Nad morzem horror z happy endem
Energa Stoczniowiec Gdańsk podejmował na swoim lodowisku Aksam Unię Oświęcim. Gospodarze, którzy po II tercji prowadzili już 3-0, sprawili swoim kibicom prawdziwy horror, w ciągu ostatnich 4 minut spotkania dwukrotnie dopuszczając unitów na odległość jednej bramki.
Mecz rozpoczyna się przy rozbudzonych apetytach zarówno kibiców, jak i zawodników Stoczniowca, którzy we wtorek pozbawili fotela lidera JKH GKS Jastrzębie. Jednak w pierwszych chwilach gra nie układa się po myśli gospodarzy. Dopiero w 10 minucie brzdęk słupka obitego gumą po strzale Maciejewskiego obwieszcza pierwszą poważną sytuację bramkową Stoczniowca. Po tym sygnale uaktywnia się Josef Vitek, który efektownymi akcjami próbuje otworzyć wynik spotkania. Aby go powstrzymać goście uciekają się do fauli, dając szansę gospodarzom na wykorzystanie liczebnej przewagi. Jednak Stoczniowcy nie potrafią złapać właściwego rytmu gry.
W Unii gra zbyt wielu doświadczonych zawodników, którzy nie pozwalają sobie na błędy i nie dają łatwo narzucić stylu gry - powiedział po meczu trener Stoczniowca, Andrzej Słowakiewicz. Nasi zawodnicy zbyt nonszalancko podeszli do tego spotkania, licząc, że skoro tak wysoko pokonali Jastrzębie - to z drużyną z końca tabeli poradzą sobie z łatwością. Niestety - taka postawa wpłynęła na obraz pierwszej tercji. Wreszcie w ostatnich minutach tercji Vitek wpycha gumę do oświęcimskiej bramki - jednaktym razem to on fauluje bramkarza gości, Szydłowskiego, i sędzia nie uznaje bramki.
Druga tercja wreszcie przynosi bramkę dla Stoczniowca. Już 54 sekundy po jej rozpoczęciu Bartłomiej Wróbel otwiera wynik, gdy guma przeciska się między parkanami Szydłowskiego. Parę minut później Skutchan marnuje wybitną okazję do podwyższenia wyniku, machając kijem nad krążkiem przed pustą bramką. W odpowiedzi koncertowo kiksują goście - Bucek i Adamus nie trafiają do pustej bramki, a Stachura nie wykorzystuje sytuacji sam na sam z Solińskim.
Mecz nareszcie nabiera tempa, rekompensując kibicom mało emocjonującą pierwszą tercję. Przypieczętowaniem dobrej gry są zdobyte w ciągu 20 sekund dwie bramki dla Stoczniowca. Najpierw z 4 metra Furo nie daje szans Szydłowskiemu - a tuż po wznowieniu Marek Wróbel wykorzystuje błąd oświęcimskiego bramkarza i w pełnym pędzie strzela w okienko tuż zza niebieskiej.
Ta sytuacja wyraźnie rozjusza trenera Unii, który błyskawicznie bierze czas, po którym w bramce gości pojawia się Stańczyk. Goście rzucają się do odrabiania strat, i na minutę przed końcem drugiej tercji krążek ląduje w bramce gospodarzy. Jednak w bramce razem z gumą ląduje również bramkarz gospodarzy i napastnik gości - i - aby ustalić kolejność zdarzeń - sędzia udaje się na analizę zapisu wideo. Po krótkiej chwili wraca na taflę rozkładając ręce - na swoją pierwszą bramkę w tym meczu Unici muszą jeszcze zaczekać.
Trzecią tercję obie drużyny rozpoczynają w bojowych nastrojach, a na tafli w Gdańsku kibice oglądają niezłe widowisko. Szybka gra wreszcie przynosi bramkę gościom, a na listę strzelców wpisuje się Bucek. Unici ambitnie walczą na lodzie, jednak nie ustrzegają się fauli. Po jednym z nich - gdy na ławce kar siedzi Gallo - strzałem w długi róg swoją drugą bramkę w meczu zdobywa Marek Wróbel. Goście odpowiadają błyskawicznie - po strzale Tabacka Soliński odbija krążek, który spada wprost na kij Wojtarowicza. Ten dopełnia formalności wbijając gumę w pusty narożnik bramki.
Gospodarze starają się szybko powiększyć przewagę - ale to goście zdobywają kolejną bramkę. Bucek wyprowadza kontrę, przed bramką zagrywa idealnie na kijnajeżdżającego na wolny słupek Badzo, który wpycha gumę do pustegonarożnika bramki. Gdy do końca meczu zostają 2 minuty z oświęcimskiej bramki zjeżdża Stańczyk - ale w Stoczniowcu na lodzie są w tym momencie dwaj profesorowie hokeja. Roman Skutchan przejmuje krążek, zagrywa do Josefa Vitka, który zwodem mija obrońcę i strzela do pustej bramki. Na trybunach słychać westchnienie ulgi - ale gdy pół minuty później Cinalski strzałem rozpaczy zdobywa czwartą bramkę dla Unii - ponownie robi się nerwowo na lodzie. Unici nie mają niczego do stracenia - więc ponownie zdejmują bramkarza - i ponownie zostają skarceni. Tym razem kontrę Stoczniowca wyprowadza Strużyk, a Marek Wróbel efektowną "kaczką" posyła krążek do bramki gości, przypieczętowując tym samym swojego hat-tricka.
Unici niemalże dogonili wynik, a po strzeleniu kontaktowej bramki na 4-3chwycili wiatr w żagle i losy spotkania w każdej chili mogły się jeszczeodwrócić. Jednak gdańszczanie do końca zachowali zimną krew i w sytuacjach, wktórych goście pozostawiali pustą bramkę - powiększali prowadzenie.Na początku dostosowaliśmy się do stylu gry przeciwnika - dlatego w pierwszej tercji nie graliśmy swojego hokeja - powiedział po spotkaniuMarek Wróbel. W przerwie się otrząsnęliśmy - i wynik 3-0 był tego najlepszym dowodem. W trzeciej tercji do naszej gry wkradło się dużo nerwowości, robiliśmy głupie błędy - i stąd ta nerwówka w końcówce spotkania.
Energa Stoczniowiec Gdańsk - Aksam Unia Oświęcim 6-4 (0-0, 3-0, 3-4)
1-0 B. Wróbel (M.Wróbel) 20.57
2-0 M. Furo (W.Jankowski, D. Maj) 38.16
3-0 M. Wróbel (B. Wróbel, P. Benasiewicz) 38.35
3-1 M. Bucek (M. Badzo, W. Stachura) 45.40
4-1 M. Wróbel (W.Jankowski, B. Wróbel) 51.37 (5 na 4)
4-2 W. Wojtarowicz (P. Tabacek) 52.37
4-3 M. Badzo (M. Bucek) 56.27
5-3 J. Vitek (R. Skutchan) 58.47
5-4 P. Cinalski 59.26
6-4 M. Wróbel (M. Strużyk) 59.45
Komentarze