Unia lepsza o jedną bramkę
Hokeiści Zagłębia po raz kolejny przegrali przed własną publicznością. Mimo ambitnej gry sosnowiczan to zawodnicy z Oświęcimia po końcowej syrenie cieszyli się z trzech punktów.
Mecz bardzo dobrze rozpoczęli goście, których ciągłe ataki zaowocowały bramką Wojciecha Wojtarowicza w 8 minucie spotkania. Napastnik Unii wykorzystał podanie Marcina Jarosa i strzałem przy słupku otworzył wynik spotkania. Gospodarze dwukrotnie mogli doprowadzić do wyrównania, lecz swojej szansy nie wykorzystał Robert Kostecki, któremu w klarownej sytuacji pękł kij i nie zdołał skierować krążka do odsłoniętej przez Przemysława Witka bramki. Dużo większą precyzją na początku drugiej odsłony popisał się Mikołaj Łopuski, który w 21 minucie podwyższył prowadzenie przyjezdnych.
- Grając po pięciu obie drużyny prezentowały podobny hokej. Pierwsza tercja była dobra w naszym wykonaniu. Siedem minut drugiej również graliśmy dobrze, lecz później zaczęliśmy łapać niepotrzebne kary – komentował przebieg spotkaniu trener Unii, Charles Franzén.
Mimo liczebnej przewagi na lodzie hokeistom Zagłębia nie udało się zdobyć bramki w tej odsłonie głównie dzięki dobrze spisującemu się między słupkami Witkowi.
- Był to mecz bramkarzy. Na pewno należy pochwalić Przemka, który bronił dzisiaj fenomenalnie – chwalił kolegę z drużyny Marcin Jaros.
Dobry spotkanie po drugiej stronie tafli rozegrał również Bartłomiej Nowak, który w 35 minucie leżąc już na lodzie zdołał zatrzymać strzał Łopuskiego.
- Bezapelacyjnie najlepszy zawodnik w naszej drużynie. W drugiej tercji zagraliśmy chwilami zbyt ofensywnie i zapominaliśmy o obronie, na szczęście mieliśmy Bartka. Mecz był na styku, a wygrywa zawsze ten, kto zdobędzie jednego gola więcej – mówił po meczu szkoleniowiec miejscowych, Krzysztof Podsiadło.
W ostatniej tercji goście starali się kontrolować przebieg spotkania. Zagłębie mimo gry do ostatnich sekund tylko raz znalazło sposób na pokonanie Witka, który skapitulował w 42 minucie po strzale Andrzeja Banaszczaka.
- W trzeciej staraliśmy się utrzymać wynik i ostatecznie się udało. Jestem zadowolony, gdyż wywalczyliśmy komplet punktów. To był bardzo trudny mecz, mieliśmy dużo szczęścia w końcówce. Na szczęście przeciwnik nie strzelił drugiego gola – zakończył Franzén.
Komentarze