłuż bramki Odrobnego, a akcje wykończył Garbocz zdobywając drugą bramkę dla gości.
Trener Słowakiewicz poprosił o czas i starał się uspokoić zawodników Stoczniowca, jednak po wznowieniu obraz gry nie zmienił się i Stoczniowiec z trudem wyprowadzał krążek z własnej tercji.
W dziesiątej minucie meczu zawodnik drużyny gości Krzysztof Majkowski, usiadł na ławce kar po spowodowaniu upadku przeciwnika. Zawodnicy Stoczniowca natychmiast przystąpili do odrobienia strat. Mateusz Rompkowski strzelił na bramkę, Witek wypluł krążek, do którego dopadł Jarosław Rzeszutko i dobił z bliskiej odległości. Jest to pierwszy z trzech goli, które w tym dniu Stoczniowiec zdobył podczas gry w przewadze, co w dotychczasowych meczach nie było mocną stroną drużyny z Gdańska. Szybka gra obu drużyn skutkuje kolejną karą, tym razem Michał Kotlorz otrzymał 2 min. za przytrzymywanie. Minutę później po pięknie rozegranym zamku Mateusz Rompkowski podał do Vitka, a ten oddał silny strzał na bramkę. Witek odbił krążek - pechowo jednak prosto na kij Skutchana, który wywalczył wyrównującą bramkę dla Stoczniowca.
Druga połowa pierwszej tercji obfitowała przede wszystkim w kary. W ciągu jednej minuty na ławkę kar siadali kolejno: Proszkiewicz, Skutchan, Mateusz Rompkowski.
Tyska drużyna nie zmarnowała szansy grając w przewadze 4:3. Jakes podał krążek na środek pola, a osamotniony Bacul strzelił dokładnie pomiędzy parkanami Odrobnego i zmienił wynik na 2:3. Pierwsza tercja zakończy się karą dla Jakesa, powodującego groźnie wyglądający upadek Zachariasza.
W drugiej tercji rozpoczynający grę w przewadze Stoczniowiec, nie wykorzystał kolejnej okazji na wyrównanie wyniku - przede wszystkim z powodu mało dokładnych strzałów w kierunku bramki. Tychy po raz kolejny rozpoczęły oblężenie bramki Stoczniowca i pokonały Odrobnego w 24 minutcie meczu. Czwartą bramkę dla drużyny gości zdobywa Michał Garbocz – wybrany przez trenera zawodnikiem meczu. Jednak Stoczniowiec nie stracił animuszu i odpowiedział błyskawicznie, 14 sekund później kontaktową bramkę dla gospodarzy zdobył Josef Vitek i jak zwykle bardzo entuzjastycznie okazał swoją satysfakcję kibicom.
W połowie meczu na ławkę kar usiadł Ziółkowski, a okazji do umieszczenia krążka w siatce bramki nie zmarnował Krzysztof Śmiełowski. Minutę później, grający już w pełnym zestawieniu Stoczniowiec stracił kolejną, szóstą bramkę. Przemysława Odrobnego zastępuje Sylwester Soliński i rozpoczyna tę część meczu, która upływa pod hasłem „Solo show”. Grający jeszcze dwukrotnie w tej tercji w osłabieniu Stoczniowiec nie stracił do przerwy już żadnej bramki. Pod koniec drugiej tercji na ławkę kar siadają Sokół i Parzyszek. Ten pierwszy za ewidentne uderzenie kijem w kratę kasku Jarosława Rzeszutko, a drugi za atak kijem trzymanym oburącz. Stoczniowiec grający w przewadze 5:3, zatrzymał gości w ich tercji i zakończył swoje akcję bramką Smeji z podania Furo. Stoczniowiec zdobył swoją czwartą i jak się później okazało ostatnią w tym meczu bramkę. Do końca tercji Tyszanie zasypują strzałami Solińskiego, ale wydaje się, że nikt nie jest go dziś w stanie pokonać.
Trzecia tercja w nieznacznym stopniu zwolniła, ale choć zawodnikom nie można było odmówić woli walki i ambicji, wynik wciąż nie ulegał zmianie. Równa wymiana ciosów stanęła na przeciw doskonałej dyspozycji bramkarzy. W ostatniej minucie meczu kiedy i tak gasną nadzieje kibiców Stoczniowca na zmianę wyniku, Tychy mówią ostatnie słowo i niecałe pół minuty przed ostatnią syreną Paciga strzela siódmą bramkę dla Tychów w sytuacji sam na sam. Mecz kończy się wynikiem 4:7, a Tychy wywożą z Gdańska kolejne 3 punkty.
Jan Vavreczka (GKS Tychy)- Kiedy zdobyliśmy dwubramkową przewagę staliśmy się mniej ostrożni. Szczerze mówiąc zaskoczyło nas, że drużyna gospodarzy grała tak dobrze. Chciałem grac na 4 piątki, ale udało się to tylko w I tercji. Potem przeszliśmy 3 piątki, żeby zwiększyć tempo. Powiedzieliśmy sobie w szatni, że czeka nas jeszcze 10 godzin jazdy do domu i głupio będzie wracać bez punktów.
Andrzej Słowakiewicz (Energa Stoczniowiec) – Gramy bardzo młodym składem. Mamy 9 młodych zawodników, a ośmiu z nich po raz pierwszy gra w drużynie seniorskiej. Dziś przed meczem widziałem, że zawodnicy są zdenerwowani, co sprawiło, że dwie pierwsze bramki wpadły po naszych błędach. Tychy to drużyna z ogromnym doświadczeniem, szanująca każdy krążek, u nas wciąż mało jest przeglądu gry, zbyt dużo niepotrzebnych fauli. Odrobny nie miał dziś dnia, tak się zdarza. Choć nie winię nikogo personalnie obrona też popełniała błędy. Pracowaliśmy dużo nad grą w przewagach i było to już dzisiaj widać.Grając w przewadze pewniej podajemy, wiemy co zrobić z krążkiem. Przyznam, że nadal brakuje mi liderów i chciałbym ich znaleźć wśród starszych zawodników. Trzeba więcej wymagać od starszych, ale nie zawsze mogę w 100% na nich liczyć. Zdarza się, że w trudnych momentach młodzi wykazują więcej ambicji i woli walki, ale brak im jeszcze doświadczenia w grze, takiego właśnie jakim dysponuje drużyna tyska. Zawodnikiem meczu w mojej opinii był Sylwester Soliński.
Stoczniowiec: Odrobny (od 29 min. Soliński) - Smeja, Kwieciński; Skutchan, Rzeszutko, Vitek - Mat. Rompkowski, Maj; Strużyk, Zachariasz, Jankowski – Kantor, Skrzypkowski; Furo, M. Wróbel, B. Wróbel – Kabat, Benasiewicz; Chmielewski, Ziółkowski, Mac. Rompkowski.
GKS: Witek - Mejka, Śmiełowski; Bacul, Parzyszek, Paciga – Kotlorz, Jakes; Proszkiewicz, Garbocz, Woźnica – Sokół, Majkowski; Wołkowicz, Krzak, Bagiński - Krokosz, Matczak; Witecki, Galant, Maćkowiak.
Komentarze