Tyszanie nie kalkulowali (WIDEO)
W swoim ostatnim meczu sezonu zasadniczego hokeiści GKS-u Tychy pokonali jastrzębian 4:2. – Hokej to gra błędów, a my popełniliśmy ich co nie miara – skomentował to spotkanie Mojmir Trilczik, trener gości.
Od początku spotkanie stało na wysokim poziomie, a z bardzo dobrej strony pokazywali się obaj bramkarze. Jako pierwszy skapitulował golkipera przyjezdnych, a wynik meczu otworzył weteran Adrian Parzyszek.
W drugiej odsłonie goście rozpoczęli oblężenie tyskiej bramki. Mimo wielu okazji na posterunku stał Stefan Żigardy, który musiał jednak skapitulować w 24. minucie spotkania po strzale Mateusza Danieluka. Chwilę później jastrzębianie mogli wyjść na prowadzenie, jednak sędzia główny nie uznał trafienie, ponieważ chwilę wcześniej czeski golkipera GKS-u Tychy poruszył bramkę. Równo z syreną kończącą drugą tercję na prowadzenie tyszan wyprowadził Marcin Kolusz.
Końcowe dwadzieścia minut należało do gospodarzy, którzy kontrolowali grę. W ciągu tej tercji tyszanie zadali jastrzębianom dwa ciosy, a katami Odrobnego byli kolejno Milan Baranyk i Maciej Sulka. Minutę później rozmiary porażki zmniejszył Adrian Labryga.
Po meczu powiedzieli:
Krzysztof Majkowski, drugi trener GKS-u Tychy: - W pierwszej tercji nie wypracowaliśmy sobie znacznej przewagi, ale byliśmy nieco lepsi od jastrzębian, dzięki czemu wyszliśmy na prowadzenie. Druga tercja wyglądała fatalnie w naszej grze. Nie potrafiliśmy wypracować sobie żadnej okazji, ani nawet wyjechać z tercji obronnej. Mieliśmy sporo szczęścia przy golu Marcina Kolusza, ale to trafienie pozwoliło nam trochę ochłonąć. W ostatniej tercji cofnęliśmy się do obrony i wyczekiwaliśmy okazji do kontrataku. Było nasze ostatnie spotkanie sezonu zasadniczego, więc chcieliśmy je wygrać i udowodnić, ze zasłużenie jesteśmy liderem
Mojmir Trilczik, trener JKH GKS-u Jastrzębie: - Bardzo chcieliśmy wygrać to spotkanie i wywalczyć sobie jak najlepszą pozycję przed zbliżającymi się playoffami. Hokej to gra błędów, a my popełniliśmy ich co nie miara. Przede wszystkim staraliśmy się grać odpowiedzialnie w defensywie. Szczególnie, gdy graliśmy przez cztery minuty w osłabieniu uwydatniły się nasze błędy.
GKS Tychy – JKH GKS Jastrzębie 4:2 (1:0, 1:1, 2:1)
1:0 – Parzyszek – Vitek, Baranyk (11:48)
1:1 – Danieluk – Kral, Stoklasa (33:07)
2:1 – Kolusz – Baranyk, Parzyszek (39:59)
3:1 – Baranyk – Havlik (45:49)
4:1 – Sulka – Vitek, Bagiński (55:36)
4:2 – Labryga – Laszkiewicz (56:36)
Sędziowali: Włodzimierz Marczuk (główny) – Wojciech Moszczyński i Patryk Kasprzyk (liniowi).
Kary: GKS Tychy – 8 minut, JKH GKS Jastrzębie – 6 minut.
Strzały: 34 - 44.
Widzów: 1500.
GKS Tychy: Żigardy – Havlik, Sokół; Baranyk, Parzyszek (4), Vitek (2) – Mojżisz, Wanacki; Guzik, Rzeszutko, Kolusz – Kotlorz, Sulka; Gurazda (2), Galant, Bagiński – Kruczek, Piorun.
Trener: Jirzi Szejba.
JKH GKS Jastrzębie: Odrobny – Zatko, Rompkowski; Laszkiewicz, Pasiut, Kapica – Labryga, Górny; Urbanowicz (2), Prochaska, Bordowski (2)– Bryk, Flaszer; Marzec (2), Kral, Stoklasa – Pastryk, Kogut; Danieluk, Zdenek, Kulas.
Trener: Mojmir Trilczik.
Komentarze