Niespodzianka była blisko
Ambitnie grający zawodnicy Nesty Karawela bliscy byli sprawienia niespodzianki w starciu z JKH GKS Jastrzębie, ale ostatecznie wyżej notowani podopieczni Jiriego Reznara wygrali 3:2 po trafieniu Adriana Labrygi w trzeciej tercji.
W meczu z Jastrzębiem zespół Nesty Karawela faworytem nie był, ale początek spotkania zadziwił wszystkich zgromadzonych na Tor-Torze. Już pierwsza ofensywna akcja duetu Milan Baranyk – Przemysław Bomastek kończy się celnym strzałem kapitana zespołu toruńskiego. Goście zaskoczeni nieoczekiwanym początkiem długo nie mogli zagrozić bramce Michała Plaskiewicza. W czwartej minucie ładna dwójkowa akcja Kulasa z Kąkolem kończy się strzałem tego pierwszego, ale toruński golkiper nie dał się pokonać. Dwie minuty później bramce byłych kolegów z zespołu zagroził Bartosz Dąbkowski, ale „Plaster” nie dał się pokonać. W 9 minucie Milan Baranyk przejął krążek w tercji neutralnej pomknął na bramkę Kamila Kosowskiego, pierwszy strzał Baranyk odbił jeszcze bramkarza gości, ale przy dobitce był bezradny i gospodarze prowadzili już 2:0. W kolejnych minutach torunianie przeżywali ciężkie chwile, gdyż najpierw na karę odesłany został Toms Bluks a później Michał Smeja i broniący się w czwórkę gospodarze przeżywali ciężkie chwile. Co chwilę musiał wykazywać się toruński bramkarz, ale w pierwszej tercji nie dał się pokonać i gospodarze prowadzili 2:0.
Od początku drugiej odsłony do zdecydowanych ataków przystąpili goście, którzy zmotywowani przez swojego trenera Jiriego Reznara nie przypominali źle grających w pierwszej odsłonie. W 22 minucie trzy kapitalne interwencje zaliczył Michał Plaskiewicz, na którego goście nie mogli znaleźć sposobu. W 26 minucie gospodarze mogli a wręcz powinni podwyższyć na 3:0. Przez 105 sekund grali w podwójnej przewadze, ale tym razem bramkarz gości nie dał się pokonać broniąc groźne strzały torunian. Niewykorzystane przewagi szybko obróciły się przeciwko gospodarzom i w 31 minucie do odbitego krążka przez Plaskiewicza dopadł Arkadiusz Kąkol i zdobył bramkę kontaktową dla przyjezdnych. Trzy minuty później gospodarze powinni wyjść na dwu-bramkowe prowadzenie, ale doskonałego podania od Arkadiusza Marmurowicza na bramkę nie potrafił zamienić Marek Wróbel. Po raz kolejny powiedzenie że nie wykorzystane sytuacje się mszczą zostało wcielone w życie przez jastrzębian. W 37 minucie z najbliższej odległości Patryk Kogut pokonał Plaskiewicza i po 40 minutach był remis 2:2.
Trzecią tercję lepiej rozpoczęli gospodarze, grali nawet w przewadze, ale nie potrafili pokonać Kamila Kosowskiego. W miarę upływu czasu do głosu częściej dochodzili jastrzębianie. W 50 minucie analiza wideo potrzebna była do tego by sprawdzić czy Szymon Marzec pokonał Plaskiewicza. Ostatecznie sędzia Wolas na ekranie monitora bramki nie zobaczył. Dwie minuty później wszyscy zobaczyli za to piękny strzał Adriana Labrygi i bezradność Plaskiewicza gdy krążek zatrzepotał w jego siatce po raz trzeci. Gospodarze imali się różnych sposobów by doprowadzić do dogrywki. Z bliska próbował Marmurowicz, z daleka Bluks a także trener Lechocky wycofując bramkarza sprawił że torunianie grali w sześciu na czterech. Niestety Kosowski był już nie do pokonania, a Jastrzębie po raz trzeci wygrało w Toruniu, ale tym razem przyszło z najwyższym trudem.
Nesta Karawela Toruń – JKH GKS Jastrzębie 2:3(2:0,0:2,0:1)
1:0 0:17 Bomastek – Baranyk
2:0 8:15 Baranyk
2:1 30:22 Kąkol – Ivicic ( w przewadze)
2:2 36:09 Kogut
2:3 52:00 Labryga – Lipina – Bordowski
Nesta: Plaskiewicz – Bluks, Koseda, Bomastek, Dzięgiel, Baranyk; Smeja, Gimiński, Wróbel, Pieniak, Jankowski; Porębski, Lidtke, Gościmiński, Kuchnicki, Marmurowicz; Gaisins, Husak, Winiarski, K.Kalinowski, Chrzanowski.
JKH GKS: Kosowski – Labryga, Bryk, Danieluk, Lipina, Bordowski; Górny, Ivicic, Urbanowicz, Drzewiecki, Marzec; Rompkowski, Dąbkowski, Kulas, Kąkol, Strużyk oraz Pastryk, Kogut, Szczurek.
Sędziowali: Zbigniew Wolas oraz Mariusz Cudek, Mariusz Pilarski.
Komentarze