Z wychowankami też można
Ciarko PBS Bank KH Sanok po 29 kolejkach Polskiej Hokej Ligi zajmuje drugie miejsce w tabeli. Swoją zasługę w tym mają odstawiani na bok w ostatnich latach wychowankowie sanockiego klubu. - Udowadniamy, że warto na nas stawiać. Z wychowankami w składzie też można wygrywać - mówią sanoczanie.
W ostatnich latach regularnie w sanockiej drużynie grał Bogusław Rąpała, Marek Strzyżowski czy też doświadczeni Wojciech Milan i Maciej Mermer. Pozostali wychowankowie klubu byli skutecznie odsuwani od składu. Obecnie w składzie regularnie występuje 10 zawodników, którzy pierwsze kroki stawiali na sanockim lodowisku. Zarząd klubu wraz ze sztabem szkoleniowym dał szansę powrotu do klubu Robertowi Kosteckiemu, Rafałowi Ćwikle, Mateuszowi Wiluszowi oraz Hubertowi Demkowiczowi. Regularnie gra Marcin Biały i Mateusz Skrabalak.
Rafał Ćwikła chyba najbardziej odczuł niechęć poprzedniego zarządu do rodzimych zawodników. Dopiero za trzecim podejściem odnalazł się w rodzinnym klubie. - Za poprzedniego zarządu podchodziłem do gry w Sanoku, gdzie się wychowałem dwukrotnie. Za każdym razem zostałem potraktowany jak niepotrzebny intruz. Za pierwszym razem, gdy wróciłem ze Szwecji, nawet mój poprzedni klub nie został poinformowany o moim transferze do Sanoka, choć tego wymagają przecież przepisy.
- Rozstałem się w niemiłej atmosferze i zostałem wyrolowany. W zeszłym sezonie za drugim podejściem nie dostałem w ogóle szansy gry w Sanoku chociaż przygotowywałem się z zespołem w okresie przygotowawczym - opowiada Rafał Ćwikła, który zanotował do tej pory 5 goli i 7 asyst.
- W obecnym sezonie sytuacja się zmieniła, dostałem szansę i staram się ją cały czas wykorzystać, jak najlepiej potrafię. Myślę, że z kilkoma chłopakami z Sanoka udowadniamy, że warto na nas stawiać, bo zostawiamy serce na lodzie. Drugie miejsce w tabeli pokazuje, że z własnymi zawodnikami w składzie też można wygrywać - dodaje Rafał Ćwikła.
- Miejsce w tabeli pokazuje, że ktoś się wcześniej pomylił skreślając nas całkowicie, okazuje się że na łyżwach jeździć potrafimy, na przekór tym osobom które wcześniej próbowały wybić nam hokej w Sanoku z głowy - szczerze mówi Marcin Biały.
W ostatnich latach zawodników rodem z Sanoka grało z sezonu na sezon coraz mniej. W poprzednim sezonie w meczach półfinałowych przeciwko Comarch Cracovii w składzie znalazło się miejsce tylko dla trzech sanoczan (Strzyżowski, Rąpała i Milan).
Obecnie pierwszym bramkarzem jest Mateusz Skrabalak, który zastępuje kontuzjowanego Johna Murraya. - Każdy młody zawodnik powinien dostawać szansę ze względu na to, że mecz to najlepszy trening. Sam wiem po sobie, że nie grając cały rok ciężko jest wejść do bramki jako jedynka. A może z doświadczeniem byłbym już trochę dalej. Koledzy z Sanoka którzy w tamtym sezonie oglądali mecze z trybun czy z ławki rezerwowych w tym sezonie strzelają bramki. Każdy dla swojego klubu stara się dawać dwa razy więcej - wyjaśnia Mateusz Skrabalak.
- Ciesze się, że przed sezonem zarząd i sztab szkoleniowy dał nam szansę za co staramy się odwdzięczyć w każdym meczu. Mamy mocny zespół i mieszanka zawodników zza granicy i wychowanków klubu daje efekty. Walczymy o jak najlepsze miejsce w tabeli przed play-off a tam wszystko się może zdarzyć - dodaje Mateusz Wilusz.
Warto odnotować, że w obecnym sezonie wychowankowie klubu zanotowali 37 goli i 56 asyst.
Sebastian Królicki
Komentarze