Aksam Unia wygrywa z beniaminkiem (VIDEO)
W meczu 19. kolejki Polskiej Ligi Hokejowej Aksam Unia Oświęcim pokonała na własnym lodzie Nestę Karawelę Toruń 5:1. - Z trzech punktów jesteśmy zadowoleni, ale jednocześnie żałujemy, że nie udało nam się odnieść okazalszego zwycięstwa - powiedział po meczu Sławomir Wieloch, drugi trener oświęcimian.
- Cóż ja mogę powiedzieć? Chyba tylko tyle, że wygrali lepsi. Nie jest mi wstyd za postawę moich chłopaków, bo choć z góry byli skazywani na wysoką porażkę, to potrafili postawić się rywalom - stwierdził Wiesław Walicki, który na spotkanie z Unią miał do dyspozycji 18 zawodników, w tym 9 młodzieżowców. - Z różnych powodów wypadła nam jedna formacja, ale krawiec tak kraje, jak mu... - dodał opiekun torunian.
Unici dominowali od samego początku, a bramki strzelali podczas gier w przewadze, w równowadze i w osłabieniu. Na prowadzenie wyszli w 7. minucie, po ładnej akcji Mikołaja Łopuskiego. Wychowanek Stoczniowca Gdańsk urwał się obrońcom gości i precyzyjnym strzałem w długi róg zmusił Plaskiewicza do kapitulacji. - Chcieliśmy szybko strzelić bramkę i ustawić sobie to spotkanie pod siebie - podkreślił 25-letni skrzydłowy. Prowadzenie podwyższył jego kolega z formacji - Radek Prochazka, który zmienił lot krążka po wrzutce Grzegorza Piekarskiego i kompletnie zmylił "Plastra".
Goście, schowani przez cały czas za podwójną gardą, pierwszą groźną akcję przeprowadzili dopiero przed przerwą. I od razu zmniejszyli straty! Kamil Kalinowski podaniem zza bramki obsłużył swojego młodszego brata Michała, a ten mierzonym strzałem w okienko zaskoczył Przemysława Witka. - Dobrze, że prowadziliśmy wtedy dwoma golami, bo znów musielibyśmy zaczynać od nowa - powiedział oświęcimski golkiper. - Na szczęście w drugiej tercji panowaliśmy już nad wydarzeniami na lodzie i wykorzystywaliśmy niemal każde potknięcie torunian - dodał Witek.
W 22. minucie było już 3:1, a zasłużone gratulacje od swoich kolegów odebrał Radek Prochazka, który najszybciej dojechał do odbitego krążka i wjechał z nim do bramki.
Niewątpliwie okrasą meczu była indywidualna akcja Roberta Krajcziego, po której zdobył czwartego gola dla Unii. Słowacki skrzydłowy przejechał z gumą dobre trzydzieści metrów, omijając toruńskich defensorów jak slalomowe tyczki, i ze stoickim spokojem pokonał bramkarza gości.
Wynik spotkania na 15 sekund przed końcem drugiej odsłony ustalił Lukasz Rziha, który dojechał do 40 metrowego podania Miroslava Zatki i precyzyjnym uderzeniem "z klepy" umieścił krążek w siatce.
W ostatnich dwudziestu minutach torunianie mogli zmniejszyć straty. - Mieliśmy kilka dogodnych sytuacji, ale Przemek Witek dobrze wybronił kilka kąśliwych uderzeń. W 56. minucie sędzia przyznał nam nawet rzut karny, ale niestety Marmurowicz nie potrafił go wykorzystać - ocenił Wiesław Walicki, trener Nesty Karaweli.
- Przyznam szczerze, że nie wiedziałem, dlaczego arbiter zdecydował się na podyktowanie karnego. Gdy go o to zapytałem, odpowiedział mi, że Mirek Zatko nieprzepisowo powstrzymywał szarżującego Arkadiusza Marmurowicza. Na szczęście udało mi się obronić jego strzał - wyjaśnił bramkarz oświęcimian.
Aksam Unia Oświęcim - Nesta Karawela Toruń 5:1 (2:1, 3:0, 0:0)
Aksam Unia:
Nesta:
Sędziowali:
Kary:
Widzów:
Komentarze