Pasy wróciły z dalekiej podróży. W rolach głównych bracia (WIDEO)
Comarch Cracovia po raz drugi pokonała na wyjeździe Aksam Unię Oświęcim i wyrównała stan rywalizacji. Tym razem zwycięzcę wyłoniła dogrywka, w której złotego gola zdobył Adrian Kowalówka. Decydujący mecz ćwierćfinału odbędzie się w sobotę w Krakowie.
- Lubię grać na oświęcimskiej tafli, a kibice Unii swoimi złośliwościami dodatkowo mnie motywują - stwierdził wychowanek drużyny z Chemików 4, obecnie reprezentujący barwy Pasów. W drugiej minucie dodatkowego czasu gry znalazł się w odpowiednim miejscu i skutecznie dobił uderzenie Jarosława Kłysa. - Ten wariant rozgrywania przewagi mieliśmy przygotowany, tyle że w nieco innym ustawieniu -zaznaczył starszy z braci Kowalówków.
Rudolf Rohaczek nie zmienił zwycięskiego składu, a Peter Mikula zdecydował się na korekty ustawienia. Przebudował wszystkie ataki i sięgnął po Wojciecha Stachurę i Grzegorza Piekarskiego, na których wcześniej nie stawiał.
Na początku lepsze wrażenie sprawiali krakowianie. Grali dokładniej i byli bardziej zdyscyplinowani, zamykając wejście do własnej tercji. Już w 8. minucie zakotłowało się pod bramką Michala Fikrta. Po uderzeniu Damiana Słabonia krążek odbił się od słupka zatrzymał się na linii bramkowej, a sędzia Paweł Meszyński przerwał grę. Chwilę później zjechał do sekretariatu zawodów, by obejrzeć zapis wideo. Po krótkiej analizie rozłożył ręce i nakazał wznowić grę w oświęcimskiej tercji.
Cztery minuty później nie było już wątpliwości i goście otworzyli wynik spotkania. Na listę strzelców wpisał się Sebastian Kowalówka, który po uderzeniu Patryka Wajdy i rykoszecie oświęcimskiego obrońcy, miał przed sobą praktycznie pustą bramkę.
Biało-niebiescy odpowiedzieli dopiero pod koniec pierwszej tercji, a znakomitą indywidualną akcją popisał się Peter Tabaczek. Środkowy drugiej formacji objechał bramkę i strzałem od zakrystii zaskoczył Rafała Radziszewskiego.
Po zamianie stron trwała prawdziwa wymiana ciosów. Akcje przenosiły się z jednej bramki pod drugą, ale świetnie radzili sobie obaj bramkarze. Było też kilka momentów zapalnych, po których oświęcimianie domagali się od sędziego uznania dwóch bramek. Najpierw Paweł Meszyński dopatrzył się spalonego w polu bramkowym, a później - wykorzystując analizę wideo - ogłosił, że krążek po uderzeniu Tomasza Połącarza i dobitce Petera Tabaczka nie przekroczył linii bramkowej.
Krakowianie powinni objąć prowadzenie na początku drugiej tercji, gdy przez 103 sekundy grali w podwójnej przewadze (na ławce Tvrdoń i Ciura), jednak oświęcimianie ofiarnie się bronili i przetrzymali tę ciężką próbę.
Podopieczni Petera Mikuli swoje najlepsze okazje mieli w końcówce regulaminowego czasu gry. Najpierw Tvrdoń doskonale wypatrzył Kalinowskiego, ale środkowy trzeciego ataku z korytarza międzybulikowego nie zdołał pokonać Rafała Radziszewskiego. Krakowski golkiper świetnie zatrzymał także uderzenie z bekhendu szarżującego Petera Tabaczka i kąśliwy strzał z niebieskiej Tomasza Jakesza.
Po sześćdziesięciu minutach był remis i sędzia zarządził pięciominutową dogrywkę. Pasy rozpoczęły ją od przewagi, bo na osiem sekund przed końcem regulaminowego czasu w tercji środkowej dwuminutowe wykluczenie złapał Roman Tvrdoń. Gdy jego kara dobiegała końca, goście zdobyli złotego gola, autorstwa Adriana Kowalówki. Trzeba także zaznaczyć, że przy tej akcji udział miało jeszcze dwóch wychowanków oświęcimskiego klubu, broniących obecnie pasiastych barw. Asysty zostały zapisane na konto Jarosława Kłysa i młodszego brata Adriana - Sebastiana.
Powiedzieli po meczu:
Peter Mikula, trener Aksam Unii: - Straciliśmy bramkę w dogrywce, gdy graliśmy w trójkę przeciwko czwórce krakowian i przegraliśmy. Mamy nad czym myśleć przed sobotnim meczem.
Rudolf Rohaczek, trener Comarch Cracovii: - Nie spodziewałem się, że dzisiejszy mecz będzie przypominał partię hokejowych szachów. Byliśmy ofensywnie usposobieni, ale postawa zawodników zdecydowała, że gra wyglądała właśnie w ten sposób. Po dwóch tercjach był remis, a w przerwie przed trzecią odsłoną powiedziałem swoim graczom, żeby byli cierpliwi, bo rywale na pewno popełnią błąd. I rzeczywiście, faul rywali z końcówki meczu, załatwił sprawę.
Aksam Unia Oświęcim – Comarch Cracovia 1:2 d. (1:1, 0:0, 0:0, d. 0:1)
0:1 – S. Kowalówka – Wajda, Dvorzak (11:14),
1:1 – Tabaczek – Wojtarowicz, Gabryś (19:55),
1:2 – A. Kowalówka – Kłys, S. Kowalówka (61:32, 4/3)
Sędziowali: Paweł Meszyński (główny) – Jacek Bernacki i Leszek Kubiszewski (liniowi).
Kary: Unia - 8 minuty, Cracovia - 4 minuty.
Widzów: ok. 2200.
Stan rywalizacji (do trzech zwycięstw): 2:2.
Decydujący mecz: w sobotę w Krakowie.
Aksam Unia: Fikrt - Jakesz, Połącarz; Modrzejewski, Stachura, Adamus - Gabryś, Zosziak; Jaros, Tabaczek, Wojtarowicz (2) - Gabrisz, Ciura (2); Tvrdoń (4), Kalinowski, Bepierszcz – Piekarski; Piotrowicz, Lipina, Barinka.
Trener: Peter Mikula.
Cracovia:Radziszewski - A. Kowalówka, Noworyta; Chmielewski, Słaboń, S. Kowalówka - Wajda, Kłys; Kostourek, Dvorzak, Kalus - Galant, Dąbkowski (2); Piotrowski, T. Kozłowski (2), D. Laszkiewicz - Witowski, Rutkowski, Rzehak.
Trener: Rudolf Rohaczek.
Komentarze