Determinacja kluczem do zwycięstwa (WIDEO)
W czwartym meczu półfinału play-off Aksam Unia Oświęcim pokonała na własnym lodzie GKS Tychy 4:2 i wyrównała stan rywalizacji. – To było dla nas bardzo ważne zwycięstwo – podkreślił Roman Tvrdoń, jeden z bohaterów biało-niebieskich.
Oświęcimianie od samego początku sprawiali wrażenie drużyny lepiej poukładanej. Grali szybciej, dokładniej i agresywniej, przejmując niejako taktykę tyszan z ostatnich spotkań. Już w 68. sekundzie otworzyli wynik spotkania, a na listę strzelców wpisał się Tvrdoń, który skutecznie poprawił uderzenie Jerzego Gabrysia.
– Mając w pamięci wczorajszy mecz, dziś chcieliśmy zagrać od samego początku konsekwentnie i wykorzystać swoje szanse – mówił słowacki snajper.
Tyszanie wyrównali w 15. minucie. Steber zagrał wzdłuż bramki do Parzyszka, a ten musiał tylko odpowiednio przyłożyć łopatkę kija. Trzeba jednak przyznać, że ten gol padł w nieco kontrowersyjnych okolicznościach, bowiem Sulka zagrywał krążek sprzed linii niebieskiej własnej tercji. Biało-niebiescy protestowali, ale sędzia nie zmienił swojej decyzji i zaliczył bramkę.
– Widocznie arbiter uznał, że gumę można było przejąć. My po tym zagraniu strzeliliśmy bramkę, z czego się cieszymy, a oświęcimianie mieli pretensje do rozjemców. Tak to już jest w sporcie – stwierdził Krzysztof Majkowski, drugi trener GKS-u.
Rezultat remisowy utrzymał się przez niecałe dwie minuty. Podczas wykluczenia Tomasza Malasińskiego celnym uderzeniem z nadgarstka popisał się jego imiennik Połącarz. Jeszcze przed zakończeniem pierwszej odsłony trzeci cios zadał Roman Tvrdoń, który odebrał gumę Maciejowi Sulce i w sytuacji sam na sam pokonał Sztefana Żigardiego.
Gdy w 30. minucie na 4:1 podwyższył Peter Tabaczek, popisując się znakomitym uderzeniem zza obrońcy, wydawało się, że jest już po meczu. Tymczasem goście od tego momentu zagrali z większą werwą i zadziornością. Pod bramką Michala Fikrta kotłowało się, ale czeski golkiper oświęcimian bronił pewnie i skutecznie. Na dodatek dopisywało mu szczęście. W 33. minucie dobrej okazji nie wykorzystał Adrian Parzyszek.
Przed zakończeniem drugiej odsłony oświęcimianie mogli dobić rywala. Zosziak genialnym podaniem uruchomił Tvrdonia, ale strzał słowackiego snajpera parkanem zatrzymał Żigardy. Hat-trick przeszedł "Romkowi Twardemu" koło nosa.–Starałem się posyłać krążek tam, gdzie odrobinę miejsca zostawił tyski golkiper. Dwa razy się udało, za trzecim razem już nie – wyjaśnił 33-letni skrzydłowy.
W trzeciej tercji goście rzucili wszystkie swoje siły do ataku, ale nie zdołali odwrócić już losów spotkania. Stać ich było zaledwie na jedno trafienie, autorstwa Marcina Kolusza, choć w końcówce Jirzi Szejba zdecydował się na grę bez bramkarza. Ten ryzykowny manewr nie przyniósł zamierzonych efektów i tyszanie zeszli z lodu jako pokonani.
–Na 107 sekund przed końcem regulaminowego czasu gry wziąłem czas, bo widziałem kilka błędów w naszym ustawieniu. Chciałem je skorygować i nie dopuścić do tego, aby tyszanie zdobyli kontaktowego gola–stwierdził Peter Mikula, szkoleniowiec Aksam Unii.
Powiedzieli po meczu:
Krzysztof Majkowski, drugi trener GKS-u Tychy: - Unia była dzisiaj zdecydowanie lepszą drużyną, grała szybciej i agresywniej. Mecz rozstrzygnął się już w pierwszej tercji. Dwa momenty z tej części gry okazały się kluczowe. Pierwszym był zbyt szybko straciliśmy pierwszego gola, a drugim bramka do szatni, zdobyta przez rywali bodaj na 19 sekund przed zakończeniem tej odsłony.
Peter Mikula, trener Aksam Unii: - Wiedzieliśmy, że po wczorajszej porażce musimy wygrać, by liczyć się jeszcze w tej rywalizacji. Muszę przyznać, że nasi zawodnicy przez sześćdziesiąt minut grali naprawdę dobrze. Byli efektywniejsi i skuteczniejsi od rywala. Zgodzę się ze stwierdzeniem, że o losach spotkania przesądziła pierwsza tercja, w której zdobyliśmy trzy bramki.
Słowa uznania należą się także kibicom, którzy stworzyli genialną atmosferę na trybunach.
Aksam Unia Oświęcim – GKS Tychy 4:2 (3:1, 1:0, 0:1)
1:0 – Tvrdoń - Gabryś (1:08),
1:1 – Parzyszek – Steber, Sulka (14:38),
2:1 – Połącarz – Jaros, Tabaczek (16:40, 5/4),
3:1 – Tvrdoń (19:41)
4:1 – Tabaczek – Barinka, Jaros (29:35)
4:2 – Kolusz - Mojżisz (50:27, 5/4)
Sędziowali: Paweł Meszyński, Przemysław Kępa (główni) – Mariusz Smura, Marcin Polak(liniowi)
Kary: Unia – 6 minut, GKS – 6 minut.
Strzały: 36-34.
Widzów: ok. 3000.
Stan rywalizacji: 2:2
Kolejny mecz: we wtorek w Tychach (godz. 18.30)
Aksam Unia: Fikrt – Jakesz, Połącarz (2); Jaros (2), Tabaczek (2), Barinka – Zosziak, Gabryś; Tvrdoń, Lipina, Modrzejewski – Gabrisz, Ciura; Piotrowicz, Kalinowski, Bepierszcz – Piekarski, Kasperczyk; Modrzejewski, Różański, Adamus.
Trener: Peter Mikula.
GKS Tychy: Żigardy – Sulka, Kotlorz; Vitek, Bagiński, Malasiński (2) – Mojżisz, Wanacki; Łopuski, Rzeszutko, Kolusz – Sokół, Havlik; Guzik (2), Parzyszek, Steber – Kruczek; Baranyk (2), Galant, Witecki oraz Sowa.
Trener: Jirzi Szejba
Komentarze