Zdecydował jeden błąd (WIDEO)
W najciekawiej zapowiadającym się meczu 4. kolejki Polskiej Hokej Ligi GKS Tychy pokonał na własnym lodzie JKH GKS Jastrzębie 3:2. - To było bardzo wyrównane spotkanie - stwierdzili zgodnie obaj trenerzy.
Tysko-jastrzębska konfrontacja mogła podobać się nawet najbardziej wybrednym kibicom. Nie zabrakło twardej gry i sytuacji strzeleckich. Obie drużyny zostawiły na lodzie naprawdę sporo zdrowia...
Miłe złego początki
Początek należał do jastrzębian, którzy nie wygrali w Tychach od sezonu 2012/2013. Podopieczni Roberta Kalabera byli aktywniejsi, bardziej kreatywni i zdecydowanie łatwiej dochodzili do sytuacji strzeleckich. Przyczepić się można było tylko do skuteczności i sposobu rozgrywania przewag. - Oddaliśmy 16 strzałów, ale zdobyliśmy tylko jednego gola - kręcił głową słowacki szkoleniowiec.
Jego zespół otworzył wynik spotkania na 47 sekund przed zakończeniem pierwszej tercji. Znakomite dogranie Artema Bondarewa wykorzystał Tomasz Kulas.
Po przerwie rolę się odwróciły, a najlepszym tego dowodem była bramka Radosława Galanta, zdobyta już po 27 sekundach. Wychowanek KTH Krynica wjechał z krążkiem przed bramkę, wyczekał Przemysława Odrobnego i posłał gumę pod poprzeczkę.
Szarża Witeckiego
Tyszanie starali się pójść za ciosem, ale na drugiego gola musieli poczekać do 38. minuty. Jakub Witecki ładnie zabrał się z krążkiem, wjechał między dwóch obrońców, a następnie wystawił gumę Kacprowi Guzikowi. 21-letni skrzydłowy doskonale wiedział co z nią zrobić.
Jednak nadzieje gości odżyły w 50. minucie. Na ławkę kar trafił Mikołaj Łopuski, a jastrzębianie potrzebowali zaledwie 14 sekund, by doprowadzić do wyrównania. Soczystym i celnym uderzeniem popisał się Mateusz Bryk.
Pięć minut później to tyszanie grali w przewadze i niewiele zabrakło, by stracili wtedy gola. Wsytuacji sam na sam ze Štefanem Žigárdym znalazł się Leszek Laszkiewicz, ale jego uderzenie zatrzymało się na podstawie bramki.- Gdybym trafił, to zapewne cieszylibyśmy się z wygranej - mówił po meczu „Laszka".
Trzy punkty zostały jednak na Stadionie Zimowym i spora w tym zasługa Nicolasa Bescha. Reprezentant Francji na sekundę przed końcem kary Nalewajki strzałem z nadgarstka pokonał Przemysława Odrobnego.
Powiedzieli po meczu:
Robert Kalaber, trener JKH: - To był dobry i szybki mecz. W pierwszej tercji byliśmy stroną dominująca, a w drugiej aktywniejszy był przeciwnik. Najlepiej świadczy o tym fakt, że zdobyli wówczas dwie bramki. W trzeciej próbowaliśmy odwrócić losy spotkania i prawie się nam to udało. O końcowym wyniku zdecydował jeden nasz błąd z bodaj 55. minuty. Szkoda też niewykorzystanej sytuacji sam na sam Leszka Laszkiewicza...
Krzysztof Majkowski Zgadzam się z trenerem Kalaberem. Dzisiejsze spotkanie mogło podobać się kibicom. Było szybkie, zacięte i twarde. Jastrzębianie w pierwszej tercji byli od nas lepsi, dlatego w przerwie musieliśmy sobie porozmawiać. W drugiej i trzeciej nasza gra uległa poprawie.
Cóż, szczęście było dziś po naszej stronie.
GKS Tychy - JKH GKS Jastrzębie 3:2 (0:1, 2:0, 1:1)
0:1 - Kulas - Bondarew (19:13),
1:1 - Galant - Bagiński (20:23),
2:1 - Guzik - Witecki (37:08),
2:2 - Bryk - Protivny (49:16, 5/4),
3:2 - Besch - Galant, Bagiński (56:49, 5/4).
Sędziowali: Paweł Meszyński (główny) - Jacek Bernacki, Wiktor Zień (liniowi).
Minuty karne: 10-6.
Widzów: 1700.
GKS: Žigárdy - Sokół (2), Pociecha; Woźnica, Kartoszkin, Bagiński - Besch, Kotlorz (2); Guzik, Parzyszek (2), Witecki (2) - Ferenc, Mojžíš; Łopuski (2), Kolusz, Vitek - Wanacki; Majoch, Galant, Różycki.
Trener: Jiří Šejba.
JKH: Odrobny - Rompkowski, Němeček; Bordowski, Polodna, Laszkiewicz - Protivny (2), Bryk; Plichta, Steber, Drzewiecki - Górny, Ałeksiuk; Bondarew, R. Nalewajka (2), Kulas - Pastryk (2), Kantor; Ł. Nalewajka, Marzec.
Trener: Robert Kalaber.
Komentarze