Kolektyw kluczem do zwycięstwa
- Jeśli nie będziemy realizować swojego planu taktycznego, to będziemy mieli solidny kłopot. Na tafli musimy być drużyną. Każdy ma swoje zadanie i musi je jak najlepiej wykonać. Tak jak we wtorek - mówi przed pierwszym ćwierćfinałowym meczem Peter Mikula, trener Aksam Unii. Jego podopieczni dziś o godz. 18.30 zmierzą się z obrońcą tytułu mistrzowskiego - Comarch Cracovią.
HOKEJ.NET: - Przed nami faza play-off. Oznacza to, ni mniej ni więcej, że żarty się skończyły?
Peter Mikula, trener Aksam Unii: - Dokładnie, choć tych - jak to pan określił żartów - było w tym sezonie zasadniczym zbyt dużo. Mecze z katowicką "GieKSą", Podhalem, czy Polonią Bytom należało wygrać. Wtedy przystąpilibyśmy do play-off... No właśnie z którego miejsca?
Z trzeciego...
- Zgadza się. Słabo radziliśmy sobie w styczniu i w lutym. Zresztą w ostatniej rundzie wygraliśmy raptem trzy z ośmiu meczów. Oznacza to, że nie wszystko funkcjonowało tak ,jak powinno.
To znaczy?
- Na naszą słabszą dyspozycję wpływ miało kilka czynników, takich jak kontuzje czy choroby, ale nie możemy wszystkiego zrzucać na karb problemów zdrowotnych.
Nie ma już sensu do tego wracać. Koncentrujemy się na naszym najbliższym wyzwaniu, a jest nim gra w ćwierćfinale play-off. Los skojarzył nas na tym etapie rozgrywek z Cracovią i nic na to nie poradzimy. Trzeba grać i wygrywać.
Po ostatnim meczu z "Szarotkami" powiedział pan, że nie wie, co stało się z zespołem. Po meczu z Cracovią nie ma już takiego niepokoju?
- W poniedziałek porozmawiałem z chłopakami i powiedziałem im, że jeśli nie będziemy realizować swojego planu taktycznego, to będziemy mieli solidny kłopot. Na tafli musimy być drużyną. Każdy ma swoje zadanie i musi je jak najlepiej wykonać. Tak jak we wtorek.
Jest pan spokojny o formę zespołu?
- Zrobiłem wszystko, co w mojej mocy, by jak najlepiej przygotować go do play-off. W zasadzie było jedno z moich głównych zadań. Trenowaliśmy solidnie przez ostatni czas i mam nadzieję, że chłopaki pokażą się z dobrej strony.
Jak by pan scharakteryzował Cracovię?
- To zespół, który potrafi grać niesamowicie skutecznie, co pokazał choćby w finale Pucharu Polski, gdy pokonał silniejszych rywali. Nam też dał się we znaki. Dość powiedzieć, że dwukrotnie prowadziliśmy już z nimi 3:1, ale ostatecznie przegraliśmy. Musimy zatem grać niezwykle uważnie, jak w ostatnim meczu sezonu zasadniczego.
Patrząc na ten sezon to lepiej idzie wam na wyjazdach...
- Lepiej (uśmiech). Ale teraz rozpoczynamy fazę play-off, to coś zupełnie innego niż sezon zasadniczy.
Mówi się, że play-off to krew, pot i łzy. Co pana zdaniem okaże się czynnikiem decydującym w rywalizacji z Cracovią?
- Wygra zespół, który ma większe serce do gry, mocniejszą psychikę i jest bardziej zdeterminowany. To trzy elementy, które nieodłącznie wiążą się z tą fazą gry.
A który z tych czynników jest według pana najważniejszy?
- Psychika, jak i cała mentalność. Jeśli wygrywasz, to jest po prostu łatwiej, morale idą do góry. Jeśli natomiast przegrasz, wszystkie pozostałe elementy pikują w dół. Dlatego do każdego meczu musimy przystąpić skoncentrowani, i to nie na sto, lecz na dwieście procent.
Ma już pan w głowie skład na piątkowy mecz?
- Tak. Zapisałem już go na kartce, ale zdradzę go wówczas, gdy będę musiał. Wiem, że rywale nie śpią i też prowadzą z nami "wojnę wywiadowczą".
Rozmawiał Radosław Kozłowski
Komentarze