Jaros: Naszym priorytetem będą zwycięstwa we własnej hali
- Może personalnie nie jesteśmy najmocniejsi, ale mogę zapewnić, że nasz zespół będzie ambitnie walczył w każdym meczu. - powiedział nam Marcin Jaros, który w sezonie 2013/2014 będzie pełnił funkcję kapitana Aksam Unii Oświęcim.
HOKEJ.NET: - Jutro zainaugurujecie nowy sezon, zatem moje pytanie może być tylko jedno. Jaka atmosfera panuje w zespole?
Marcin Jaros, nowy kapitan Aksam Unii: - Nastroje są dobre, każdy z niecierpliwością czeka na ten mecz. Ale nie ma co się dziwić, bo nasz przymusowy odpoczynek od ligowego grania trwał zbyt długo.
Nie od dziś wiadomo, że nowy sezon dobrze rozpocząć od zwycięstwa…
- Zgadza się. Naszym priorytetem będą zwycięstwa we własnej hali.Mamy nadzieję, że w tych konfrontacjach naszym szóstym zawodnikiem będą kibice. Liczymy na nich.
Wasz jutrzejszy przeciwnik - Ciarko PBS Bank KH Sanok przed sezonem został gruntownie przebudowany. Jakie są najmocniejsze strony sanoczan?
- Myślę, że mają bardzo dobrych obcokrajowców. Nawet w sparingu, który z nimi graliśmy było widać, że zawodnicy zagraniczni ciągną ich grę. Sanoczanie przyjeżdżają tu po trzy punkty, ale muszą pamiętać, że nasz cel jest dokładnie taki sam.
Nie obawiacie się rywala, który niedawno poskromił 1928 KTH Krynica?
- Może i wynik poszedł w świat, ale każdy mecz jest inny. Słyszałem, że podczas spotkania było dużo spięć, dużo walki na lodzie, no ale taki jest teraz hokej. Na pewno czujemy respekt przed przeciwnikiem, ale to my gramy u siebie, więc to przeciwnik powinien nas się obawiać. Zrobimy wszystko, żeby z nimi wygrać.
W porównaniu z poprzednim rokiem, teraz wasza sytuacja jest bardziej stabilna...
- Rzeczywiście. Teraz jest zupełnie inaczej, mamy więcej spokoju i nie ma już takiej presji wyniku.
Wasz potencjał w porównaniu do zeszłego sezonu jest podobny, a jeśli do zespołu dołączy jeszcze dwóch doświadczonych defensorów, to wówczas będziecie mogli sporo namieszać...
- Może personalnie nie jesteśmy najmocniejsi, ale mogę zapewnić, że nasz zespół będzie ambitnie walczył w każdym meczu.
Nie da się jednak ukryć, że naszą piętą achillesową jest gra w destrukcji. Z tego, co wiem działacze razem z trenerami szukają doświadczonych defensorów. Ostatnio na treningach pojawił się Tomasz Jakesz, który przez kilka dobrych lat grał w GKS Tychy i na pewno będzie dużym wzmocnieniem naszej drużyny. Jestem przekonany, że młodzi zawodnicy będą mogli od niego się wiele nauczyć. Przydałby się jeszcze jeden taki gracz.
Ostatnio po Oświęcimiu krąży wiele plotek. Jedna z nich głosi o braku chemii na linii zawodnicy-sztab szkoleniowy…
- To tylko plotki, które z tego miejsca chciałbym zdementować. Współpraca na linii drużyna – trenerzy układa się bardzo dobrze. Do nas też docierały już podobne wiadomości, ale nie mają one nic wspólnego z rzeczywistością.
Jeśli już wywołałeś temat szatni… W piątek zostałeś wybrany kapitanem. Zabrałeś się już za porządki?
- Żadnych porządków nie będzie (śmiech). Wydaje mi się, że kapitan powinien po prostu trzymać drużynę w ryzach. Mam spokojne usposobienie, więc nie będzie ani krzyków, ani ostrych słów.
Dla mnie kapitanem dalej jest Jurek, choć pod koniec lipca doznał poważnej kontuzji. Moja rola ograniczy się do tego, by go godnie zastąpić. Ale nie potrafię odpowiedzieć, dlaczego zespół wybrał akurat mnie.
Może drużyna doceniła to, że w okresie przygotowawczym miałeś najlepiej ustawiony celownik? 8 bramek w 12 meczach musi robić wrażenie.
- Ja nawet nie wiem, ile tych bramek strzeliłem. Ale nie wydaje mi się, żeby miało to jakiś wpływ na decyzję kolegów. Po prostu jestem jednym ze starszych zawodników w drużynie. Tak, tak, latka lecą (śmiech).
Czego można wam życzyć przed sezonem?
- Na pewno tego, żeby kontuzje nas omijały, no i oczywiście zwycięstw. Każdy, kto gra w hokeja myśli tylko o wygrywaniu, dlatego jako drużyna chcielibyśmy sięgnąć po medal. Rodzaj kruszcu jest tutaj sprawą drugorzędną.
A w twojej głowie nie kołacze taka myśl, żeby jeszcze zagrać w reprezentacji?
- Decyzja w tej sprawie należy do trenera Igora Zacharkina. Miałem już okazję występować z orzełkiem na piersi, ale zdaję sobie sprawę z tego, że teraz wszyscy chcą stawiać na młodszych. Niemniej, jeśli szkoleniowcy kadry uznają, że mogę im się do czegoś przydać, to oczywiście nie odmówię.
Rozmawiał Radosław Kozłowski
Komentarze