Przerwana zła passa!
Nowotarżanie po trzymającym w napięciu do samego końca spotkaniu, pokonali faworyzowanego rywala, GKS Tychy 4:3, dzięki czemu przerwali fatalną passę kilku spotkań bez zwycięstwa!.
Obie drużyny do spotkania przystąpiły osłabione brakiem kilku zawodników, po stronie gospodarzy brakowało m.in. Sebastiana Łabuza czy Władysława Bryniczki, natomiast po stronie przyjezdnych nie wystąpił przede wszystkim Adrian Parzyszek.
Już pierwsza akcją przyjezdnych powinna im przynieść bramkę, ale Michał Garbocz, w sytuacji sam na sam nie zdołał pokonać leżącego już Tomasza Rajskiego, kilka sekund później z kontrą wyjechali nowotarżanie i nie zmarnowali doskonałej sytuacji dwa na jeden, Piotr Kmiecik zagrał krążek wzdłuż bramki do nadjeżdżającego Bartłomieja Neupauera, a ten silnym strzałem tuż na lodem nie dał żadnych szans Sobeckiemu. Trzy minuty później Kelly Czuy zdecydował się na bardzo mocne uderzenie z okolic bulika, które ostatecznie zatrzymało się na masce golkipera gości. W odpowiedzi, gdy miejsce na ławce kar zajmował Rafał Dutka, zamek szybko założyli tyszanie, lecz strzały Sokoła, oraz Jakesa mijały nowotarską bramkę. W siódmej minucie było już 2:0, po dokładnym strzale z linii niebieskiej Kamila Kapicy. Kilka chwil później kapitalnym atakiem ciałem popisał się kanadyjski napastnik Podhala, Kelly Czuy powalając na lód Woźnice, który to przez kilkanaście sekund nie mógł się podnieść z lodu. ”Szarotki” nie spuszczały z tonu czego efektem była kolejna bramka, Mateusz Michalski wykorzystał błąd bramkarza GKS-u dobijając strzał Neupauera z najbliższej odległości. Od tego momentu z większym animuszem zaczęli grać goście, ich akcję były składniejsze, oraz co raz groźniejsze, swoich sytuacji nie wykorzystywali Roman Simicek, Jakub Witecki czy ponownie Michał Garbocz, lecz żaden z ich strzałów nie znalazł drogi do bramki strzeżonej przez Tomasza Rajskiego.
Od początku drugiej części spotkania inicjatywę posiadali przyjezdni, lecz w żaden sposób nie mogli znaleźć sposobu na pokonanie popularnego ”Konia”, najbliżej dokonania tego był Adam Bagiński, lecz jego strzał z trzech metrów zatrzymał się pod leżącym bramkarzem Podhala. Gospodarze starali się wyprowadzać groźne kontry i po jeden z nich Marcin Kolusz, był bardzo bliski pokonania Sobeckiego strzałem z ostrego kąta, lecz ostatecznie ten drugi wyszedł górą z tego pojedynku. Pierwszą bramkę dla GKS-u Tychy uzyskał, Michał Woźnica, który to nieobstawiony na linii niebieskiej pojechał sam na sam z Rajskim i pięknym strzałem w okienko nie dał szans bramkarzowi Podhala. Bolączką obu drużyn w dzisiejszym spotkaniu były na pewno gry w przewagach, obie drużyny miało kilka okazji do grania podczas gry przeciwnicy grali z jednym zawodnikiem mniej, ale jakoś tego nie chciały wykorzystać. W ciągu ostatnich minut drugiej tercji obie drużyny stworzyły sobie sytuację bramkowe, lecz nie potrafiły ich wykorzystać, po stronie Podhala pudłowali Kmiecik, oraz Bryniczka, natomiast po stronie przyjezdnych chybili Simicek, który to nie trafił do pustej bramki z metra, oraz Bagiński.
Ostatnie dwadzieścia minut to znaczna przewaga przyjezdnych, którzy wykorzystywali zmęczenie gospodarzy, ograniczających się tylko do groźnych kontr. Już jedna z pierwszych akcji tyszan w trzeciej tercji mogła przynieść bramkę kontaktową, lecz brakło precyzji Michałowi Kotlorzowi, który to strzałem z niebieskiej starał się zaskoczyć Rajskiego. Kilka sekund później w odpowiedzi dogodną sytuację do zdobycia bramki zmarnował Marcin Kolusz obsłużony dobrym podaniem przez Czuy`a. W czterdziestej dziewiątej minucie, gdy to nowotarżanie grali z przewagą jednego zawodnika sam pomiędzy bulikami znalazł się Rafał Dutka i precyzyjnym strzałem ulokował ”gumę” tuż obok słupka bramki Sobeckiego. Na odpowiedź przyjezdnych nie musieliśmy długo czekać, gdyż minutę później drugą bramkę dla swojego zespołu zdobył Paweł Banachewicz, wykorzystując idealne dogranie zza bramki Radosława Galanta. W ciągu ostatnich minut z jeszcze większym animuszem do ataków ruszyli goście, stwarzając sobie sytuacje do zdobycia bramki, jednak wyręczył ich w tym Kelly Czuy, wykańczając poddanie z pod bandy jednego z tyskich hokeistów. Minutę przed zakończeniem spotkania szkoleniowiec GKS-u zdecydował się na manewr ze ściągnięciem bramkarza, lecz nie przyniósł on pożądanego efektu i ostatecznie to nowotarżanie wygrali 4:3
Komentarze